45

59 8 4
                                    

- Masz mi w tej chwili wyjaśnić co z tobą do cholery jest nie tak, pieprzony debilu? - warknął do niego Hongjoong.

- Ze mną? - odparł oburzony - To wy przyjmujecie do naszej rodzinny jakiś niedorozwiniętych nieudaczników. Ty sądzisz, że takie ścierwa coś sensownego wniosą do naszej drużyny? - był poirytowany tym, że to na niego spada wszelka krytyka i wina. Podczas, gdy on chciał dobrze dla nich i patrzył przyszłościowo.

- My też byliśmy tacy jak oni. Ale udało się nam wyjść z bagna. Więc nie jedź tak po Yeosangu. Dzieciak nic ci nie zrobił - powiedział lekko uniesionym głosem 

- Już samo to, że zakłóca mój spokój wystarcza w tym bym chciał go zlikwidować - wysyczał ze złości - Najpierw to zastanówcie się kto jest wam potrzebny! Później udowodnij mi, że on się do czegokolwiek nadaje, a wtedy będę mógł przeprosić. Póki co nie mam zamiaru traktować go inaczej niż śmiecia. - dodał już chłodny, pozbawionym jakichkolwiek emocji głosem. 

- A dlaczego niby nie traktujesz w taki sam sposób Jongho? Co takiego ci zrobił Yeosang? - spytał się go kapitan, podchodząc do niego. 

Seonghwa przez chwilę stał, nic nie mówiąc. Mógł odeprzeć ten atak, albo olać Honga i pójść sobie. Ale wkurzało go to, że nie umiał znaleźć sensownego na to argumentu. Chciał wykrzyczeć to jak bardzo Yeosang go wkurza, ale nie umiał powiedzieć dlaczego. Może przez swoją wyjątkową urodę? Albo przez tak niewinny, dziecięcy głos, który tak bardzo przypomina mu o jego siostrzyczce, za którą tak tęskni? Tylko czy przypadkiem nie powinnien go tak samo mocno denerwować Jongho? Przecież oni we dwoje byli wręcz tacy sami. To dlaczego niby nie czuł odrazy czy gniewu, gdy w pobliżu był Jongho?

- I co nie odpowiesz mi? - prychnął kpiąco w jego stronę. - Wiesz co? Jesteś żałosny Park Seonghwa. Sądziłem, że stać cię na coś więcej, a nie tylko zachowywanie się jak jakiś dupek, który nie widzi czubka swojego nosa. W tym wszystkim to nie Yeosang jest problemem - podszedł do niego, wskazując palcem na jego klatkę piersiową — miejsce gdzie było serce - Tylko właśnie w tym miejscu jest problem

- Co ty pieprzysz, do cholery? - strzepnął jego palec ze swojego torsu, zaciskając dłoń w pięść

 - Wiesz, że nie jest trudne przyznanie się do uczuć? - spytał się go z drwiąco uniesionymi kącikami ust - A może mu zazdrościsz? 

- Czego niby miałbym mu zazdrości? - spytał się go z niemiło, przewracając oczami. 

- Cóż jest on dość ładny, a jako jedyny wydaje się być wolny. Nie ukrywaj czujesz się samotny. Nie możesz się widzieć z siostrzyczką. Jongho jest już zaklepany przez Yunho, a reszta to zbyt bliskie ci osoby, u których wiesz co i jak w kwestii miłosnej. Więc zostaje ci tylko Yeosang, ale przecież nie możesz mieć kogoś kto może się okazać lepszy od ciebie. Twoje ego przecież nad tym ucierpi - zaczął z wyższością, szyderczo drwiąc z przyjaciela. 

Seonghwa nie kontrolując się, podszedł do niego i chwycił go za kołnierz. Zbliżył swoją twarz do tej chłopaka. Przez chwilę patrzył się mu w oczy, po czym rzucił nim na łóżko. Gdzieś miał to, że Hongjoong patrzył się na niego oniemiały, czy to, że byli przyjaciółmi. Uważał, że ich szef wszedł na złą ścieżkę rozmowy, a on nie miał zamiaru tego kontynuować. 

- Gówno wiesz Hongjoong. Więc nie interesuj się moimi uczuciami. Nie posiadam ich. A jak już to są one zarezerwowane tylko dla Jihye - wysyczał przez zaciśnięte zęby 

- Nigdy nie uciekniesz przed tym co jest ci pisane - podniósł się z łóżka jednak nie podszedł do przyjaciela - A teraz wracaj do swoich zajęć. I jako twój szef i lider grupy każe ci uspokoić się, oraz zaakceptować fakt, że Yeosang wraz z Jongho oficjalnie należą do Fiery phoenix. -  powiedział poważnym głosem. 

Fiery phoenix - ATEEZWhere stories live. Discover now