Rozdział 71

11.9K 357 31
                                    

Alexander Anderson 

-Gdzie ty idziesz?-spytałem widząc jak Aurora ubrana w moją wielką bluzę chwyta klucze do domu 

Stanąłem oparty o futrynę 

-Muszę się przejść-mruknęła cicho 

-Chodź tu-wyciągnąłem w jej stronę rękę 

Chwyciła ją, splatając nasze palce. Przyciągnąłem ją do siebie, wolnym ramieniem ją obejmując 

-Co się dzieje Aurora?-uważnie zerkałem na jej piękną twarz 

-Po prostu chciałabym pójść na spacer, muszę o czymś pomyśleć-cicho westchnęła 

-Uważaj na siebie i jak tylko gorzej się poczujesz, to dzwoń do mnie, dobrze?-poprosiłem zmartwiony na nią spoglądając 

-Oczywiście-stanęła na palcach lekko cmokając mnie w usta 

-Będę na tu ciebie czekał skarbie-dodałem na co ta lekko się do mnie uśmiechnęła, następnie szybko wychodząc 

Wróciłem do salonu, siadając na wolnym fotelu z telefonem w ręku 

-Gdzie masz swoją laskę?-usłyszałem Dave'a 

-Poszła się przejść-mruknąłem wysyłając wiadomość do moich ludzi 

-Teraz i sama?-zdziwiła się Olivia 

-No właśnie-cicho westchnąłem 

-Pokłóciliście się czy coś?-podniosła się do siadu prostego 

-Właśnie nie, wręcz przeciwnie-spojrzałem na moją komórkę, która zawibrowała 

-I ty ją tak samą wypuściłeś?-patrzyła na mnie jak na idiotę 

-Skądże-wymamrotałem-Ochrona podąża zaraz za nią 

Po kwadransie zadzwonił jeden z chłopaków, którzy mieli być z nią 

-Tak?-zapytałem odbierając 

-Pana narzeczona weszła właśnie do jakiegoś bloku-odpowiedział 

-Nic mi o żadnym bloku nie wspominała. Wyślijcie mi lokalizację-rozkazałem rozłączając się 

Przede mną stanęła jej przyjaciółka 

-Co się dzieje?-spytała zaplatając ręce na piersiach 

Włączyłem na mapie lokalizację, którą dostałem w wiadomości 

-Wiesz co to za miejsce?-nieco poddenerwowany na nią patrzyłem 

-Tam mieszka chyba Simon, coś kiedyś wspominał ale nie wiem-odparła nieco zmieszana 

-Czego on do kurwy znowu od niej chce?-warknąłem sam do siebie 

W ciągu następnych 20 minut dotarłem na miejsce. Olivia uparła się, że ona również musi jechać, jednak tym razem wygrałem ja, zmuszając ją by została w domu. Zabrałem ze sobą Dereka. 

Poszliśmy pod odpowiednie drzwi. Wziąłem głęboki wdech w całkowitej ciszy powoli wchodząc do środka. Usłyszałem damski głos z wnętrza. Udałem się w stronę salonu. Zobaczyłem Aurorę, która leży na podłodze skulona a nad nią stoi Davies 

-Gdyby nie to, że Simon cię chcę to bym ci tą buźkę pocięła-syknęła w kierunku mojej narzeczonej szykując się do kopnięcia-To ja miałam być z Andersonem!

-Proszę, jestem w ciąży-usłyszałem cichy głos mojej przyszłej żony, która mocno owijała swój brzuch rękoma 

Zanim ta zdążyła ją kopnąć, wparowałem do pomieszczenia 

-Zostaw ją!-warknąłem 

-Co ty tu robisz do cholery?-Nicole spoglądała na mnie nieco jak na ducha, wtedy na jej twarzy zobaczyłem jednocześnie smutek ale również ogromną chęć walki-To ja cię kocham i kochałam od pierwszego roku-wyszeptała mocno zaciskając pięści-A ty sobie przygruchałeś tą idiotkę-wskazała na moją narzeczoną 

Wtedy obrałem nowy plan i chyba najlepszy w tamtym momencie 

-Naprawdę myślisz, że chcę z nią być?-całkowicie opanowany wolnym krokiem ruszyłem w jej kierunku 

-Przecież się zaręczyliście-przypomniała delikatnie zmieszana Davies-I jest w ciąży 

-Musiałem się jej oświadczyć, żeby matka dała mi żyć. Przecież ona nawet tabletek nie potrafiła regularnie brać. Ta ciąża to jedna wielka wpadka, nie planowałem być ojcem jej dziecka ani teraz ani nigdy później-mówiłem całkowicie poważny, widząc jak w oczach Aurory zbierają się łzy 

-Co to wszystko ma znaczyć?-dziewczyna nie wiedziała co się dzieje 

-Też nie mogę się ciebie pozbyć, odkąd tylko cię zobaczyłem. Jeśli chodzi o nią-wskazałem na moją kobietę-Musiałem sobie jakoś ulżyć-stanąłem przed moją studentką 

-Więc, może chcesz spróbować? Ale tylko we dwoje-na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech 

-Wyjęłaś mi to z ust-chwyciłem jej nadgarstek 

Zanim ta zdążyła jakoś zareagować obróciłem ją chwytając również drugi. Trzymałem je w stalowym uścisku za jej plecami tak, by ta nie mogła nic zrobić 

-Podaj mi ten sznurek-rozkazałem Derekowi wskazując głową w stronę leżącego grubego sznurka na podłodze 

Od razu mi go podał 

-Co ty wyprawiasz?-Devies usiłowała się wiercić gdy związywałem jej ręce 

-Zabierz ją do innego pokoju i zadzwoń po policję, ja zajmę się Aurorą-rzuciłem krótko młodszemu bratu, który posłusznie wykonał moje polecenia 

Odwróciłem się dostrzegając mój skarb. Mocno zakaszlała, usta zakrywając dłonią, która okazała się później cała we krwi. Szybko znalazłem się obok niej dostrzegając świeże ślady uderzeń nawet na jej twarzy 

-Wezmę cię do szpitala-odezwałem się klęcząc przy niej 

-Chyba... chyba nie czuje się dobrze-wydusiła cicho 

Zanim zdążyłem coś dodać ta straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce szybko wynosząc. Po kilkunastu minutach wszedłem do szpitala trzymając ją w ramionach 

-Potrzebuje pomocy!-krzyknąłem w stronę pielęgniarek 

Nigdy o nic i nikogo się tak nie martwiłem, a ona właśnie była nieprzytomna, pobita i w ciąży. Nie zwlekając zabrali ją na badania a ja wylądowałem na krześle przed jej salą. 

Panie profesorzeWhere stories live. Discover now