Rozdział 41

13.8K 379 12
                                    

Dosłownie chwilę po tym, jak Aurora udała się do łazienki usłyszałem kobiecy głos z boku 

-Cześć, dawno cię nie widziałam-moim oczom ukazała się młodsza wersja Samanthy 

Była nią jej 22-letnia kuzynka. Tylko ona i jej rodzice po naszym rozstaniu nadal mnie tolerowali, bo dobrze sobie zdawali sprawę z tego co się stało i jaka była Samantha 

-Cześć, ja ciebie też nie-odpowiedziałem całkowicie poważny, jak zwykle-Dzień dobry-zwróciłem się do jej rodziców, którzy stanęli za nią 

-Dzień dobry-odparli równocześnie-Co u ciebie Anderson?-kontynuował jej ojciec-Nadal sam? 

-Tato, daj spokój-westchnęła dziewczyna 

-No co, jestem po prostu ciekawy-wzruszył ramionami-Ty też jesteś sama-dodał 

-A więc, co Pan tu robi Panie profesorze?-zmieniła temat nieco żartobliwie podkreślając, kim byłem, ponieważ ona również uczęszczała na uczelnię, jednak z tego co się orientowałem, właśnie wróciła z wymiany 

Właśnie wtedy zobaczyłem Aurorę, która stanęła obok. Mimo, że miała na sobie najzwyklejsze, dopasowane, czarne jeansy, krótki biały top z długim rękawem, który odsłaniał nieco jej idealnie płaski brzuch i czarną, skórzaną kurtkę, która wisiała na oparciu jej krzesła, wyglądała jak zawsze pięknie 

-W końcu jesteś-posłałem jej delikatny uśmiech 

Podniosłem się, obejmując ją jednym ramieniem oraz przelotnie cmokając w skroń 

-To jest Emily, to jej rodzice Harold i Debora Moon-przedstawiłem całą trójkę-A to moja kobieta Aurora-oznajmiłem dumnie na nią spoglądając 

-Miło mi-powiedziała podając dłoń każdemu kolejno 

-Nam również, czyli jednak już nie jesteś tak pożądanym przez wiele kobiet kawalerem-mężczyzna koło 50-siątki chciał zażartować 

-Poprawię Pana, bo nadal jest tak samo pożądany przez wiele kobiet, tyle że zajęty-cicho się zaśmiała moja mała brunetka 

-Tutaj muszę przyznać rację-dodała Emily dziwnie na nas spoglądając 

-Teraz jak już znalazłem sobie Aurorę, jestem definitywnie, raz na zawsze zajęty-odpowiedziałem poprawiając swoją dłoń na jej biodrze-Prawda kochanie? 

-Mhm, już go nie oddam. Uwielbiam jego psa-na te słowa wszyscy się zaśmiali 

-Dobrze, no to my będziemy się już zbierać. Miło było was spotkać-chwyciłem kurtkę mojej kobiety, pomagając jej ją ubrać 

-Ciebie i twoją uroczą partnerkę również-odpowiedziała Emily 

-Dowidzenia-rzuciła Aurora z delikatnym uśmiechem 

-Narazie-dodałem ciągnąc ją w stronę wyjścia 

Gdy tylko wyjechaliśmy na drogę moja dłoń wylądowała na udzie. Poczułem jak jej drobne, chłodne palce splatają się z moimi 

-Co to byli za ludzie?-spytała-Ta dziewczyna, ona przypominała mi...

-Samanthę-dokończyłem za mnie-Bo to jej kuzynka, są naprawdę bardzo podobne. Różnią się jedynie charakterem-wyjaśniłem 

-Gapiła się na ciebie-szepnęła brunetka 

-Tak, bo rozmawialiśmy-wzruszyłem ramionami 

-Nie, ona się gapiła na ciebie maślanymi oczyma. Podobasz jej się, właśnie dlatego na mnie patrzyła jakbym jej coś zrobiła-odrzekła cicho, spoglądając gdzieś za okno 

-Czy ty jesteś zazdrosna?-zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, więc na nią spojrzałem 

-Nie-ucięła krótko 

-Tak sobie wmawiaj, przecież widzę-dodałem głupio się uśmiechając 

-To ty możesz być zazdrosny o kogoś, z kim mnie zupełnie nic nie łączy, a ja nie?-uroczo wyglądała gdy tak patrzyła na mnie zła 

Zrzuciła moją dłoń ze swojego uda, odsuwając nogi na bok. Cicho się zaśmiałem ruszając. Przez następny kwadrans nie odezwała się do mnie ani słowem, nawet kiedy pytałem o jakikolwiek pierdół. 

W końcu zatrzymaliśmy się przed moim domem, w ciszy wysiadając. Zatrzymałem ją, stając przed nią, gdy chciała pójść do środka 

-Kwiatuszku...-nie miałem szansy dokończyć 

-Nic nie mów-przerwała mi, chcąc mnie wyminąć 

Objąłem jej twarz dłońmi i mocno wpiłem się w jej usta. Nie potrafiła tego nie odwzajemnić. Czułem jak rozpływa się w moich ramionach 

-Nadal nie interesuje mnie żadna inna kobieta. Mam ciebie moja mała złośnico-oznajmiłem patrząc jej w oczy-I bardzo podoba mi się to, że jesteś o mnie zazdrosna-cmoknąłem ją w czubek nosa 

-Jesteś głupi-dźgnęła mnie w klatkę piersiową 

-Ale takiego mnie kochasz-posłałem jej uśmiech 

Właśnie wtedy stanęła na palcach lekko mnie całując. Moje ramiona momentalnie owinęły się wokół jej talii, gdy przejąłem kontrolę nad naszym pocałunkiem. 

Panie profesorzeWhere stories live. Discover now