[160] WALKERS IN THE NIGHT

109 9 0
                                    

CHAOS ZACZĄŁ SIĘ, KIEDY PIERWSZY KRZYK przeszył noc. Lara i Daryl ubrali się i zaryzykowali zejściem na dół, ignorując subtelny uśmieszek, jaki posłała im Michonne, kiedy zauważyła, że ​​włosy Lary niezbyt dobrze się prezentują. 

"Dobrze się tam bawiliście?" zapytała. 

Lara skrzywiła się. "Proszę przestać rozmawiać." 

Michonne zdołała się roześmiać. "Oboje się trzymacie?"

Daryl wziął Larę za rękę. "Tak, trzymamy."

"Trzymamy." potwierdziła Lara, patrząc na Daryla z uśmiechem na twarzy. "W każdym razie, teraz."

"Dobrze." skinęła głową Michonne. "W tej chwili nie ma wiele do roboty, poza upewnieniem się, że wszyscy mają gdzie spać. Przenieśliśmy rannych na dół, a wszyscy inni są na górze."

"Dobry wybór." powiedziała Lara. "Trzymanie ich w namiotach nie jest bezpieczne."

"Dokładnie." powiedziała Michonne. "Ale upewnijmy się, że wszystko w porządku, a potem ustawimy nocną straż."

"Wezmę jedną." zaproponowała Lara. "Odpoczęłam po południu, więc wszystko w porządku."

Dopiero później tej nocy coś zaczęło się psuć. Lara i Daryl siedzieli w biurze Maggie, pilnując okien, kiedy usłyszała odgłos czegoś dudniącego na zewnątrz. Wymieniając spojrzenie z Darylem, uniosła brwi. 

"Czy ktoś właśnie spadł ze schodów?"

"Nie wiem." odparł Daryl, wyciągając nóż z pochwy. "Zostań za mną."

"W porządku, szefie." powiedziała Lara, wychodząc za Darylem na zewnątrz. 

Wśród śpiących ludzi przed biurem był szwendacz, a gdy zatopił zęby w czyjejś ręce, w ślad za hałasem zaczęły pojawiać się kolejne. Oczy Lary rozszerzyły się.

"Jasna cholera." powiedziała, gdy Daryl zabił pierwszego szwendacza. Rozejrzała się. "Wszyscy wyjdźcie na zewnątrz! Wyjdźcie na zewnątrz i bądźcie czujni!" 

Kiedy prowadziła ludzi w kierunku wyjścia, Jezus złapał szwendacza za tył koszulki, gdy jego ręce chwyciły podkoszulek Lary, odrywając go od niej, po czym wbił mu nóż w głowę. 

Lara odwróciła się do niego. "Dzięki." 

Jezus uśmiechnął się. "W każdej chwili."

"Schyl się." powiedziała mu Lara z szeroko otwartymi oczami. 

Jezus posłuchał, kucając, gdy Lara wyjęła nóż z jego paska i rzuciła nim w idącego za nim szwendacza. Ciało upadło na ziemię, a Jezus odwrócił się do szwendacza, wyciągając nóż z jego głowy 

"Dzięki." powiedział, podnosząc nóż. "To mój nóż."

"Gdzie już słyszałam tę wymianę zdań?" spytała Lara, uśmiechając się, przybijając piątkę Jezusowi i we dwójkę ruszyli dalej, by pomagać większej liczbie ludzi. 

Lara nie miała pojęcia, co się stało, ponieważ o ile jej wiadomo, żaden z ich ludzi nie został ugryziony ani nawet nie zbliżył się do szwendaczy, gdy zaatakowali Zbawiciele. To nie miało prawa się wydarzyć, ponieważ rannymi zajął się Siddiq i wszyscy byli czyści. 

Kiedy kopnęła innego szwendacza w kolano i patrzyła, jak upada na podłogę, drewniany kij dźgnął go w głowę. Lara zobaczyła Morgana dzierżącego broń i skinęła mu głową, gdy odwróciła się i zobaczyła, jak Rick zabija kolejnego szwendacza, który właśnie się przemieniał. 

"Co, do diabła, się stało?" spytał Daryl. 

"Nie wiem." odparł Rick. "Może weszli szwendacze."

"Może podczas walki." zasugerował Morgan.

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें