Rozdział 39

14.5K 414 38
                                    

-Skoro ja kocham ciebie, a ty kochasz mnie, to zostań moją żoną-na te słowa zobaczyłem w jej oczach lekkie zmieszanie 

Następnie cicho się zaśmiała, przelotnie cmokając mnie w usta i ponownie się we mnie wtulając 

-Chyba jesteś po dzisiaj zmęczony-szepnęła, gdy oplotłem ją szczelnie ramionami 

-Nie jestem, uwielbiam spędzać z tobą czas. Ja mówię poważnie, nie oczekuje natychmiastowej odpowiedzi, ale przemyśl to dobrze?-spytałem całując ją w czubek głowy 

-Mhm-przytaknęła cicho 

Niedługo później spała już jak zabita. Odkąd miałem ją przy sobie nie potrzebowałem nic i nikogo więcej, była moim całym światem. Dzisiaj cały dzień o niej myślałem. Chciałem zabrać ją najpierw na zdjęcie tych szwów, co przełożyłem na kolejny dzień, a później gdzieś na jedzenie. 

Proponowanie jej, żeby została moją żoną, może było spontaniczne, ale naprawdę czułem, że to jest ta jedna jedyna. Przy niej czułem się jak przy żadnej innej. 

Następny dzień zaczęliśmy dość normalnie. Jak zwykle razem pojechaliśmy na uczelnię, ale tym razem nawet na parkingu dla nauczycieli zobaczyłem dużo studentów i studentek. Zobaczyłem lekki strach na twarzy mojej małej kobietki 

-Cholera-szepnąłem sam do siebie 

-Alex-usłyszałem jej cichy głos 

-Będzie dobrze kwiatuszku-zerknąłem na nią gasząc silnik-I tak już od wczoraj wszyscy wiedzą-po tych słowach wysiadłem 

Szybko okrążyłem pojazd otwierając drzwi dla mojej brunetki. Wysiadła z moją pomocą. Widziałem jak różne dziewczyny posyłają jej niezbyt miłe spojrzenia, a chłopacy zaczęli gwizdać 

-Radzę wam uważać, bo wylecicie stąd-warknąłem splatając nasze dłonie i ruszając w stronę budynku 

Brunetka mocno trzymała moją rękę. Po dłuższej chwili weszliśmy do mojego gabinetu. Zamknąłem za nami drzwi, obejmując ją w talii i przyciągając do siebie 

-Wszystko dobrze?-spytałem cicho 

-Tak-szepnęła-Wiedziałam, że będzie dość głośno o nas, ale miałam nadzieję, że nie aż tak-dodała wtulając się we mnie 

-Damy radę kotku-gładziłem dłonią jej plecy 

Wreszcie oboje musieliśmy pójść na swoje wykłady. Widziałem, że czuła się nieswojo, ale to w końcu musiało się skończyć. Nie będą o nas bez przerwy rozmawiać, w końcu znudzi to się ludziom. Na długiej przerwie, na której zazwyczaj spora część idzie się najeść postanowiłem znaleźć moją małą. 

Wiedząc, że miała dopiero co zajęcia z Durandem udałem się pod jego salę. Tam zobaczyłem jak jakaś grupka ludzi stoi przed nią i śmieje się. Właśnie wtedy ich profesor od francuskiego wyszedł reagując na to 

-Dajcie Pannie Hamilton spokój, prywatne życie jej i profesora Andersona, to nie wasza sprawa. Jeśli sobie przeskrobiecie u niego, to uwierzcie, ale zmarnujecie sobie tylko te wszystkie lata, które tu spędziliście ucząc się-oznajmił całkowicie poważny 

-Chodź Aurora-wyciągnąłem do niej dłoń, której od razu się chwyciła-Profesor ma rację, więc radzę uważać-rzuciłem surowym głosem w kierunku tych gówniarzy-Dzięki-zerknąłem na Duranda 

-Nie ma za co-odpowiedział 

Pociągnąłem ją za sobą, ponownie do gabinetu. Wygodnie rozsiadła się w moim fotelu 

-Jadłaś coś od śniadania?-spytałem opierając się o biurko, przed nią 

-Nie jeszcze-mruknęła spoglądając na mnie 

-To dobrze, bo mam dla ciebie na poprawę humoru twój ukochany makaron z sosem serowym-oznajmiłem z lekkim uśmiechem 

-Dziękuje, mogę buziaka?-widziałem delikatne rumieńce na jej twarzy 

Bez słowa pochyliłem się obejmując dłonią jej twarz. Delikatnie kilkukrotnie ją pocałowałem 

-Jesteś urocza-mruknąłem prostując się po chwili 

Wspólnie zjedliśmy obiad, po którym niechętnie wstała. Podeszła do mnie, a ja pociągnąłem ją tak, że znalazła się na moich kolanach 

-Co ty wyprawiasz?-spytała roześmiana 

-Muszę się tobą nacieszyć przed kolejnymi wykładami-odpowiedziałem odgarniając niesforny lok z jej twarzy-Nie zapomnij, że po zajęciach musimy w końcu jechać na ściągnięcie szwów-dodałem 

-Mhm, spotkamy się tutaj, czy przy samochodzie?-spytała przyglądając mi się 

-Będę czekał przy aucie-wymamrotałem składając delikatne pocałunki na jej szyi 

-Alex-wydusiła zawstydzona w pewnym momencie 

-Tak kotku?-cmoknąłem ją przelotnie w usta 

Zanim zdążyła odpowiedzieć usłyszeliśmy pukanie do drzwi, na co ta jak oparzona podniosła się odchodząc kawałek ode mnie. Ja również wstałem. Do środka wszedł rektor 

-Chciałem z tobą porozmawiać-zwrócił się do mnie 

-To ja może pójdę-mruknęła dziewczyna chwytając swoją torbę 

-Zobaczymy się później skarbie-cmoknąłem ją w policzek zanim ta zdążyła wyjść 

Panie profesorzeWhere stories live. Discover now