Rozdział 26

18.6K 533 38
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające, przez niezasłonięte okna. Niechętnie podniosłam powieki, co poskutkowało tym, że musiałam dłonią zasłonić twarz. Powoli się spojrzałam na fotel, na którym nie zobaczyłam Andersona, czyli jednak sukces, udało mi się przekonać go, żeby pojechał do domu się wyspać. 

Gdy odwróciłam głowę w przeciwną stronę okazało się, że myliłam się. Leżał na wolnym łóżku, spoglądając na mnie 

-Dzień dobry kwiatuszku-odezwał się nieco zachrypniętym głosem 

-Dzień dobry-odparłam obserwując, jak wstaje 

Podszedł do mojego łóżka, pochylając się nade mną, delikatnie cmoknął mnie w czoło. Powoli podniosłam siadając prosto 

-Ostrożnie-szepnął przytrzymując mnie-Jak się dziś czujesz?-lekko go pociągnęłam, więc usiadł obok 

-Nieco lepiej-wymamrotałam wtulając się w niego-Miałeś jechać się wyspać do domu-przypomniałam 

-Byłem tam się wykąpać i przebrać. Spałem tutaj, przy tobie-gładził dłonią moje plecy-To w końcu przeze mnie-dodał a w jego głosie słyszałam, że czuł się winny 

-Nieprawda-odsunęłam się nieco, by spojrzeć mu w oczy, zdrową dłonią gładziłam jego policzek-To nie twoja wina, po prostu twoja była jest nienormalna. Boje się jej, ale ciebie nie chcę stracić-wyszeptałam 

-Nie pozwolę, żeby kiedykolwiek jeszcze się do ciebie zbliżyła-obiecał zbliżając się do moich ust

Delikatnie mnie pocałował, co odwzajemniłam. Oderwałam się, sycząc z bólu, zapomniałam o mojej ręce i chciałam zarzucić ją na jego szyję 

-Ostrożnie, inaczej zrobisz sobie krzywdę kotek-posłał mi lekki uśmiech, mimo, że w oczach widziałam troskę 

-Połóż się ze mną-poprosiłam 

-Jesteśmy w szpitalu Aurora, tu nie ma naszych dużych i wygodnych łóżek-przypomniał 

-Będzie wygodnie, jeśli się położysz ze mną. Zresztą moje nie jest duże-nie poddałam się 

-Jesteś uparta-przelotnie musnął moje usta 

Przesunęłam mu się, podnosząc kołdrę. Zajął miejsce obok mnie, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej, wtulając się w niego 

-Uwielbiam cię-mruknął przytulając mnie

-Która godzina? 

-Jest dopiero 7:00-odrzekł 

-Spóźnisz się do pracy-podniosłam głowę patrząc na jego przystojną twarz 

-Mam wolne-założył mi niesforny kosmyk za moje ucho-Chcę o ciebie zadbać kochanie-zerkał na mnie 

-Lubię cię-szepnęłam zamykając oczy 

Przysnęłam w jego objęciach. Przebudziło mnie przyjście lekarza 

-Dlaczego Pan leży w łóżku pacjentki? Specjalnie postawione jest drugie łóżko-doktor wskazał tamto

-Ja go zmusiłam-odezwałam się zaspanym głosem-Zagroziłam mu, że go wyrzucę z domu-dodałam, na co lekarz się zaśmiał 

-Widzę, że już Pani lepiej?-podszedł, gdy oboje prosto usiedliśmy 

-Napiłabym się kakao, albo gorącej czekolady-spojrzałam na Alexandra 

-Zaraz wracam-krótko mnie pocałował wychodząc 

Po wstępnych badaniach wszystko było dobrze. Wracałam na wózku, który pchała jakaś miła pielęgniarka w okolicach pięćdziesięciu lat 

-Ty to masz szczęście skarbie-odezwała się po chwili 

-Dlaczego?-zainteresowałam się 

-Twój narzeczony przyjechał zaraz za karetką i nie odstępował cię ani na chwilę. Widziałam też, jak naprzemiennie z tym drugim chłopakiem zajmują się tą dziewczynką, aż nie zasnęła. Jeśli będziecie mieć dzieci, to nic innego jak gratulować-posłała mi uśmiech 

Lekko się zarumieniłam 

-Pewnie jesteś szczęśliwa, że go masz. Długo jesteście razem?-spytała ciekawa 

-Nie, to dość świeża sprawa-rzuciłam krótko 

-W takim razie powodzenia-dodała skręcając do mojej sali 

Zaraz po tym jak wjechałyśmy do środka zobaczyłam tam Olivię, Dereka z jakimiś balonami, Alexa, który właśnie włożył bukiet czerwonych róż do jakiegoś wazonu i jego rodziców z jakąś torebką prezentową. Uśmiechnęłam się wstając, na co momentalnie obok pojawił się mój brunet, obejmując mnie w talii 

-Mam dla ciebie gorącą czekoladę-cmoknął mnie w skroń 

Pierwsza podeszła do mnie Liv, ostrożnie mnie przytulając 

-Stara, nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam-odezwała się-Nie rób mi więcej tak, dowiedziałam się dopiero 20 minut temu-odsunęła się nieco 

-Przepraszam-rzuciłam jej spojrzenie, pod wpływem którego ta pokręciła głową z dezaprobatą, a następnie usiadła na wolnym łóżku 

Następna przede mną pojawiła się Amelia, również mnie przytulając, co odwzajemniłam 

-Dzięki Bogu, że czujesz się już lepiej-odsunęła się nieco, wręczając mi torebkę-Coś, żebyś się nie nudziła leżąc tu-posłała mi uśmiech 

W środku zobaczyłam kilka książek, zanim zdążyłam coś powiedzieć jej mąż wyciągnął do mnie dłoń, którą uścisnęłam 

-Dołączam się do Amelii. Jeśli chodzi o Samanthę, to została zamknięta-Carl lekko się do mnie uśmiechnął

-Dziękuje wam-to co robili naprawdę było miłe 

Ostatni przede mną stanął Derek, który bez słowa chwycił mój nadgarstek zawiązując wokół niego kilka balonów z helem, na co zaczęłam się śmiać. Następnie przytulił mnie 

-Dobrze, że jesteś cała. Wczoraj myślałem, że Alexandrowi serio odbije-następnie zbliżył się do mojego ucha-Chodził z pełnymi gatkami-szepnął, na co oboje się zaśmialiśmy-Naprawdę się cieszę, jesteś moją ulubioną szwagierką 

-Masz tylko jedną-zauważyłam, kiedy się odsunął 

-Chodź kotku-usłyszałam z boku 

Alex posadził mnie w łóżku, które było podniesione, żebym mogła wygodnie oparta siedzieć, jak małe dziecko. Następnie przykrył mnie do pasa, podając kubek z gorącą czekoladą 

-Dziękuje-spojrzałam na niego 

-Nie ma za co-przelotnie pocałował mnie w usta 

Spędzili u mnie chyba z dwie albo trzy godziny. Przy nich przynajmniej się nie nudziłam. Tego dnia ani Ana ani Matt nie dali rady do mnie wpaść, więc resztę dnia spędziłam tylko z moim facetem, który przemycił mi do szpitala cudownie zrobiony makaron z sosem cztery sery, który ubóstwiałam. 

Właśnie za to tak lubiłam Alexa. Zawsze robił wszystko by sprawić mi przyjemność, dużo mnie słuchał, rozmawiał ze mną i piekielnie się o mnie troszczył. 


*~~~~~~*

Jest mi bardzo miło, że kogoś w ogóle zainteresowała ta historia, więc chciałabym oznajmić również, że jest ona pisana przeze mnie.

Panie profesorzeOnde histórias criam vida. Descubra agora