Niewolnik 22/44 [dzień 1]
Uległy, niestwarzający większych problemów. Szybko się przystosowuje. Wykonuje polecenia. Strachliwy. Wrażliwy na ból. Dobrze rokujący w pierwszej fazie tresury.
Ciało po zetknięciu z białą podłogą zaprotestowało. Spazm bólu przeszył jego ciało. Jęczał cichutko, nie wiedząc, czy coś takiego było dopuszczalne.
— Jesteś zbyt wrażliwy na ból. Zmienimy to. Mamy mnóstwo czasu. Całe mnóstwo. Teraz stąd wyjdziemy i udamy do pokoju naprzeciwko. Nie płacz już. Ciesz się. Ostatnie zadanie tego dnia. Po nim dostaniesz coś do jedzenia.
Właśnie uświadomił sobie, jak głodny był. Wcześniej ze stresu nawet o tym nie pomyślał. Dopiero teraz głód dał się we znaki. Brzuch dopominał o swoje.
***
Z niemałą ulgą wyszedł z tej okropnej sali i udał do „pokoju naprzeciwko". Wydawał się mniej groźny niż poprzednie pomieszczenie. Znajdował się w nim tylko duży niebieskawy zaplamiony różnymi wydzielinami materac i czterech nagich klęczących chłopców. Czterech. Nagich. Brudny materac.
O nie... — dotarło do niego. Wcześniej myślenie o gwałcie pozostawało tylko w sferze niedopowiedzeń, swego rodzaju niewysłowionej groźby, a teraz myśl nabrała realnych kształtów.
Drzwi zamknęły się za Panem. Nie wpuścił do pokoju swoich niewolników. Czekali za drzwiami.
Szczęściarze. Nie będą musieli oglądać, jak mnie gwałcą. Mam nadzieję, że nie wszyscy czterej.
Opiekun pstryknął na jednego chłopca, który natychmiast zbliżył się do niego na kolanach i ustawił tak, że ten mógł usiąść na jego plecach, jak na krześle. Był zdecydowanie największy ze wszystkich niewolników w pomieszczeniu, ale i tak do wielkoludów nie należał. Niewolnicy osobiści z zasady byli drobni, raczej ulegli i ładniutcy. Zresztą, aby tacy pozostali odpowiednio się dbało, stosując różne, często nieprzyjemne metody, ale o tym George miał się dopiero przekonać.
— Wiecie, co macie robić. Nie zawiedźcie mnie. Wasz Pan wyraźnie nie jest z was ostatnio zadowolony. Chyba nie chcecie, abym się na was poskarżył?
— Nie, Panie — odparł mu chór wypranych z emocji głosów.
— To przyłóżcie się. Matt, ty pierwszy.
Wywołany chłopak wstał, podszedł do przestraszonego George'a, chwycił za ramię i popchnął w kierunku materaca. Padł na niego tyłkiem do góry. Spodziewał się, że będzie bolało, lecz w żaden sposób nie protestował. Spiął się tylko cały, czekając na nieuniknione. Łkał cicho.
Matt złapał go za pośladki i uniósł nieco do góry. Wszedł w niego bez żadnego przygotowania. Wsuwał się coraz głębiej. Wrzasnął. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek czuł podobny ból. Coś rozrywało go jakby od środka. Dół ciała jak gdyby palił go. Pragnął, tylko aby to wszystko skończyło się szybko. Aby nie bolało, aby bolało mniej...
Niewolnik poruszał się w nim, powodując paraliżujące cierpienie. Coś spłynęło mu po nodze. Zrobiło mu się słabo, gdy zdał sobie sprawę, że to krew. Zaciskał mocno oczy. I szczękę. Piszczał z bólu niczym szczeniak. Nie kontrolując swych poczynań, nie bacząc na swe postanowienie, próbował się opierać, uwolnić. Wierzgał przez chwilę, przez co okropne uczucie na kilka sekund straciło na natężeniu, gdy chłopak się z niego nieco wysunął, ale już po chwili powróciło ze zdojoną siłą, kiedy dwóch niewolników przygwoździło go do materaca tak, iż nie mógł się ruszyć. Czuł się, jakby umierał. Coś okropnego.
Trwał w jakimś dziwnym odrętwieniu, nie wiedział, jak wiele czasu minęło, nim Matt skończył w nim. Wydawało mu się, że gwałt trwał całe wieki. Odczuwał ulgę, że to wreszcie koniec. Na wyrost, jak się okazało, bo Matt został zastąpiony kolejnym chłopakiem, a tamten następnym, by ostatecznie wszedł w niego nawet ten, który robił jako krzesło dla Pana.
Opiekun bawił się wyśmienicie, obserwując całą scenę. Dyrygował niewolnikami, mogąc się poczuć jak w jakimś chórze. Wydawał im komendy, aby zwolnili, przyśpieszyli, byli brutalniejsi, bardziej stanowczy. Poklepywał przy tym głowę niewolnika, na którego plecach siedział. W pewnym momencie na chwilę wyszedł z pokoju, wracając do swej ulubionej sali i zanotował jeszcze w dzienniku tresury parę zdań na temat nowego zwierzaczka.
Dobrze znosi wielokrotne gwałty. Idealny do „większych" zabaw. Nie potrafi kontrolować bólu. Zdaje się tracić świadomość. Płacze.
Kiedy mężczyzna powrócił do pokoju, ostatni z niewolników kończył właśnie we wnętrzu George'a. Ten nie miał tej świadomości, bo zemdlał z bólu. Pan postanowił nie cucić go chwilowo, tylko przenieść piętro wyżej do łazienki niewolników.
***
Ocknął się, czując lodowaty strumień wody na plecach. Próbował od niego uciec, ale gdy tylko się poruszył, odczuł zdecydowanie coś o wiele gorszego niż chłód wody. Najgorszy w życiu ból, jaki miał możliwość doświadczyć. Okolice jego odbytu prosiły o zmiłowanie, lecz to nie nadchodziło. Tym bardziej gdy jeden z niewolników włożył w niego palec i poruszał nim, jakby coś sprawdzając.
Został postawiony i umyty w zimnych strugach. Po części miało to swoje plusy, bo nieco koiło rozgrzane ciało, ale raczej i tak nie zostanie amatorem zimnych pryszniców. Po tych torturach wreszcie został osuszony i ubrano mu niebieskie bokserki. Obroża też wróciła na swoje miejsce, mocno ściskając szyję, bo na czas kąpieli ją zdjęto. Znów stanął przed Panem. Nie o własnych siłach. Był podtrzymywany przez innych.
Pan mruknął, aby go puścili. Natychmiast zaliczył bliskie spotkanie z posadzką dosyć sporej łazienki dla niewolników.
— Klęknij w pozycji, której cię nauczyłem. Siadasz na nogach, ręce na udach do góry grzbietem.
— N-nie mo-gę, P-panie. B-boli...
— Wcale nie pytam cię o to, co możesz, a czego nie możesz, tylko wydałem jasny rozkaz, który spełnisz w tej chwili, albo zrobimy małą powtórkę z rozrywki. I zostaniesz ukarany za odzywanie się bez pozwolenia.
Przełknął łzy i okropny ból przy każdym poruszeniu. Z trudem, niezwykle pomału, przyjął zadaną pozycję. Bolało. Bardzo. Ciało buntowało się na takie traktowanie, lecz usta nie śmiały wypowiedzieć na głos protestu.
— Dobrze. Za chwilę zostaniesz zaprowadzony na stołówkę, aby coś zjeść. Zachowuj się i nie rób problemów. Nie będzie mnie przy tym, ale i tak się dowiem, jeśli zachowasz się nieodpowiednio. Nie miej co do tego złudzeń, psie — oznajmił jego opiekun, po czym wyszedł z łazienki.
Momentalnie przewrócił się na bok, nie mogąc dłużej wytrzymać okropnie niewygodnej w jego sytuacji pozycji. Marzył tylko o jednym, aby przestało boleć. Tylko to. To było jego marzenie na ten moment. Aby przestało boleć. Nie on jeden jednak marzył o tym w tym miejscu. I nie on jeden przekonywał się, że lepiej nie mieć żadnych marzeń. Marzenia to tylko rozczarowania. A rozczarowania to brak chęci. A brak chęci dla niewolnika, to prawie tak, jakby popełniał samobójstwo.
Nie chcę umierać. Jeszcze nie. Chcę żyć. Nawet tak. Chcę żyć... Śmierć jest ostateczna, a życie obfituje w coraz to nowe możliwości. Nawet jeśli teraz jest źle, to może kiedyś... kiedyś może będzie jeszcze dobrze? — myślał.
Musiał przeżyć. Przeżycie za wszelką cenę. Tylko to się liczyło. Tylko czy życie za wszelką cenę miało jakikolwiek sens? Może lepiej, niż starać się zachować życie w takim miejscu, powinien przy pierwszej nadarzającej się okazji spróbować odebrać je sobie?
Nie. To głupie. Przeżyję. Mimo wszystko.
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~2.~~~~
Start from the beginning
