[39] SWITCH FLICKED

565 34 0
                                    

DARYL WYSŁAŁ LARĘ z powrotem na farmę przed zmrokiem, a kiedy usiadła do kolacji i zorientowała się, że Lori zniknęła, wraz z Rickiem, Glennem i Hershelem, wszyscy zaczęli panikować. Lara nie widziała Lori od tamtego ranka, a kiedy Carol poprosiła ją, żeby poszła sprawdzić, czy Daryl ją widział, ruszyła z powrotem przez pola. 

Noc była nieco zimniejsza niż dzień, ponieważ gdy słońce schowało się za drzewami, a ciemność podążyła za nim, powietrze nabrało chłodu, który sprawił, że na ramionach Lary pojawiła się gęsia skórka. Odwiązała flanelę z pasa, naciągając ją, aby zapewnić sobie dodatkowe ciepło, gdy zobaczyła małe ognisko płonące w oddali. 

Daryl siedział przy ogniu, a gdy Lara usłyszała szelest w drzewach i ruszyła równym truchtem, błyskawicznie dotarła do Daryla. 

"Nie możemy znaleźć Lori, a pozostali też jeszcze nie wrócili." powiedziała na powitanie.

"Ta głupia suka musiała pojechać ich szukać." odparł bez ogródek Daryl. 

"Hej, to moja szwagierka." warknęła Lara. "Co powiedziałeś? Poszła ich szukać?"

"Tak, poprosiła mnie, żebym poszedł." odpowiedział Daryl. "Powiedziałem jej, że skończyłem z byciem chłopcem na posyłki."

"I nic nie powiedziałeś?" spytała Lara. "Nic nie powiedziałeś, kiedy byłam tu wcześniej?"

Daryl nic nie powiedział, więc Lara skrzyżowała ramiona. "Nie rób tego. Już straciliśmy Sophię."

"To też nie był mój problem." odparł Daryl, wstając i minąwszy Larę. 

Lara nie wiedziała, dlaczego był taki ostry. Po ich wcześniejszej rozmowie pomyślała, że ​​będzie inny, ale domyśliła się, że się myliła. Daryl wiedział jednak, że to źle z jego strony, że warczał na Larę, ale kiedy zostawiła go, by wrócić do swoich przyjaciół, zdał sobie sprawę, że i on mógł odejść, ale postanowił tego nie robić. Wybrał, że odizoluje od grupy i będzie trzymał się z dala od nich, ale Lara tego nie zrobiła, a Daryl był nieco... zazdrosny, żeby użyć lepszego słowa. 

Lara tak dobrze dogadywała się ze wszystkimi, ponieważ starała się nawiązać z nimi kontakt. Daryl był typem samotnego wilka, wolał być sam, bo tak było łatwiej. Teraz, jednak, kiedy zaakceptował to, co czuje do Lary, trudno było mu odłożyć na bok tę samotną osobowość. Lara wyglądała na lekko urażoną, kiedy Daryl na nią warknął, ale przez chwilę nic nie mówiła. 

Kiedy nic nie zostało powiedziane, westchnęła, gdy zdała sobie sprawę, że nie otrzyma pomocy Daryla.

"Dobra." powiedziała, odwracając się na pięcie. "Sama ją znajdę."

"Nie waż się tam iść." powiedział Daryl. "To jest niebezpieczne." 

"Ktoś musi." warknęła Lara, odwracając się wokół, by stawić czoła Darylowi. "A jeśli nie ty, to ja."

"Nie idź tam." powiedział Daryl. "Jest ciemno." 

"Lori może mieć kłopoty." odparła Lara. "Idę. Muszę ją znaleźć. Jest moją rodziną."

Daryl tym razem nie wiedział, co powiedzieć, więc po prostu patrzył, jak Lara odchodzi, znikając w ciemności. Odkąd dołączył do ich obozu, po przybyciu tam z zamiarem obrabowania ich na szybko, Lara była jedyną osobą, która zmieniła jego zdanie. Powitała zarówno jego, jak i Merla, oferując im miejsce w ich grupie, nie pytając, dlaczego weszli z wyciągniętą bronią. Była za dobra na ten świat, a Daryl pozwolił jej odejść.

Lara nie myślała o tym zbyt wiele, biegnąc z powrotem przez pola, kierując się z powrotem do domu na farmie. Miała na głowie ważniejsze sprawy niż Daryl i jego zły nastrój. Lori była gdzieś tam, prawdopodobnie zraniona, prawdopodobnie przestraszona i w niebezpieczeństwie, więc uczyniła swoją szwagierkę swoim priorytetem. 

"Poprosiła Daryla, żeby poszedł do miasta." wyjaśniła, biegnąc z powrotem do grupy. "Musiała pojechać sama."

Carl wydał zmartwiony dźwięk i Lara zobaczyła, jak ucieka w stronę domu. Westchnęła i poszła za nim. "Carl! Hej, młody!" 

Odwrócił się i spojrzał na Larę ze łzami w oczach. "A jeśli ona nie żyje?"

"Jestem pewna, że ​​nic jej nie będzie, młody." obiecała Lara, obejmując bratanka w uścisku. "Jestem pewna, że nic jej nie jest. Shane pojedzie, żeby ją znaleźć."

"Chcę jechać z nim." powiedział Carl.

Bez Ricka i Lori w pobliżu opieka nad Carlem stała się obowiązkiem Lary i chociaż bardzo chciała wsiąść do samochodu i poszukać swojego brata i szwagierki, jednak wiedziała, że ​​nie może tego zrobić. Nie mogła zostawić Carla samego, kiedy jego rodzice zniknęli. 

Kucając przed nim, Lara przesunęła kciukiem po jego policzku. "Hej, wiesz, że nie mogę na to pozwolić. Musimy tu zostać na wypadek, gdyby wrócili. Musimy utrzymać fort."

"A jeśli żadne z nich nie wróci?" zapytał Carl. 

"Hej, nie mów tak." powiedziała cicho Lara. "Znajdziemy ich, dobrze? Nic im nie będzie."

Ona i Carl siedzieli na stopniach ganku, czekając na wieści, Lara trzymała rękę wokół jego ramion, zapewniając go, że z jego matką będzie wszystko w porządku i że Shane odnajdzie ją i Ricka. Kiedy reflektory oświetliły podjazd, Carl i Lara wstali, kierując się w stronę zaparkowanego samochodu. Wysiadły dwie osoby, a Lara odetchnęła z ulgą, gdy zdała sobie sprawę, że to Lori i że jest bezpieczna. 

Kiedy się zbliżyli, Lara usłyszała, jak Shane mówi. "Muszę się upewnić, że z dzieckiem wszystko w porządku, dobrze?" 

"Jesteś w ciąży?" zapytał Carl. "Dlaczego mi nie powiedziałaś?" 

Carl wyglądał na smutnego, a Lori spojrzała gniewnie na Shane'a, gdy Andrea prowadziła ją do domu, by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. W środku Lara posadziła Lori na kanapie, a Carl usiadł obok niej. Dale wrócił z ręcznikiem, aby Lori przyłożyła go do rozcięcia na czole, zanim usiadł obok Andrei.

"Hej." szepnęła Lori, patrząc na Carla. "Tak mi przykro, że wyszłam, nie mówiąc ci o tym."

"W porządku." odparł Carl. "Nie bałem się. Kiedy tata wróci?"

"Miejmy nadzieję, że wkrótce." odparła Lori. 

"Chcę być obok, kiedy powiesz mu o dziecku." powiedział Carl. 

"Och, on już wie." powiedziała Lori, kładąc dłoń na ramieniu Carla. "Po prostu staraliśmy się znaleźć odpowiedni czas, aby ci powiedzieć."

"Czy to chłopiec czy dziewczynka?" zapytał Carl. 

"Cóż, nie dowiemy się tego, dopóki się nie urodzi." odparła Lori. 

"Czy będę w stanie je poczuć?" zapytał Carl, kładąc rękę na brzuchu Lori.

"Jeszcze nie." powiedziała. "Musisz mieć dużo pytań, co?" spojrzała na Dale'a i Andreę. "Nigdy nie rozmawialiśmy. Chyba zapomnieliśmy." 

Carl spojrzał na Dale'a, który usiadł nieco prościej. "Nie patrz na mnie. To zadanie twojego ojca."

"Jeśli dziecko jest dziewczynką, czy możemy nazwać ją Sophia?" zapytał Carl. 

Nikt nic nie powiedział przez chwilę, dopóki Shane nie odezwał się spod drzwi. "Hej, stary. Hej, przepraszam, chłopie. Okej? Myślałem, że wiesz."

Carl stuknął w kapelusz. "Starszy brat Carl. Całkiem fajnie, co?"

"Powiedziałbym, że to bardzo fajnie." zgodził się Shane, chichocząc. "Ty, hm, masz coś przeciwko, jeśli porozmawiam z twoją mamą przez chwilę?"

"A może trochę później, po tym, jak trochę odpocznie?" zasugerowała Lara.

"Lori, musiałem cię tu sprowadzić." powiedział Shane. "Inaczej byś nie przyjechała. Może po prostu mnie wysłuchaj, proszę? Jeśli to w porządku?"

"Dasz mi minutę?" Lori zapytała Carla. 

"Dzięki, kolego." powiedział Shane, gdy Lara i Carl wstali, żeby wyjść z pokoju. 

Carl spojrzał na Larę. "Będę starszym bratem."

"I znowu będę ciocią." powiedziała Lara z uśmiechem. "Boże, to dziecko będzie miało piekielną rodzinę."

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz