Rozdział 33

16K 441 30
                                    

-Co ty tu robisz?-wydusiłam z siebie ledwo słyszalnym głosem 

Wtedy obok mnie przeszła Madison. Podeszła do mężczyzny, wieszając mu się na szyi. Ten ją mocno pocałował, jednocześnie łapiąc w dłonie jej pośladki, ponieważ miała na sobie jedynie bieliznę 

-Masz te tabletki?-odwróciła się w moją stronę 

-Co tu się stało?-usłyszałam z boku 

Mój brunet położył papierową torebkę z lekami na wyspie kuchennej, chwytając mnie za dłoń 

-Jakoś tak wyszło, że imprezka przeniosła się do mieszkania Maddie-oznajmił Brandon przytulając od tyłu moją przyrodnią siostrę 

-Kim ty w ogóle jesteś?-Alex patrzył na niego jak na idiotę 

-Mogę zadać ci to samo pytanie-rzucił blondyn 

-Jestem facetem Aurory i to jest jej mieszkanie, z którego urządziliście jakąś melinę-jego głos był surowy 

-Ja jestem Brandon i...-nie dane było mu dokończyć 

-Ten Brandon?-Anderson spojrzał na mnie 

Dostrzegając moje zaszklone oczy dobrze znał odpowiedź 

-Wypierdalaj stąd zanim ci zrobię krzywdę!-warknął w stronę mojego byłego 

-Stary o co ci chodzi?-zapytał zaskoczony 

Mój facet ruszył w jego stronę. Z kolei mój żołądek przewrócił się do góry nogami. Pobiegłam do łazienki zwracając obiad. Gdy skończyłam poczułam jak Anderson chwyta moje włosy, gładząc dłonią moje plecy 

-Już lepiej kwiatuszku?-zapytał łagodnie 

-Tak-wcisnęłam spłuczkę 

Podniosłam się z jego pomocą. Umyłam zęby wypłukując usta wodą. Wyprostowałam się wycierając twarz ręcznikiem. Brunet obejmował mnie w pasie 

-To z nerwów i jeszcze te wszystkie zapachy-wymamrotałam 

-Jak tylko twoja siostra wróci do świata żywych to będzie miała naprawdę przekichane. Wyrzuciłem tego gnoja-pocałował mnie w czubek głowy 

-Dziękuje-szepnęłam-Muszę iść posprzątać-dodałam wracając do kuchni 

Wyciągnęłam z szafki lateksowe rękawiczki i plastikowe worki do śmieci. Postanowiłam zacząć od sprawdzenia sypialni. W moim łóżku wygodnie leżała sobie moje przyrodnia siostra. Obok łóżka znalazłam dwie zużyte prezerwatywy 

-Co to jest?-zapytałam 

Ta spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem, nawet nie interesując się co mam na myśli 

-Co to do cholery jest?-tym razem krzyknęłam 

-Błagam ciszej-wywlekła się z łóżka spoglądając na moje znalezisko-Jesteś starsza, chyba powinnaś wiedzieć co to jest-dodała wrednie-A teraz daj mi w końcu się wyspać. Później bym posprzątała-ponownie wygodnie się rozłożyła w moim łóżku 

Naprawdę zadziałała mi na nerwy. Wkurzona udałam się po garnek, nalałam do niego zimnej wody. Stanęłam na dziewczyną i z impetem wylałam na nią zawartość naczynia. Ta zapiszczała momentalnie się podnosząc 

-Czyś ty zwariowała?!-krzyczała stojąc cała mokra, tylko w bieliźnie 

-Wypieprzaj się umyć, ubrać i będziesz sprzątała z nami!-warknęłam w jej stronę 

-Jesteś jakaś nienormalna! Zadzwonię do rodziców!-wykrzyczała wychodząc 

Kontynuowałam sprzątanie. Gdy po półtorej godzinie razem z Alexem skończyliśmy i usiedliśmy w kuchni ta raczyła się pojawić. Miała na sobie jakieś spodenki i męską koszulkę z krótkim rękawem, która należała do Brandona, wiedziałam bo ona była ode mnie 

-Do ciebie-powiedziała z głupim uśmiechem 

Chwyciłam jej telefon dobrze wiedząc, że już zadzwoniła do naszej matki 

-Cześć-odezwałam się chwilowo spokojnym głosem 

-Co ty wyprawiasz? Maddie zadzwoniła do mnie zapłakana i powiedziała, że najpierw oblałaś ją lodowatą wodą, a potem na nią nawrzeszczałaś-moja rodzicielka od razu przeszła do rzeczy 

-A pochwaliła się co zrobiła?-spytałam 

-Zaprosiła sobie kilku znajomych-powiedziała jak gdyby nigdy nic-Już wiem, boli cię to, że od niedawana jest z Brandonem. Pewnie też tam był i o to robisz awantury. Skoro ty go nie chciałaś, to nie miej pretensji, że ona z nim jest-cicho prychnęła 

-Wy obie jesteście siebie warte-rzuciłam następnie się rozłączając 

Dziewczyna dumna z siebie zabrała urządzenie z moich rąk 

-Rozumiem, że kiedyś byłaś z Brandonem, ale teraz ja jestem z nim-powiedziała z głupim uśmiechem 

-On nie ma tu prawa wstępu-syknęłam w jej stronę 

-Mieszkam tu, a to oznacza, że ma prawo przychodzić tu do mnie-odparła 

-W takim razie pakuj się i idź sobie z nim pomieszkaj-wskazałam ręką kierunek wyjścia 

-Nie zrobisz tego-zaśmiała się 

Owszem, zawsze odpuszczałam, ale nie tym razem. Naprawdę mogłam znieść dużo, ale nie to co ona wyprawiała. Otworzyłam szafę z jej rzeczami i zaczęłam wszystkie wykładać. Ta stanęła obok 

-Aurora, nie żartuj sobie-w jej głosie wyczułam zwątpienie 

-Nie żartuje. Proste zasady, zero takich imprez w tym mieszkaniu i zero tego gnojka tu. Rozumiem, że masz 19 lat, ale skoro oczekujesz, że wszyscy będą cię traktować jak dorosłego, to teraz to zrobię-mówiłam całkowicie poważna-Zresztą gratulacje jeśli chodzi o twój nowy związek-dodałam ironicznie-Szkoda, że jeszcze dużo nie wiesz o tym człowieku 

-Aurora, błagam cię. Jestem twoją siostrą. Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić-stała tam przerażona praktycznie 

-Kto mi zabroni? Bo na pewno nie Alex, a nikogo innego tu nie ma-wewnętrznie byłam z siebie dumna 

-Poprawię się, już nigdy nie zrobię tu żadnej imprezy, Brandona też już nigdy nie przyprowadzę, tylko pozwól mi zostać-błagała 

Wzięłam głęboki oddech czując dłoń u dołu pleców, należała do mojego faceta 

-Masz ostatnią szansę i nie waż się nawet wchodzić do mojej sypialni-syknęłam odwracając się do Andersona 

-Muszę pogadać z Liv-oznajmiłam 

-Jest u mojego braciszka, możemy pojechać im poprzeszkadzać-przelotnie cmoknął mnie w czoło-Co ty na to? 

-Chętnie-wymamrotałam idąc do wyjścia 

Panie profesorzeWhere stories live. Discover now