[60] BREAKING IN

591 29 1
                                    

SAMOCHÓD ZATRZYMAŁ SIĘ NA ŚRODKU drogi, a Lara, przygnieciona na tylnym siedzeniu między Darylem i Oscarem, z wdzięcznością wysiadła i rozprostowała nogi. Michonne, kobieta, którą Rick przyniósł do więzienia, założyła katanę na ramię, gdy wysiadała z samochodu. 

"Mają patrole." powiedziała. "Lepiej pójdźmy na piechotę." 

"Jak daleko?" zapytał Rick. 

"Milę." odpowiedziała. "Może dwie." 

Lara wsunęła plecak na ramiona, biorąc również karabin, który podał jej Daryl. Miała przypięty do uda swój niezawodny pistolet, a przy pasie nóż. Była przygotowana na wszystko, co mogli napotkać podczas swoich podróży. Podjęli wędrówkę we względnej ciszy, Lara szła obok Daryla i Ricka, włócząc się wzdłuż niej, od czasu do czasu uderzając ramieniem Daryla. 

W końcu, Rick przemówił, zerkając na Daryla. "Wiem, co zrobiłeś dla mnie, dla mojego dziecka, kiedy musiałem sobie wszystko poukładać. Dziękuję."

"To właśnie robimy." odparł Daryl. 

Lara usłyszała warczenie szwendaczy, a jej oczy się rozszerzyły. "Rick..." 

"Na dół." zażądał, gdy szwendacze wypełzli z drzew. "Formacja. Żadnych strzałów."

Rozpoczęli szturm, ale szwendacze wciąż nadchodzili. Było ich zbyt wielu, by ich mała grupa mogła sobie poradzić, więc Rick wskazał ścieżkę wolną od niebezpieczeństwa i rzucili się, biegnąc przez drzewa, ledwie myśląc, kiedy się zatrzymają. Na szczęście nie biegli długo, bo natknęli się na chatę w lesie i nie zawahali się wbiec do środka, myśląc, że została opuszczona. Kiedy drzwi zatrzasnęły się za nimi i pogrążyły ich we względnej ciemności, Lara w końcu poczuła zapach smrodu wewnątrz domu. Pachniało, żeby użyć lepszego określenia, jakby coś umarło w domu i zastanawiała się, czy to stwierdzenie będzie prawdą, gdy w każdej chwili z cienia wyłoni się szwendacz.

"Ten zapach." jęknął Daryl. "Jest mocny." 

Rozeszli się po pokoju i nagle Oscar zapytał. "Co to jest?"

Na podłodze przy kominku leżało martwe zwierzę, a sądząc po zapachu w kabinie, było martwe od jakiegoś czasu. Lara zmarszczyła nos, kiedy to zobaczyła, krzywiąc się lekko. 

"Prawdopodobnie lis." odparł Daryl. "Albo to, co z jednego zostało."

"To pies." jęknęła Lara, zbliżając się o krok, by ustalić, jakie to zwierzę. "Boże, to obrzydliwe." 

"Chyba Lassie wróciła do domu." mruknął sarkastycznie Daryl.

Szwendacze dogonili ich, waląc w drzwi, gdy próbowali się dostać. Hałas zaniepokoił coś pod prześcieradłami na łóżku, a kiedy to zauważyła, zwróciła uwagę Ricka, machając ręką i wskazując na łóżko. Rick podszedł ostrożnie do niego, spodziewając się, że będzie to szwendacz, Daryl uniósł kuszę, ale żaden z nich nie spodziewał się, że mężczyzna zerwie się na równe nogi, gdy Rick odciągnie prześcieradło, ze strzelbą wycelowaną w nich. 

"Kim do cholery jesteście?" 

"Nie chcemy nikogo skrzywdzić." odparł Rick, unosząc ręce. 

"Wynoście się z mojego domu!" 

"Dobra, dobra, zrobimy to." powiedział cicho Rick. "Ale teraz nie możemy."

"TERAZ!" 

"Ucisz go." syknęła Michonne. 

"Wynoście się! Natychmiast!"

"Na zewnątrz są szwendacze." odparł Rick. 

"Zadzwonię po gliny!" 

DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenieWhere stories live. Discover now