[144] PREPARING FOR WAR

155 10 0
                                    

WZROK DWIGHTA SKUPIONY BYŁ na Larze. Wiedział, że jeśli jeszcze kiedykolwiek zobaczy ją lub Daryla, nigdy mu nie wybaczą ani nie zaufają mu po tym, co zrobił i co spowodował. Był powodem śmierci Denise; był powodem, dla którego Daryl został postrzelony i porwany i to on był odpowiedzialny za dręczenie Daryla w celach Sanktuarium. Oczywiście, że go znienawidzą. 

"Patrz na mnie, nie na nią." zażądał Rick, przyciągając na siebie uwagę Dwighta. "Dlaczego?" 

Wciąż trzymał jedną rękę na pistolecie, a drugą przytrzymywał siostrę, która stała nieco za nim z zaciśniętymi pięściami po bokach. Jej kłykcie bolały boleśnie, zarówno od poprzednich obrażeń, jakich doznała w Sanktuarium, jak i nowych siniaków, ale w tym momencie nie przejmowała się zbytnio własnym bólem. Chciała po prostu zadać ten sam ból Dwightowi i sprawić, by cierpiał za to, co im zrobił. 

"Bo chcę, żeby to się skończyło." odpowiedział Dwight. "Chcę śmierci Negana."

"Więc dlaczego go nie zabijesz?" zapytał Rick. 

"Nie mogę być tylko ja." powiedział Dwight. "Wszyscy są Neganami."

"Ta dziewczyna, którą zamordowałeś." zaczęła Tara, kucając przed Dwightem. "Miała imię. Miała na imię Denise, była lekarzem i pomagała ludziom."

"Nie celowałem w nią." powiedział Dwight. 

Daryl przepchnął się obok Lary, gdy Tara sapnęła, chwytając Dwighta za kołnierz jedną ręką i przygważdżając go do ściany z nożem skierowanym prosto w oko Dwighta. 

"Zrób to." powiedziała Tara. "Zrób to." 

"Chcesz to zakończyć w ten sposób, śmiało." westchnął cicho Dwight. "Przepraszam. Na prawdę. Wiem, że chcesz."

"Mógł tu być tylko po to, żeby zobaczyć, czy ty i Lara tu byliście." powiedział Rick. 

"Nie możemy mu zaufać." zgodziła się Michonne.

"Byłem jego własnością." powiedział Dwight do Daryla. "Ale już nie. To, co zrobiłem, robiłem dla kogoś innego. Ona po prostu uciekła. Więc teraz jestem tutaj. Ty też dzięki niej. Twoja żona jest tutaj ze względu na moją."

"Zrób to!" zażądała Tara. 

"Jest inny wybór." powiedział Dwight. 

"Daryl." powiedziała Tara. "Daryl, znałeś ją."

"Ufa mi." powiedział Dwight. "Pracujemy razem, możemy go powstrzymać. Znałeś mnie wtedy i znasz mnie teraz. Wiesz, że nie kłamię. Nie kłamię."

"Zrób to." powiedziała Tara. "Zrób to!" 

Oddech Daryla był płytki, gdy opuszczał nóż, wciąż trzymając Dwighta przy ścianie. Lara zrobiła krok do przodu, kładąc dłoń na ramieniu Daryla. "Zrobimy to, wykończymy Negana, a potem będzie cały twój."

"Mają Sashę." powiedziała Rosita. "Jeśli ona w ogóle żyje."

"Dlaczego nic nie powiedziałaś?" Jezus zapytał. "Może być naszą jedyną szansą na odzyskanie jej."

"Bo mu nie ufam." odparła Rosita. "Ale ufam Darylowi."

"Niedługo przyjdzie Negan." powiedział Dwight. "Jutro. Prawdopodobnie trzy ciężarówki. Dwudziestu Zbawicieli i on. Mogę ich spowolnić, powalić kilka drzew na drodze, dać wam trochę czasu na przygotowanie się. Jeśli możecie ich wywieźć, to zaczynamy. Wy ich zabijecie, a ja skontaktuję się przez radio z Sanktuarium."

"Sanktuarium?" zapytał Rick. 

"Tam, gdzie mieszka Negan." powiedziała gorzko Lara. "Tak to nazywają."

"Mogę się do nich odezwać przez radio i powiedzieć, że wszystko w porządku." kontynuował Dwight. "Wy odjedźcie ciężarówkami, ja zaprowadzę was prosto do środka i przy odpowiednim planie zniszczymy resztę. Sprawdzicie, czy wasza przyjaciółka wciąż żyje. Wtedy przekonamy robotników na naszą stronę, zwiększymy liczby naszych ludzi i wejdziecie od posterunku do posterunku i zakończcie to."

Lara zacisnęła szczękę. "Rick?" 

"Mów dalej." powiedział Rick cichym głosem. 

Puścili Dwighta po omówieniu ich planu, a Lara stała z Darylem i Rickiem, gdy patrzyli, jak wsiada do swojej ciężarówki i odjeżdża. 

"Właśnie zaczęliśmy." powiedział Rick. "Całą rzecz." 

"Jeśli kłamie, zabiję go bardzo powoli." odpowiedział Daryl. "Kiedy to się skończy, mam gdzieś, czy będzie mu przykro. Zabiję tego sukinsyna."

"Jeśli kłamie, to już koniec." powiedziała Lara. "Chodź, powinniśmy trochę odpocząć."

Lara była wdzięczna, że ​​wróciła do swojego pokoju, mimo braku materaca na łóżku. Nie przejmowała się tym zbytnio, zamiast tego poszła do swojej szafy, gdzie wisiały ubrania jej i Daryla. Wyciągnęła czystą koszulę i parę dżinsów, kładąc je na podłodze na rano. Chciała być gotowa, ale najpierw poszła wziąć prysznic.

Gdy weszła pod wodę, pozwoliła, by namoczyła jej skórę, spływając po jej ciele, gdy zamknęła oczy i przechyliła twarz nad wodę, pozwalając, by spływała po jej twarzy bez przeszkód. Westchnęła, sięgając po szampon, ale zatrzymała się, gdy ktoś inny go podniósł, zanim zdążyła go dosięgnąć. 

Odwróciła się i zobaczyła, że ​​dołączył do niej Daryl i pozwoliła, by na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. "Hej."

"Nic ci nie jest?" spytał Daryl. 

Lara skinęła głową. "Po prostu muszę przetrwać jutro, a potem powinno być łatwo."

"Ja i Rick rozmawialiśmy." powiedział Daryl, wyciskając trochę szamponu na dłoń. "O tobie, o tym, gdzie będziesz jutro. Chcemy cię na jednym z dachów, z dobrym widokiem na całe miasto."

"Kilka ulic dalej jest budynek z widokiem na całe miasto." powiedziała Lara. "Niech zgadnę, jestem tam dla własnego bezpieczeństwa?"

"I dlatego, że jesteś naszym najlepszym strzelcem." powiedział Daryl. "Potrzebujemy cię wysoko, pilnującą naszych tyłków, kiedy to wszystko będzie się dziać." 

Lara skinęła głową. "Zrobię to. Wszystko, co nie wiąże się z siedzeniem w kolejnej piwnicy burzowej lub pozostawaniem na uboczu, jest lepsze niż nic."

Daryl uśmiechnął się, zaczynając rozprowadzać szampon po włosach Lary, drapiąc palcami jej skórę głowy i pozwalając bąbelkom przejąć kontrolę. "Ufasz Dwightowi?"

"A ty?" spytała Lara. 

"Nie wiem." odparł Daryl. "Chyba zobaczymy, co będzie jutro."

Lara westchnęła, cofając się pod wodę i pozwalając szamponowi spłukać się z jej włosów. "Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem."

"Przyszli też śmieciarze." powiedział Daryl. "Nie myśl jednak, że Wzgórze będzie w stanie się tu dostać."

Lara skinęła głową. "Lepsze to niż nic." zauważyła wyraz twarzy Daryla, gdy jego ręce spoczęły na jej ramionach. "Hej, jutro wygramy."

"Nie pozwolę ci tam wrócić." powiedział cicho Daryl. "Umrę, zanim do tego dopuszczę."

"Nie wrócę tam." odparła Lara. "Będę tutaj, z tobą, stojąc nad ciałem Negana. Wygramy."

Daryl zamknął oczy. "Kocham cię." 

"Ja też cię kocham." wyszeptała Lara. "Zawsze będę." 

Stali razem pod prysznicem, a Lara cofnęła się tak, że plecami opierała się o pierś Daryla. Owinął ramiona wokół jej ramion, podczas gdy woda spłukiwała pozostałe bąbelki z jej włosów. Pozwoliła swojej głowie opaść na jego ramię, równocześnie patrząc na niego. 

"Mogłabym tak zostać na zawsze." wyszeptała. "Tylko ja i ty."

"Ja też." powiedział Daryl. "Ale woda stygnie."

"Chcesz wyjść?" spytała Lara. 

Daryl skinął głową. "Tak, prześpijmy się."

Lara uśmiechnęła się. "Jutro wielki dzień."

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now