[123-A] KIDNAPPED PT.1

207 10 0
                                    

"IDĘ!" Lara krzyknęła ze szczytu schodów. "Maggie jedzie, więc ja też!" 

"Lara, Maggie dokonuje własnych wyborów." rozumował Rick. 

"A co ja mam robić?" warknęła Lara. "Siedzieć i słuchać, jak mi się mówi, że nie mogę tego i tamtego? Jestem sobą i to, że rośnie we mnie kolejna przyszła osoba, nie odbiera mi prawa do decydowania o tym, co robię i kiedy to robię!" 

Była wściekła i Rick to widział. Obudziła się tego ranka, gdy Daryl już się ubierał, informując ją, że tego dnia rozpoczynają atak na kompleks Negana. Lara nie była na spotkaniu z Andy'm poprzedniej nocy, ponieważ spędziła wieczór z Maggie pocieszając Rositę po tym, jak Abraham zostawił ją bez wyjaśnienia, więc niewiele wiedziała o ich planie. Teraz wiedziała.

To był pomysł Ricka, aby dostać się do kompleksu przy użyciu jedynego znanego im sposobu, a było to dostarczenie Zbawicielom dokładnie tego, czego chcieli; głowy Gregory'ego. Oczywiście nie zamierzali zabić Gregory'ego, ale zamierzali polować na szwendaczy, którzy wyglądali jak on, aby uzyskać dostęp do kompleksu. 

"Lara, rozumiem, że Maggie idzie, ale nie jest tak zaawansowana jak ty." powiedział Rick. 

"W pierwszym trymestrze jest bardziej niebezpiecznie." zauważyła Lara, wpatrując się w Ricka ze szczytu schodów. "Obecnie jestem w drugim i wszystko idzie gładko, poza faktem, że jestem uwięziona w tych ścianach."

"To dla twojego—"

"Rozumiem!" Lara krzyknęła i chociaż w domu byli inni, żaden z nich nie wychodził z pokoju w obawie przed gniewem Lary. "Rozumiem to, Rick. Uwierz mi, naprawdę! Naprawdę, naprawdę rozumiem, ale uwierz mi, kiedy mówię ci, że wariuję będąc uwięziona tutaj. Wyjście na zwiad z tobą i Darylem było pierwszym razem, kiedy od miesięcy czułam się w pełni żywa, a po tym wszystkim, co się stało, muszę się stąd wydostać. Proszę, pozwól mi iść."

"Wiesz, że nie mogę się na to zgodzić." powiedział Rick. "Co powiedział Daryl?"

"Nie." odparła Lara. "Ale wszystko było w porządku, kiedy wychodziliśmy ostatnim razem i było dobrze od tamtej pory. Wiem, jak o siebie dbać. Jestem najlepszą osobą, która posługuje się strzelbą, jaką masz oprócz Sashy, więc pozwól mi iść. Będę czuwała. Będę trzymała się z dala od akcji, chyba że będziesz w potrzebie. Po prostu pozwól mi iść."

Rick westchnął. "W porządku." 

"Mam dość przebywania w tym domu, ponieważ czuję, że wariuję i muszę się stąd wydostać, zanim stracę swoją całą gównianą cierpliwość i... Czekaj, co ty właśnie powiedziałeś?" spytała Lara.

"Powiedziałem w porządku." odparł Rick, szczypiąc palcami nasadę nosa. "Najwyraźniej nie mogę cię powstrzymać i, jak mówisz, jesteś sobą. Tak długo, jak jesteś ostrożna."

"Zawsze jestem." odparła Lara. "Nic mi nie będzie, Rick."

"Dobrze." Rick skinął głową. 

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, Lara nie byłaby potrzebna do niczego poza staniem na straży na zewnątrz kompleksu, podczas gdy reszta grupy wchodziła do środka. Dołączyła do nich w kamperze i chociaż Daryl był niezadowolony, kiedy zobaczył, że nadchodzi, nie mógł nie poczuć ulgi, że tam była. Przy tym wszystkim, co się działo, kto wiedział, co się wydarzy. Przynajmniej jej obecność trochę go uspokoiła.

Spędzili dzień z dala od Alexandrii, przyciągając szwendaczy klaksonem w swoich pojazdach. Grupa podzieliła się na pary i trójki, aby przeczesać więcej lasu, a Lara i Maggie skończyły razem. Chociaż nie napotkali szwendaczy przypominających Gregory'ego, ponowne przebywanie w lesie z karabinem w dłoniach było mile widzianym uczuciem. 

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now