Rozdział 14

22.4K 583 98
                                    

Tego dnia sama nie wiem dlaczego, ale miałam świetny humor. Po śniadaniu udałam się do garderoby. Postawiłam na biały top na cienkich ramiączkach, beżowe, proste spodnie wide leg i białe trampki. Wciągnęłam na wierzch czarną, skórzaną kurtkę. Włosy tradycyjnie zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. 

Na uczelnie tym razem jechałam z Olivią, ponieważ wyzdrowiała a jako ta przyjaciółka z samochodem musiała mnie zabrać. Z parkingu ruszyłyśmy razem w stronę wejścia do budynku 

-Dzisiaj czuję się przy tobie jak menel-marudziła-Co ty dzisiaj masz za dzień, że tak się odstrzeliłaś?-zapytała 

Nagle pisnęła, na co patrzyłam na nią jak na wariatkę. Chwyciła mnie pod ramię 

-Masz z nim dzisiaj zajęcia prawda?-zaczęła ciszej 

-Tak, ale... -nie dane było mi dokończyć 

-Dobra, już wszystko wiem. Ładna będzie z was para-stwierdziła na co zarobiła kuksańca w ramię 

Musiałyśmy niestety rozdzielić się na schodach. Pierwszy wykład miałam mieć z Andersonem. Weszłam do sali, w której wyjątkowo już siedział przy swoim biurku. Weszłam znajdując wzrokiem Nicole. Od razu udałam się do niej, zajmując miejsce obok 

-Widzę, że się dzisiaj wystroiłaś dla Simona-szepnęła 

Szczerze mówiąc Simon był miły, ale nie mogłabym na niego spojrzeć jak na kogoś więcej niż znajomego ze studiów. Dosłownie po chwili do pomieszczenia wszedł Daniels. Usiadł obok 

-Cześć piękna-puścił mi oczko 

-Cześć-mruknęłam nieco zmieszana 

Cały dzień Simon się za mną wlókł. Po zajęciach Liv chciała się ze mną spotkać. Sama na przerwach, które spędzałyśmy razem zauważyła, że chłopak za mną łazi. Wyszłam przed uczelnię, gdzie stała już moja przyjaciółka 

-Pogadamy później prawda?-spytała, zauważając blondyna za mną 

Zanim zdążyłam odpowiedzieć zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go sprawdzając kto dzwoni 

-Max-oznajmiłam 

-To ten przystojniak, z którym byłaś w sobotę nie?-zapytała posyłając mi swój uśmiech 

Ten uśmiech oznaczał jedno, miałyśmy obie ściemniać. Dobrze, że wujek był do tego nauczony i też wiedział o co chodzi 

-Dokładnie on-rzuciłam odbierając 

-Cześć kotku-odezwał się pierwszy 

-Cześć słodziaku, co u ciebie?-zaczęłam mówić flirtującym głosem 

-Świetnie a u ciebie?-kontynuował naszą zabawę 

-Też dobrze 

-Co powiesz w takim razie dziś na kolację przy świecach u mnie?-zaproponował 

-Kolacja przy świętach u ciebie? Z tobą zawsze-mówiłam uradowana 

-O której po ciebie wpaść? 

-Będę na ciebie czekać o 19:00-powiedziałam 

-Do zobaczenia 

-Pa-rozłączyłam się 

Spojrzałam na Olivię 

-Umówiłaś się z tym ciachem na kolację dzisiaj u niego?-pisnęła 

-Dobra to ja lecę, do jutra-rzucił zniesmaczony Simon 

Kiedy odszedł wystarczająco daleko obie wybuchnęłyśmy śmiechem. W końcu przypomniałam sobie o zajęciach z Andersonem 

-Cholera spóźnię się-rzuciłam biegnąc z powrotem do środka 

Jak najszybciej odnalazłam jego gabinet. Zapukałam wchodząc do środka. Mężczyzna siedział przy biurku. Miał dzisiaj na sobie szary, trzyczęściowy garnitur, śnieżnobiałą koszulę i czarny krawat, wyglądał niesamowicie dobrze 

-Przepraszam za spóźnienie, ale rozmawiałam z przyjaciółką i musiałam odebrać telefon...-zamilkłam gdy ten wstał nic nie mówiąc 

Stanął przede mną, przez co musiałam podnieść głowę, by spoglądać na jego twarz. Brunet zamknął drzwi na klucz, następnie wyciągnął do mnie dłoń. Niepewnie ją chwyciłam. Poprowadził mnie w stronę swojego biurka. 

Zabrał moją torbę kładąc ją obok. Posadził mnie na biurku tak samo jak poprzedniego dnia. Stał przede mną pochylając się nad moją twarzą 

-Co robisz w sobotę?-zapytał opierając się rękoma po dwóch stronach mojego ciała 

-Skąd to pytanie?-wymamrotałam zdziwiona 

-Moja matka ma urodziny, dostałem zaproszenie. Kiedy mi je dawała zasugerowała, że nie pogardziłaby twoją obecnością-patrzył mi wprost w oczy 

-Jest miła-szepnęłam 

-Bo cię lubi-mruknął 

-Jesteś moim profesorem-dodałam ledwo słyszalnym głosem-My nie powinniśmy tak-wskazałam na nasze pozycje 

-Co jeśli ci powiem, że nie obchodzi mnie to?-chwycił dwoma palcami mój podbródek 

Nieco go uniósł, następnie muskając moje usta swoimi. W tym momencie jakieś dziwne uczucie zawładnęło moim ciałem

-Nie powinniśmy również razem się bawić na bankiecie, nie powinnaś pić ze mną alkoholu a tym bardziej zaprzyjaźniać się z moim młodszym bratem-powiedział całkowicie poważny 

-Racja-wymamrotałam 

Wtedy wpił się w moje usta. Wolnym ramieniem oplótł mnie w talii przyciągając jak najbliżej siebie. Oparłam się rękoma o jego brzuch. Sama nie wiem co się stało z moją głową, ale zamiast przerwać to, nakrzyczeć na niego i wyjść, ja po prostu odwzajemniłam to. Pozwoliłam by pogłębił go jeszcze bardziej. 

Oderwał się ode mnie dopiero gdy zabrakło nam tlenu. Czułam jak ponownie robię się purpurowa

-Nigdy wcześniej żadna relacja nie łączyła mnie z żadną studentką-oznajmił kładąc dłonie na moich biodrach-Chcę cię poznać-wyszeptał wplatając palce w moje włosy-Ten jeden bankiet mi nie starczył-dodał całkowicie poważny 

-Dobrze-uległam mu-Pójdę z tobą na te urodziny 

Pod wpływem jego perfum i dotyku się roztapiałam, ale lekki uśmiech, który mi posłał spotęgował to jeszcze bardziej. Alexander ponownie mnie pocałował, jednak tym razem delikatnie i krótko 

-To teraz przejdziemy do ćwiczeń-oznajmił stawiając mnie na nogach 

Jego zachowanie było takie... inne 

Panie profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz