[120] NOT THE DAY

200 11 0
                                    

BIORĄC POD UWAGĘ, ŻE BYŁ to tylko dwumiejscowy, Lara została zmuszona do siedzenia na kolanach Daryla, kiedy odjeżdżali. Nie miała nic przeciwko; jedynym problemem było to, że w kabinie nie było zbyt wiele miejsca. Kiedy Rick przekręcił kluczyki wokół palca i uruchomił silnik, Daryl wystawił środkowy palec przez okno.

"Do nigdy, ty chuju!" krzyknął. 

"Nie był taki zły." odparła Lara. "Mógł mnie zabić, ale tego nie zrobił."

"Jasne." powiedział Rick, patrząc na Larę, jakby właśnie sobie przypomniał, że tam była. "Teraz, kiedy to jest załatwione, co do ciebie."

"Co ty sobie, do cholery, myślałaś?" spytał Daryl. "Mógł cię skrzywdzić."

"Znowu, to ja miałam broń." zauważyła Lara. "I wszystko było w porządku. Rozmawiałam z nim jak z człowiekiem, zamiast atakować go od tyłu i właściwie udało nam się porozmawiać." machała dramatycznie rękami. "Woo, rozmowa. Obce pojęcie dla was, idioci."

"Nie rób tego więcej." powiedział Rick. 

"Nie wiem, jak mnie powstrzymasz, ale jasne." odparła Lara. "To było zabawne. Czułam się, jakbym była w filmie Szybcy i wściekli."

"Ale nie jesteś." powiedział ze śmiertelną powagą Daryl. "Musisz uważać na dziecko."

"Tak, ale czy ja już nie żyję?" spytała Lara. "Nie? ​​Tak myślałam. Nic mi nie jest, dziecku też. Jeszcze tylko pięć miesięcy. Prawie połowa."

Daryl wyjął z kieszeni tabliczkę czekolady, rozpakował ją i zaoferował Larze kawałek. Zjadła go prosto z jego palców, a Rick jęknął. "Możecie nie robić tego tutaj?"

"Co? Jeść?" spytała Lara. 

"Być romantyczny i te gówna." odpowiedział Rick. "To jest obrzydliwe." 

"Zamknij się." odparowała Lara. "Jesteś po prostu zazdrosny." 

Rick przewrócił oczami. "Wciąż się udało. Dziś jest jeszcze ten dzień."

Daryl podał Rickowi kawałek czekolady, gdy Lara wskazała za okno. "Hej, spójrz na to."

"Tak, stodoła." powiedział Daryl, gdy Rick jechał w jej stronę. 

Na dachu rozległo się dudnienie, a twarz Ricka przybrała zdziwiony wyraz. "Słyszysz to?" 

Dudnienie trwało, gdy Daryl zmniejszał głośność. "Myślę, że ten sukinsyn jest na dachu." 

"Trzymajcie się." odparł Rick. 

Darylowi udało się tylko owinąć ramiona wokół Lary, gdy Rick nacisnął hamulec. Dwie sekundy później, ciało oderwało się od góry ciężarówki i uderzyło o ziemię przed nimi z jękiem, który można było usłyszeć z wnętrza ciężarówki.

"Cholera." powiedziała Lara. "On jest naprawdę wytrwały."

Jezus wstał i zaczął biec. Rick zaczął jechać za nim, ale Daryl miał inne plany. Ostrożnie zepchnął Larę z kolan, wyskoczył z ciężarówki i ruszył w pościg za oddalającą się postacią Jezusa. 

Rick prawie zepchnął ciężarówkę z drogi, wrzucając wsteczny, gdy Lara patrzyła, jak Daryl ściga Jezusa przez pole. W innych okolicznościach, śmiałaby się z tego, jak absurdalny był ten cały scenariusz, ale Rick zatrzymał ciężarówkę i wyskoczył.

"Doszliśmy do wniosku, dupku!" Daryl krzyknął. "Mam go!" 

Lara zauważyła szwendaczy i westchnęła. "Za każdym cholernym razem."

Rick stał przy drzwiach. "Hej, zostań."

Lara westchnęła, gdy Rick odbiegł, a niecałe dwie sekundy po tym, jak Jezus wskoczył na siedzenie kierowcy. Lara wycelowała w niego pistolet i uśmiechnęła się. "Hej." 

"Chodź tu, ty mały gnojku!" Daryl warknął, próbując wyciągnąć Jezusa z ciężarówki.

"Hej, przestań!" Lara krzyknęła. "Mamy większe problemy" 

Jezus chwycił pistolet Daryla, celując w niego. "Schyl się." 

Daryl zrobił, co powiedział Jezus, po czym nastąpił wystrzał, zabijając szwendacza, który się do nich skradał. Daryl spojrzał za siebie, a potem z powrotem na Jezusa. "Dzięki." po czym uderzył go pięścią w twarz. "To moja broń!" 

Gdy Daryl próbował wyciągnąć Jezusa z ciężarówki, przypadkowo przestawił ciężarówkę na bieg neutralny, powodując jej stoczenie się do tyłu w dół zbocza. Krzycząc do dwóch mężczyzn, żeby wysiedli, Lara otworzyła drzwi pasażera i zeskoczyła na trawę. 

Rick dołączył do nich, gdy patrzyli, jak ciężarówka toczy się do jeziora, zanurzając się w ciągu kilku sekund. Lara westchnęła. "To nie jest ten dzień."

"Wszystko w porządku?" zapytał Rick.

"Tak." odparł Daryl. "Prawo średnich. To bzdura, człowieku. Chodźmy sprawdzić te samochody i wynośmy się stąd."

"A co z facetem?" zapytał Rick. 

"Co z nim?" spytał Daryl. 

"Cóż, pomógł ci." stwierdziła Lara. "Nie możemy go tak po prostu zostawić."

"Być może." odparł Daryl. 

"Czy kiedykolwiek wyciągał przeciwko tobie broń?" Rick zapytał Daryla, zanim wskazał na Larę. "Czy kiedykolwiek zrobił coś, co ją skrzywdziło, kiedy była z nim sama?"

"W porządku." westchnął Daryl. "Posadźmy go na drzewie."

"Poczekaj." powiedziała Lara. "Powiedział mi, że ma innych ludzi. Obóz. Nie możemy go tak po prostu zostawić."

"Dobra." mruknął Daryl. "Zabierzemy go ze sobą."

Znaleźli działający samochód, a Rick i Daryl zaciągnęli Jezusa na tylne siedzenie. Daryl siedział z nim z tyłu, podczas gdy Lara i Rick siedzieli na przednim siedzeniu. Gdy wracali do Alexandrii, Lara zauważyła, jak Rick patrzy na nieprzytomne ciało Jezusa na tylnym siedzeniu, zanim lekko szarpnął kierownicą i spowodował, że upadł na Daryla. 

Daryl odepchnął go, gdy Rick powiedział. "Przyjął dość mocne uderzenie. Denise musi go obejrzeć."

"Tak." odparł Daryl. 

"Nie dałbyś rady." powiedział Rick. "Nie zostawiłbyś go."

"Chciałbym. Prosto na drzewie." upierał się Daryl. "Chciałbym." 

"Nie." odparł Rick. "Wiem. Prawie jak tylko dotarliśmy do Alexandrii, zrozumiałeś. Widziałeś... Ty i Michonne, Glenn, Lara, wszyscy próbowaliście mi powiedzieć. Więc zamknij się." Rick znowu skręcił, a Daryl popchnął Jezusa trochę mocniej, aby się od niego odciągnąć. "Bo w końcu słucham."

Lara się roześmiała. "Wreszcie." oparła głowę o okno i zamknęła oczy. "Obudź mnie, kiedy wrócimy do domu."

Pozwolili jej spać, dopóki nie znaleźli się z powrotem w murach Alexandrii, a nawet wtedy zostawili ją, gdy zajmowali się Jezusem. Daryl wrócił po nią po tym, jak Jezus został zamknięty i zastał ją wciąż śpiącą. Uśmiechając się do siebie, ostrożnie podniósł ją i zaniósł ulicą do ich domu. Michonne wpuściła ich, gdy zapukał nogą. 

Lara przespała całą drogę na górę, ale dopiero gdy Daryl ją położył, zaczęła się ruszać. "Gdzie idziesz?" 

"Żeby pilnować tego gościa." odparł Daryl. "Prześpij się."

"Nie odchodź." szepnęła Lara. "Potrzebuję mojego kumpla do przytulania."

"Wrócę rano." obiecał Daryl, całując ją w czoło. "Śpij, dobrze?"

Skinęła głową. "Dzisiaj było zabawnie. Uszczęśliwiło mnie."

"Dobrze." Daryl odpowiedział. "Zobaczymy się rano."

"Kocham cię." Lara powiedziała cicho. "Bardzo mocno."

"Ja też cię kocham." Daryl wyszeptał i kiedy wychodził z pokoju, dodał. "Mocno."

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now