Rozdział 62

11.3K 337 26
                                    

W końcu nastał weekend a co za tym idzie urodziny mojego narzeczonego. Spaliśmy do południa. Po późnym śniadaniu wspólnie posprzątaliśmy. Alex musiał najpierw ogarnąć coś do firmy, a ja zaczęłam się powoli szykować. 

Wykonałam tego wieczoru jak zwykle lekki makijaż, jednak tym razem na powiece zawitał bordowy kolor oraz brokat. Kręcone włosy spięłam u góry, dół zostawiając rozpuszczony. Ubrałam czerwoną sukienkę z kopertowym dekoltem, na cienkich ramiączkach, długa, z rozcięciem do połowy uda.  

Ostatnie co zrobiłam to, lekko mocniejsza, czerwona pomadka. W dłoń chwyciłam czarne szpilki, a w drugą niewielką, czarną torebkę prezentową w jakiś złoty wzorek, nie była największych rozmiarów. 

Zeszłam na dół, w salonie zostawiając buty. Udałam się w kierunku jego gabinetu, pukając w drzwi prowadzące do niego. Nie czekając na odpowiedź weszłam. Siedział przy biurku gotowy do wyjścia. 

Miał na sobie tradycyjnie jeden ze swoich drogich garniturów, które przylegały do niego niczym druga skóra. Poza czarną marynarką, spodniami i butami ubrany był w śnieżnobiałą koszulę, której kilka pierwszych guzików zostawił rozpięte. Ciemne włosy idealnie ułożone, wyglądał cholernie przystojnie 

-Jestem-odezwałam się, gdy jego wzrok wylądował na mnie 

-I to jaka piękna-dodał nieco odsuwając się od biurka 

Podeszłam do niego, następnie opierając tyłkiem o blat mebla. Wyciągnęłam w jego kierunku mój niewielki podarunek 

-Kwiatuszku, mówiłem ci, że chcę tylko ciebie-przypomniał cicho wzdychając 

-Wszystkiego najlepszego staruszku-zadziornie się do niego uśmiechnęłam 

Zrezygnowany chwycił torebkę 

-Otwórz-poprosiłam od razu z delikatnym podenerwowaniem 

Wyciągnął ze środka zamszowe pudełko, kładąc pustą torebkę na blacie biurka. Otworzył je, dostrzegając piękny srebrny zegarek z czarną tarczą 

-Kotku...-nie dane było mu dokończyć 

-Odwróć go-przerwałam mu 

Odwrócił dostrzegając grawer z tyłu 

-"Z okazji kolejnych urodzin mojego seksownego boga w ciele człowieka ~Aurora"-przeczytał nieco rozbawiony 

-Podoba ci się?-zapytałam nieco niepewnie 

Jego spojrzenie wylądowało na mnie, podniósł się podchodząc do mnie bliżej 

-Nie bardziej niż ty, ale tak. Dziękuje kochanie, nie musiałaś-pochylił się lekko mnie całując 

Następnie zobaczyłam jak zdejmuje ze swojego nadgarstka jeden ze swoich drogich zegarków, zakładając ten ode mnie. Jego dłonie wylądowały na moich biodrach 

-Naprawdę cię kocham, ale z tym staruchem chyba przesadziłaś. To moje trzydzieste czwarte urodziny-przypomniał uważnie mnie obserwując 

-Też cię kocham-oplotłam rękoma jego kark-I nie przesadziłam-dodałam zanim ten zamknął moje usta swoimi 

Gdy poczułam jak jego dłoń wkrada się pod czerwony materiał, wędrując wzdłuż mojego uda, oderwałam się od niego 

-Musimy iść, nie możemy się spóźnić, to w końcu twoja impreza-przypomniałam z delikatnym uśmiechem 

-A może... 

-Nie Alex-przerwałam, zanim zdążył zaproponować cokolwiek co mogło by mi się spodobać 

W ciągu niecałej godziny już byliśmy w drodze do jego rodzinnego domu. Cudem udało mi się go namówić, żeby pozwolił mi prowadzić, co wcześniej mi obiecał. Zadzwonił jego telefon, który od razu odebrał mówiąc, że to jego matka 

-Tak?-spytał od razu 

-Już jedziemy, powinniśmy być za kwadrans-rzucił krótko 

Naprzeciwko nas jechał jakiś czarny, drogi suv. Jego kierowca dość, dziwnie jechał. W końcu znalazł się centralnie przed nami. Nie byłam w stanie nigdzie zjechać, ze względu na zabudowania dookoła. Jedyne co zdążyłam zrobić to nieco skręcić w prawo. 

To było ostatnie co zapamiętałam, z wyjątkiem okropnego bólu całego ciała oraz syren pogotowia. Później nastała całkowita cisza i czerń. 


Panie profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz