Rozdział 21

15 0 0
                                    


Teraz
K

iedy dojechali na miejsce Aleks szybko wybiegła z samochodu. Adam postanowił ją podwieźć, bo była zbyt zdenerwowana, żeby mogła jechać sama. Dawno nie widział jej takiej roztrzęsionej. Drżała w samochodzie jak osika. Jechali w milczeniu. Nie chciał jej jeszcze bardziej zdenerwować. Domyślił się, że mogło chodzić o osobę, która wysłała jej wcześniej kwiaty i jedzenie pod drzwi mieszkania. Jeśli faktycznie to nie była jej wina i ktoś się włamał to widocznie czegoś szukał w jej mieszkaniu.
- Pójdę z tobą Aleks- powiedział, kiedy dojeżdżali do osiedla, gdzie mieszkała.
- Nie- zaprotestowała- wracaj do pracy. -Jak tylko udobrucham sąsiadów i ogarnę wszystko to wrócę taksówką.
- Oszalałaś- powiedział. Nie ma mowy. Nie zostawię cię samej w takim momencie. A jeśli faktycznie ktoś się włamał to możesz być w niebezpieczeństwie Aleks.
-Będę ostrożna. Rozejrzę się i wszystko sprawdzę. Jestem pewna, że brałam prysznic a nie kąpiel. Zamknęłam drzwi na klucz jak zawsze. Tylko…
- Co tylko- zapytał.
- Nie pamiętam czy zamknęłam balkon- oznajmiła z przejęciem.
- Czyli ktoś mógł się tam dostać z sąsiedniego mieszkania- zauważył. - Nie ma w takim razie mowy o włamaniu Aleks.
- Wiem, ale nie jestem tego pewna. Po prostu nie pamiętam czy go wczoraj zamknęłam. Zazwyczaj śpię przy uchylonym oknie, ale wczoraj było mi wyjątkowo ciepło.
-To świadczy jednak o tym, że ktoś uważnie cię obserwuje. - To przestaje być nieistotne. Owszem kwiaty czy żarcie to jeszcze nic strasznego, ale teraz wkraczamy na minę. 
- Pójdę sama i wszystko załatwię, a potem do ciebie zadzwonię- powiedziała stanowczym głosem.
-Jak chcesz Aleks- odparł, ale to już nie są żarty. Zatrzymał samochód przed samym wejściem do klatki.
- Dzięki Adam- powiedziała tylko wysiadając i pobiegła szybko w stronę drzwi wejściowych.
-Uważaj na siebie- krzyknął do niej.
-Jasne- odparła chwytając za klamkę i zniknęła na schodach.
Adam został sam w samochodzie. Przez chwilę siedział nieruchomo w kompletnej ciszy. Zastanawiał się jeszcze, co ma zrobić. Nie chciał jej tak zostawić samej, ale też nie miał w zwyczaju robić czegoś wbrew czyjejś woli. Nie chciał zrobić czegoś, czego by sobie nie życzyła, ale jednocześnie nie mógłby sobie darować, gdyby coś jej się stało z tego powodu. Przez dobre piętnaście minut nie ruszał  się z miejsca. Czekał aż może zmieni zdanie i go zawoła albo napisze wiadomość. Był dostatecznie blisko, żeby zareagować.  Pogrążył się jeszcze na chwilę w swoich myślach.  Gapił się przez okno na bawiące się  na placu zabaw dzieci.  Czasami widząc takie obrazki próbował sobie wyobrazić jak wyglądałby jego syn, gdy żył. A  potem wyciągnął komórkę z kieszeni spodni i wyszukał numer. Zadzwonił do niej, ale nie odebrała. Już miał wysiadać, ale dostał wiadomość. - Wszystko dobrze Adam. Drzwi były zamknięte. Nie ma śladów włamania. Widocznie zapomniałam, że chciałam zamoczyć w wannie pranie.
Ulżyło mu, odetchnął z wyraźną ulgą. Ale nie do końca przekonało go to, co mu napisała. Znał ją dobrze i dlatego nie wierzył do końca w to, co wymyśliła. Teraz była bezpieczna, ale nie miał pewności czy aby na pewno i czy długo jeszcze tak będzie. Wolał działać od razu, zanim coś się wydarzy, a na co znowu nie będzie miał wpływu, tak jak wtedy, kiedy zginęła Sara. Wyciągnął z kieszeni spodni prywatny telefon i wybrał numer. 
-Cześć- rzucił na powitanie.
- Hejka- usłyszał radosny męski głos. -Dawno się nie odzywałeś. - Co jest stary?- usłyszał.
- Tak dzwonię, żeby sprawdzić czy jeszcze żyjesz- powiedział wyraźnie ucieszony z rozmowy z przyjacielem.
- No raczej, nie inaczej- zachichotał wyraźnie rozbawiony.
- Jak idzie interes?- zapytał Adam.
- Się kręci jakoś non stop. Mam coraz więcej zleceń. Spoko robota.
- To mnie cieszy- skwitował Adam. - Mam dla ciebie zadanie, nietypowe i ściśle tajne- zastrzegł.
- Do rzeczy  Adam. Jestem w terenie. Mam sprawę.
- Ja też- oznajmił w wielkim skrócie.
- To już masz dwie- rzucił pewnym głosem Adam.
 - Nie możesz tego zrobić sam?
- No właśnie nie. Jak się domyślasz gdyby było inaczej to bym nie dzwonił.
-A co mam jakiejś niuni dla ciebie poszukać czy co?
- Nie mam nastroju do żartów Rudi- rzucił już całkiem poważnie Adam. -Mam interes jak się zapewne domyślasz, bo inaczej bym nie dzwonił. Poza tym masz u mnie jeszcze dług do spłacenia.
-Żartowałem tylko stary, przecież Wisz, ile ci zawdzięczam. Mówiąc to próbował go jakoś udobruchać słysząc, że to, co powiedział do niego przed chwilą nieco go rozdrażniło.
- W czym ci mogę pomóc?- Adam usłyszał już poważny głos Rudiego.
- Potrzebuję na jakiś czas dyskretnego anioła stróża,  a konkretnie potrzebują twojej uwagi. - Nie dla siebie jak się domyślasz, ale zgadłeś, że dla kobiety. Mamy zagadkową sprawę- oznajmił całkiem poważnie.
- Mam śledzić jakąś niewierną? -zażartował znowu.
- Coś w tym stylu. Cykasz foty i mi je dostarczasz. Jak ktoś się będzie koło niej kręcił albo ją śledził to dajesz znać albo tylko robisz zdjęcia, gdyby ktoś się zjawił w pobliżu niej.
- Kumam- odparł Rudi.
- Jakiś trop?
- Przesłałem ci adres i zdjęcie tej kobiety na mejla. Numery samochodu  też ci wysłałem.
-Spoko. - A coś więcej?- zapytał.
- Chodzi o moją partnerkę. Ktoś przysłał jej kwiaty, jakieś jedzenie. Teraz chyba ktoś się do niej włamał i upozorował zalanie mieszkania. Ale dla mnie ta woda to realna groźba.
- I dlatego mam ją śledzić?- dopytał.
- Tak, masz ją śledzić i chronić. Chcę widzieć kto za nią jeździ i po co. 
- Masz jakieś przypuszczenia- zapytał.
- Może to wielbiciel a może jakiś psychol z przeszłości. A może ktoś zamieszany w sprawę, którą aktualnie się zajmujemy- wyjaśnił. Może chce nam przeszkodzić- wyjaśnił. Chcę mieć pewność, że jest bezpieczna- poinformował.
-I wydaje ci się, że to wystarczy?
- Na razie tak- odpowiedział. Krótko i bez zbędnych wyjaśnień.
 -Może lepiej zapewnić jej ochronę- zasugerował Rudi.
- Na razie tyle wystarczy. Na ochronę się nie zgodzi. Znam ją.
- No pewnie- odparł detektyw.- Coś jeszcze?- dopytał.
- Przejrzyj swoje papiery  o zdradach. Chodzi mi o Alberta Mazura. Może masz kogoś takiego w swojej kartotece albo może  któryś z twoich kolegów po fachu.
- Nie ma sprawy. Jak się czegoś dowiem to się odezwę.
- Chcę o wszystkim wiedzieć- rozumiesz?
- Rozumiem- odparł Rudi. 
 Po skończonej rozmowie ruszył nieco uspokojony z powrotem do komendy.  Miał sporo pracy, dużo więcej zaległości. Zabrał się ostro do pracy. Sięgnął do szuflady i wyjął starą wysłużoną teczkę, w której trzymał różne ważne papiery. Zaczął je skrupulatnie przeglądać. Dopiero po trzech godzinach grzebaniny telefon od Rudiego oderwał go od  tych starych śmieci jak mawiała Aleks o jego materiale dowodowym. Adam wyjął komórkę z kieszeni spodni i przeczytał wiadomość.
- Mam coś dla ciebie. Podjedź o osiemnastej do mojego biura.
-Będę- odpisał tylko i schował ją z powrotem.
Pół godziny później podjechał pod biuro detektywa. Usytuowane na drugim piętrze starej kamienicy lokum nie wzbudzało pozytywnych skojarzeń. Rudi był kiedyś policjantem, potem znalazł się po drugiej stronie, ale teraz wyszedł na ludzi. Jak mówił nawrócił się dzięki Bogu, w którego na nowo uwierzył, kiedy cudem uratowali go po ostrym ćpaniu. Stanął na nogi, ale nie potraf usiedzieć na miejscu. Nosiło go dosłownie i w przenośni. Adam pomógł mu wyjść na prostą. Za jego namową założył prywatne biuro detektywistyczne i radził sobie świetnie.
-Dzięki, że przyjechałeś- przywitał go i wskazał  na  fotel. Sam usiadł przy dużym czarnym biurku.
-Adam, kim jest ta kobieta? -zapytał pokazując mu zdjęcie Aleks, które wydrukował.
-To moja partnerka- Aleks- oznajmił. Mówiłem ci, żebyś jej pilnował. – Coś nie tak?- zapytał.
-Nie, tylko chciałem się upewnić- sprostował swoją wypowiedź, ale był ewidentnie nieco zdenerwowany.
- Masz już coś? - zapytał Adam widząc jego zmieszaną minę.
- Nie, ale będę się jej trzymał. Masz to jak w banku. Jak coś dam ci znać.
 
A potem od razu sięgnął po  teczkę leżącą na stole obok i podają ją Adamowi.
-Pamiętam jedną sprawę- usłyszał głos Rudiego.
- To znaczy?- zapytał Adam sięgając do wnętrza podanych przez niego dokumentów.
Pamiętam jedną taką sprawę- kontynuował. Klientka zleciła mi śledzenie męża. Spędziłem nad tym gościem ponad dwa tygodnie.
- Jak wyglądała?
-Młoda, ładna. 
-Pytam poważnie Rudi. -Kim była ta kobieta i czego chciała?- zapytał chłodno Adam.
- Nie sprawdzałem tego. Nie pytam, kim jest klient. Interesuje mnie tylko to, czego chce ode mnie i kogo mam śledzić.  Dostałem zlecenie, zrobiłem, co chciała i wpadła kasa do ręki.
- O co konkretnie chodziło?- spytał Adam przerzucając kolejne zdjęcia i zapiski.
- Standard- oznajmił Rudi.
- To znaczy?
- Żona zleciła śledzenie męża, którego podejrzewała jak się domyślasz  o zdradę.
- I co?
- Facet pojawiał się rzeczywiście czasami w towarzystwie różnych kobiet.
- Jakich?
- Wyglądały różnie. Ale to były tylko klientki. Nie było żadnej zdrady.
- Dlaczego go podejrzewała?
- Chciała go sprawdzić, bo zbyt dużo i zbyt długo pracował i bez przerwy pisały do niego jakieś kobiety.  Tak powiedziała. To normalne, bo pachnidła to głównie babski świat- oznajmił.
- Ale?- zapytał Adam.
-Kiedy podałem jej zdjęcia wpadła w szał. Myślałem, że się ucieszy, a ona była zawiedziona, że jej nie zdradza. Takie odniosłem wrażenie.
- I co było dalej?
- Nic, zakończyła śledztwo.
-Cholera, kim była ta kobieta Rudi? Jak mogłeś tego nie sprawdzić. A potem wyjął telefon z kieszeni marynarki  i pokazał mu zdjęcie zaginionej Joanny Mazur.
- To ta?- zapytał.
- Nie to nie ona- powiedział przyglądając się jej uważnie.
- Przyjrzyj się uważnie jeszcze raz- powiedział Adam.
-Nie potrzebuję- odparł. Takie panie od razu zapadają mi w pamięć.
- To na pewno nie ta- powiedział stanowczo Rudi zaczesując gęste włosy ręką do góry.
-W takim razie, kim była? - spytał, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Kim była kobieta, która zleciła śledzenie męża, a która nie była jego żoną. O co tu chodzi?
- To nie była jego żona?- zdziwił się Rudi.
- Jego żoną jest ta zaginiona kobieta- powiedział Adam. - Jak mogłeś tego nie sprawdzić.
- Cholera- mruknął Rudi pod nosem i machnął ręką tak, że z teczki po którą sięgnął wysypały się na podłogę prawie wszystkie zdjęcia. 
- Pamiętasz jak wyglądała?
- Już ci mówiłem. Młoda, ładna. Szatynka o krótkich włosach. Miała ciemne okulary. Spotkała się ze mną tylko dwa razy. Na początku i kiedy przyjechała odebrać zdjęcia.
Adam jak tylko  wrócił do mieszkania, niemal od razu zadzwonił do Aleks.
- Wszystko w porządku?- zapytał.
-Tak, przepraszam, że tak wyszło- wydusiła z siebie tonem, który mówił mu jednak wszystko. Słyszał wyraźnie,że płakała.
 -Aleks, co się dzieje?
- Nic- odparła.
- Nie kłam, słyszysz?- powiedział dobitnie.
-Wszystko już jest dobrze Adam- Aleks brnęła  uparcie w to, w co sama nie wierzyła. -Do jutra- rzuciła i przerwała rozmowę.
Następnego dnia od rana pracowali oboje intensywnie nad sprawą. Aleks starała się zachowywać normalnie i nie wracała do tego, co zdarzyło się wczoraj. Zacięcie sprawdzała wszystkich, którzy przewinęli się na filmie z monitoringu, a którzy nie byli mieszkańcami bloku i mogli podrzucić kartę w do skrzynki. Niestety nic to nie wniosło. Żadna z osób nie potwierdziła tego, że to zrobiła albo po prostu nie  miała zamiaru się przyznać.
- Mam coś w sprawie zaginionej- zakomunikował z radością w głosie Adam odczytując nową wiadomość od Rudiego.  Nie dotyczyła jednak zaginionej, a samej Aleks: Śledzi ja jakaś kobieta w białym samochodzie. Będę ją miał na oku. 
- To znaczy?- zapytała wyraźnie zainteresowana Aleks. 
-Jeśli moje przypuszczenia okażą się trafione  to wszystko mogło się naprawdę zdarzyć.
-O co chodzi Adam? - spytała.
-Jakaś kobieta, ale nie Joanna zleciła śledzenie Alberta Mazura detektywowi.
-Ktoś podaje się za jego żonę i go sprawdza?
.-Dokładnie. Podejrzewa go o romans i zleca śledzenie męża.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
 - Że jest ktoś jeszcze Aleks.
-Może podstawiła kogoś.
-Może-potwierdził Adam. - Tak czy inaczej, ktoś jeszcze jest w to wszystko zaangażowany.
- Może to testerka wierności - zasugerowała.
- Musiałaby być kiepska , skoro sama go sama nie uwiodła- zażartował Adam.
- Być może- Aleks westchnęła lekko. 
- On ją kocha, ale, może za bardzo- zauważyła. Czasami taka miłość może przerodzić się w obsesję.
- Z czego to wnioskujesz?
- Kiedy o nią pytałam,  rozszerzały mu się źrenice. Nawet nie musiała być w pobliżu.
- To po co by ją zdradzał?- zapytał.   
-Może kochał za mocno, a może ona go zdradzała- Aleks snuła swoje rozważania. Może chciał w ten sposób wzbudzić w niej zazdrość,  jakieś emocje, które już wygasły.
- Czyli chciał ją odzyskać i na nowo rozpalić ogień, który przygasł- dodał po chwili Adam patrząc prosto w oczy Aleks.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?- zapytała oschle.
- Mam ci to wyjaśnić jaśniej- zapytał nie odrywając od niej wzroku ani na chwilę. 
- Już to przerabialiśmy Adam- odburknęła chłodno Aleks. Adam pokiwał tylko głową, a  potem sięgnął po kubek z kawą, ale nie było w nim już ani grama czarnego płynu, więc odłożył go z powrotem na miejsce.
- Nie jest dobrze- skwitowała Aleks widząc to, co zrobił.
 - To znaczy?- zapytał urażony.
 - Jak ci mózg nie rejestruje tego co robisz i nie zapisuje tego w pamięci to znaczy, że potrzebny ci trening uważności.
- Zmęczenie robi swoje- zauważył. A poza tym- zaczął…. przygarniał kociął garnkowi.
 -Jak ci ucieka moment to znaczy, że wszystko zaczyna ci umykać.
- To co proponujesz?- zapytał.
- Wypad za miasto- rzuciła.
- Gdzie?
- Nie powiem- odparła tajemniczo.
 
 
 
 

"Nikt nie będzie wiedział"On viuen les histories. Descobreix ara