18

83 9 21
                                    

Słuchali z uwagą tego co mówił im Yunho. Widać było, że dla chłopaka ciężko było mówić o czymś tak przerażającym. Dla każdego z nich wielkim krokiem na przód było wyjawianie drugiej osobie swoją przeszłość, przeżycia i lęki.

Seonghwa poczuł coś w rodzaju współczucia. Zrobiło mu się szkoda, chłopaka. Uważał, że jego prześladowcy byli potworami. Ale z drugiej strony, który z nich niby nie miał styczności z tworami diabła? Życie musiał ich nauczyć obrony przed nimi. Ale nikt nie powiedział, że nie mogą zamienić się z nimi miejscami. Diabeł szybko zmienia swoich pomocników. 

- Wiesz skoro obawiasz się kontaktu z nimi to może wykorzystaj to w czym jesteś najlepszy - odezwał się po dłuższej ciszy najstarszy

Wszyscy przenieśli zaskoczeni swój wzrok na Seonghwe. Nikt z nich nie spodziewał się, że ten co najbardziej nie lubił nowego, będzie chciał mu doradzić. Coraz bardziej zaskakiwał on ich. Chociaż sam chłopak nie przypuszczał, że tak szybko przekona się do Yunho. - Co masz na myśli? - spytał się swojego przyjaciela Hongjoong.

- To proste - ułożył dłonie na stole, schylając się i przeniósł swój wzrok na Yunho - Jesteś informatykiem, tak?

Dostał skinienie głową na potwierdzenie.

- W takim razie zniszcz ich poprzez internet, media społecznościowe. Znajdź ich brudy w necie i teraz ty zrób by ich życie stało się piekłem - odparł pewnym siebie głosem.

- To jest świetny pomysł! - powiedział uradowany San - A później, gdy będą chcieli wiedzieć kim jesteś umów się z nim w miejsce, gdzie to oni się nad tobą znęcali.

Yunho przez chwilę siedział cicho. Musiał to w myślach przeanalizować. Była to na pewno bezpieczniejsza opcja niż rozmowa z nimi twarzą w twarz. Po zatem będzie mógł się przygotować na spotkanie z oprawcami psychicznie.

- Przemyśl sobie to na spokojnie. Gdy już będziesz pewny ostatecznej decyzji to po prostu to zrób - powiedział w końcu Hongjoong, układając dłoń na ramieniu chłopaka.

Chciał mu w ten sposób dodać otuchy. Jako lider był naprawdę ogromnym wsparciem psychicznym dla nich wszystkich. Był ich oparciem i to dzięki niemu czuli się jakby mieli ojca. Hongjoong bardzo dbał o swoich przyjaciół, którzy byli dla niego jak rodzina. Każdy z nich był ze sobą zżyty. Może nie znali się długo ale przeżycia, traumy i trudne dzieciństwo pomogło im wyrobić sobie zmysł, dzięki któremu nauczyli się odróżniać kto jest wart zaufania, a kto nie.

- No dobra wracajmy do oglądania meczu. I tak ominęła nas pierwsza połowa - powiedział szybko Mingi pośpieszając resztę. 

*

Kolejne dni były bardzo spokojne. Wszyscy postanowili dać czas Yunho z podjęciem decyzji, a sam chłopak nie wracał już więcej do tego tematu. Planował zrobić to po swojemu. Po zatem potrzebował czasu by w pełni móc wszystko przemyśleć, przeanalizować i zaplanować. Jego dusza idealisty nie pozwalała mu działać pochopnie. Musiał być pewny tego co zamierza zrobić. 

Wszyscy skupili się na wyścigach, od których mogło zależeć to, czy uda im się wybić. Było to bardzo ważne wydarzenie. Wszystkim zależało na tym, by móc rozwinąć swoje skrzydła. Dlatego wszelkie inne działalności na razie wstrzymali. Musieli wesprzeć swojego przyjaciela. Po zatem ciekawość tego jak sobie radzi najstarszy z nich była zbyt duża by odpuścić takie widowiska. 

Seonghwa całe dnie spędzał na torze. Co wieczór ścigał się z Mingim. Reszta przychodziła do nich, by ich wspierać w tym. Nikt tak naprawdę nie znał zasad wyścigów. Dlatego nic innego nie mogli zrobić niż po prostu być.

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now