Rozdział 25

17.2K 402 7
                                    

Siedziałem w samochodzie Dereka. Jechaliśmy właśnie do pobliskiej knajpy, żeby coś zjeść, kiedy zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni, spoglądając na wyświetlacz, na którym zobaczyłem zdjęcie i imię mojej brunetki 

-Kto?-spytał mój brat 

-Aurora-odparłem z lekkim uśmiechem, odbierając-Tak kotek?-odezwałem się do słuchawki 

-Halo?-słyszałem przerażony, dziecięcy głos-Jestem Sophie, ciocia kazała zadzwonić-mówiła cicho płacząc 

-Coś się stało?-zapytałem marszcząc brwi 

-Jakaś ruda pani przyszła. Ciocia kazała mi zamknąć drzwi i zadzwonić-wyjaśniła 

-Jedź do Aurory-rozkazałem zdenerwowany, następnie wróciłem do rozmowy z dziewczynką-Posłuchaj Sophie, ja jestem wujek Alex, dobrze? 

-Mhm-przytaknęła, następnie mocno pociągając nosem-Boje się 

-Wszystko będzie dobrze, zaraz tam przyjedziemy z wujkiem Derekiem. Gdzie jest twoja ciocia?-zapytałem, a szatyn mocniej wcisnął pedał gazu 

-Nie wiem, poszła gdzieś i zostawiła mnie w łazience-odpowiadała 

Na chwilę zapadła cisza 

-Ta pani ma nóż-w tym momencie moje serce chyba stanęło 

-Skąd wiesz?-spytałem starając się zachować emocje na wodzy 

-Patrzyłam przez te dziurki na dole drzwi-wytłumaczyła bardziej szlochając 

-Sophie, właśnie podjechaliśmy, proszę bądź cicho, żeby cię nie znalazła, zaraz po ciebie przyjdę-zapewniłem ją wysiadając 

-Dobrze-odparła 

Schowałem komórkę do kieszeni, praktycznie wbiegając po schodach. Dosłownie po chwili wparowałem do mieszkania, a Derek za mną. W salonie zobaczyłem Aurorę, która leży na podłodze i Samanthę, która trzyma w ręku nóż i nie wie co ze sobą zrobić 

-Aurora!-krzyknąłem podbiegając do mojej kobiety 

Chciałem podnieść nieco jej głowę, jednak poczułem na dłoni ciepłą ciecz. Wyciągnąłem ją i zobaczyłem krew 

-Kurwa-rzuciłem biegnąc do kuchni po apteczkę-Dzwoń po policję i karetkę!-rozkazałem Derekowi, który trzymał rudowłosą 

Ponownie klęknąłem przy dziewczynie, jak najszybciej tamując krwawienie, na jej ręce, gazą i bandażem, oraz przykładając kolejną gazę do je głowy 

-Błagam cię kotku-szepnąłem nie mogąc w to wszystko uwierzyć 

Po dłuższej chwili na miejsce dotarło pogotowie i policja. Aurorę zabrano do szpitala a tą rudą sukę na komendę. Właśnie wtedy mnie olśniło, ta mała siedziała schowana w łazience. Stanąłem przed drzwiami, pukając w nie 

-Sophie, to ja wujek Alex-oznajmiłem starając się zachować spokojny głos 

Usłyszałem przekręcanie klucza w zamku. Wychyliła się z nich mała blondynka, która cała była w łzach. Kucnąłem, a ta płacząc wtuliła się we mnie 

-Gdzie ciocia?-wydusiła z siebie 

-Zabrali ją do szpitala, zaraz do niej pojedziemy. Musimy jeszcze zadzwonić do twoich rodziców-odpowiedziałem podnosząc ją 

Udaliśmy się do szpitala, zabierając telefon. Po dwóch godzinach siedziałem przy łóżku mojej małej kobiety, czekając aż się wybudzi. Derek siedział na drugim łóżku, na którym spała Sophie. Ciężko westchnąłem gładząc jej zdrowe przedramię 

-To moja wina-oznajmiłem w końcu-Gdybym jej nie przedstawił wtedy wszystkim, to ta wariatka by się na nią nie rzuciła-dodałem 

-Daj spokój, nikt nie mógł przewidzieć, że może się wydarzyć coś takiego-odparł szatyn 

Właśnie wtedy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Wstałem odwracając się i właśnie wtedy dostałem sierpowego od jakiegoś bruneta. Chwyciłem się za policzek, czując w ustach metaliczny smak krwi z dziąsła 

-Co ty jej do cholery zrobiłeś?-zobaczył, że obie śpią, więc usiłował nie krzyczeć 

-Zaraz-między nami stanął Derek-Uspokójcie się-spoglądał to na mnie to na niego 

-Dzień dobry profesorze-obok faceta stanęła blondynka, do której Sophie była widocznie podobna 

-Profesorze?-prawdopodobnie jej mąż patrzył na nią w szoku-Jesteś profesorem mojej siostry?-patrzył na mnie zmieszany 

Wtedy usłyszałem cichy jęk, przepełniony bólem. Odwróciłem się na pięcie, szybko znajdując się przy dziewczynie 

-Sophie-wydusiła z siebie chrapliwym głosem 

-Jest bezpieczna, ty też Aurora-zapewniłem ją, kładąc dłoń na jej biodrze i pochylając się nad nią 

-Alex-po jej policzku spłynęła łza-To boli, mam wrażenie, że zaraz mi głowę rozsadzi-mówiła głosem pełnym bólu 

-Zaraz przyjdzie lekarz-nacisnąłem przycisk na pilocie przy łóżku-Powiem mu, żeby dał ci jakieś leki i będzie lepiej-delikatnie cmoknąłem ją w czoło 

-To boli-ścisnęła moją rękę 

-Wiem kwiatuszku, jeszcze chwilka-nie mogłem znieść myśli, że tak cierpi i to przeze mnie 

W końcu ten durny lekarz raczył się pojawić, zwiększając jej dawkę leków przeciwbólowych. Wyprosił naszą czwórkę, chcąc zrobić jej jakieś badania. Ja i Derek siedzieliśmy naprzeciwko Mathew i Anastazji 

-Jesteś studentką?-zwróciłem się do kobiety 

-Nie, już dawno skończyłam. Studiowałam zaocznie ekonomię, no jednak dziecko to zajęcie 24/7-odparła przyjaźnie 

-A ty co? Podrywasz swoje studentki?-warknął w moją stronę jej mąż 

-Prawdą jest, że Aurora na samym początku była moją studentką, ale...-nie dane było mi dokończyć 

-Jak to była? Rzuciła studia?-patrzył w szoku 

-Nie, nie to miałem na myśli. Postanowiliśmy wspólnie porozmawiać z rektorem. Aurora będzie chodziła na moje wykłady, ale nigdy nie będę przyznawał jej żadnych ocen, zamiast mnie będzie to robić profesor Blanc. Właśnie dlatego nasza relacja jest całkowicie legalna-wytłumaczyłem 

-Co to była za kobieta? Ta, która zaatakowała moją siostrę-Mathew usiłować użyć całkowicie spokojnego głosu, co nie do końca mu się udało 

-Spotykałem się z nią kiedyś. Zdradziła mnie, więc zostawiłem ją, ale nie mogła się z tym pogodzić-powiedziałem nieco ciszej, wpatrując się w podłogę 

Bez słowa wstał i poszedł gdzieś.

Panie profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz