Rozdział 67

11.2K 352 3
                                    

Dwa tygodnie. Dokładnie tyle czasu musiałam spędzić w szpitalu odkąd się obudziłam. Właśnie leżałam w łóżku, w naszym domu. Było wcześnie rano, Alex wstał znacznie wcześniej, zapewne by pobiegać. Z kolei ja dopiero się przebudziłam. 

Nie minął kwadrans, gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Po chwili poczułam jak ten kładzie się za mną. Jego dłoń od razu wylądowała na moim biodrze 

-Dzień dobry kwiatuszku-cmoknął mnie czule w policzek 

-Dzień dobry-wymamrotałam z delikatnym uśmiechem 

-Zrobiłem na śniadanie naleśniki z owocami i czekoladą, specjalnie dla ciebie-oznajmił zakładając niesforny kosmyk moich włosów za ucho 

Odwróciłam się do niego twarzą, wtulając się w jego silny tors 

-Tęskniłam za tym-wymamrotałam 

-Za czym?-zapytał obejmując mnie ramieniem 

-Za wszystkim, za naszym domem, łóżkiem, spaniem razem, przytulaniem całowaniem, tymi śniadaniami i też Blackiem-mówiłam spoglądając na jego przystojną twarz 

-Ja też, te wszystkie tygodnie bez ciebie były katorgą-spoglądał na mnie czule-Jak się dzisiaj czujesz? 

-Dobrze, nawet nie czuje póki co mdłości-odparłam zbliżając się do jego ust 

Musnęłam jego wargi swoimi 

-Chciałbym zostać tu z tobą-wyszeptał 

-Już musisz jechać?-wydęłam usta jak małe, niezadowolone dziecko

-Niestety kotku-wymamrotał lekko mnie całując 

Po chwili pogłębił pieszczotę, na co nie protestowałam. Po jakichś 10 minutach w końcu ja udałam się na śniadanie, uprzednio żegnając się z nim. Miał do załatwienia coś w swojej firmie. Zaraz po posiłku posprzątałam po sobie, dzwoniąc do Dereka. 

Przyjechał z Olivią i z ich pomocą przyszykowałam przyjęcie, które miało być niespodzianką dla mojego narzeczonego. Mniej więcej o 15:00 wszystko było gotowe, a goście znajdowali się już w domu. Zaproszenia przekazali im państwo Anderson. 

Miałam już na sobie czarną, dopasowaną sukienkę, na cienkich ramiączkach, sięgała mi do połowy uda i miała delikatne rozcięcie. Na twarzy miałam lekki makijaż z nieco mocniej podkreślonymi ustami, kręcone włosy zostawiłam rozpuszczone. Przez okno zobaczyłam jak ten parkuje samochód na podwórzu 

-Przyjechał-oznajmiłam ruszając w stronę korytarza, przy akompaniamencie stukotu moich czarnych szpilek 

Stanęłam przed drzwiami, które dosłownie po chwili Alex otworzył, wchodząc do środka 

-Oo-mruknął stając delikatnie zaskoczony-Przepięknie wyglądasz skarbie-mruknął podchodząc do mnie, jednocześnie lustrując wzrokiem moje ciało 

Objął mnie w talii, ja z kolei oparłam dłonie na jego brzuchu 

-Dziękuje-wymamrotałam zanim ten przelotnie cmoknął mnie w usta-Ty też wyglądasz niczego sobie w tym garniturze-uśmiechnęłam się 

-Zapomniałem o czymś?-nieco zmarszczył brwi 

-Nie, nie do końca. Po prostu chodź-wyciągnęłam do niego dłoń, którą od razu chwycił splatając nasze palce razem 

Ruszyłam w stronę naszego ogromnego salonu, w którym wszyscy się znajdowali. W końcu weszliśmy do pomieszczenia 

-Niespodzianka-powiedziałam z szerokim uśmiechem 

Ten nie do końca wiedząc o co chodzi pytająco na mnie patrzył, stojąc obok 

-Miałeś urodziny, ale z wiadomych powodów nie udało nam się dotrzeć na przyjęcie-zaczęłam nie do końca wiedząc czy się ucieszy 

-Więc dzisiaj będziemy imprezować-wtrącił jego młodszy brat stojąc z kieliszkiem szampana, podobnie jak pozostali 

-Dokładnie tak-poparłam 

-I ty to zorganizowałaś?-brunet zapytał obejmując mnie w pasie 

-Mhm, Derek i Liv mi pomogli-odpowiedziałam 

-Aurora, wczoraj odebrałem cię ze szpitala. Lekarz mówił, że masz się nie przemęczać-upomniał mnie na oczach wszystkich 

-Ale czuję się świetnie i tak jak mówiłam miałam pomoc Dereka i Olivii-odrzekłam opierając dłonie na jego klatce piersiowej-Przecież gdyby coś się działo, to widziałbyś o tym pierwszy. Chyba nie jesteś zły?-poddenerwowana zerkałam na niego 

-Nie potrafię być na ciebie zły, po prostu się martwię-nie wyglądał na zadowolonego 

-Kochanie-mruknęłam spoglądając na niego z cwanym uśmieszkiem 

-No zgódź się, dziewczyna się postarała!-krzyknął w jego stronę jeden z jego kuzynów, których imion nie zdążyłam zapamiętać 

-Gdybyś się źle poczuła, to mam o tym od razu wiedzieć-postawił warunek, pochylając się nieco w moim kierunku 

-Oczywiście-przytaknęłam, gdy ten delikatnie mnie cmoknął w usta 

-Dziękuje, doceniam twój gest-odpowiedział kiedy wtuliłam się w niego, co odwzajemnił 

Gdy się nieco od niego odsunęłam podszedł do nas jego inny kuzyn, był średniego wzrostu blondynem, który wyglądał na typowego playboya, nieco starszy ode mnie 

-Dobrze, koniec zamulania, zaczynamy imprezkę. Macie szampana-wyciągnął ręce z dwoma kieliszkami alkoholu, jeden z nich chwycił Alexander 

-Nie dzięki-rzuciłam krótko z uprzejmym uśmiechem 

-Oj Aurora, ze mną się nie napijesz?-posłał mi jakiś uśmiech pewnie posyłany pustym laską na podryw 

-Dave-warknął w jego stronę mój brunet 

-No co? To, że ty się zestarzałeś i jesteś sztywny nie znaczy, że ona też musi się tak zachowywać-mówił jak gdyby nigdy nic-Daj tej lasce żyć-następnie spojrzał na mnie-Widzisz i gdybyś takiego mnie wybrała, to nigdy bym ci nie bronił się pobawić-oznajmił sugestywnie poruszając brwiami 

-Ona jest w ciąży, więc mnie nie denerwuj i zostaw ją w spokoju-syknął mój przyszły mąż 

-Chodź stary-Derek pociągnął go gdzieś 

Liv podeszła do mnie ze szklanką soku 

-Dzięki-posłałam jej uśmiech chwytając ją 

Wzięłam głęboki wdech, widząc spojrzenie Alexa. Wyglądał jakby chciał zamordować swojego krewnego 

-Dobrze, więc wznieśmy toast-oznajmiłam na tyle głośno, by wszyscy mnie usłyszeli-Za mojego cudownego przyszłego męża, który czasami aż nadto się o mnie martwi, ale jest też uroczym staruszkiem-na mojej twarzy widniał uśmiech-Zdrowie-wszyscy wypili zawartości kieliszków, ja upiłam sok 

Anderson przyciągnął mnie bliżej 

-Dziękuje kwiatuszku, ale z tym staruszkiem mogłaś sobie darować-patrzył na mnie łagodnie 

-Nie narzekaj-wymamrotałam kilkukrotnie lekko go cmokając w usta 

Panie profesorzeWhere stories live. Discover now