Rozdział 53

10 1 0
                                    


Kiedyś

O

cknęłam się na jakimś łóżku. Takie przynajmniej miałam wrażenie. Próbowałam otworzyć oczy, ale powieki były obolałe i ciężkie, a rzęsy jakby czymś sklejone. Jeszcze raz spróbowałam je otworzyć bardzo powoli i ostrożnie, ale pomimo wysiłku poczułam tylko przejmujący  ból. Chciałam pomóc sobie ręką, ale nie mogła wykonać żadnego ruchu. Szarpnęłam jedną z nich, ale kompletnie nic nie poczułam, a ręka nawet nie drgnęła. Spróbowałam tak samo z drugą ręką, ale sytuacja się powtórzyła. Uświadomiłam sobie wtedy, że moje ręce leżą obok siebie i są czymś skrępowane. Próbowałam je do siebie zbliżyć i wtedy poczułam pomiędzy nimi jakiś sznur. Podobnie zrobiłam ze stopami. Sytuacja wyglądała identycznie. Były podobnie jak ręce skrępowane jakimś sznurem i leżały bezwiednie. Próbowałam poruszyć nogą, najpierw jedną, a potem drugą, ale nawet nie drgnęły.
Spróbowałam jeszcze raz otworzyć oczy i chociaż przez szparki pomiędzy sklejonymi powiekami zobaczyć, gdzie się znajduję. Poruszałam powoli powiekami i w końcu za którymś razem sklejone rzęsy rozdzieliły się nieznacznie tworząc niewielką szczelinę. Otworzyłam powoli oczy, ale niewiele zobaczyłam, bo w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Mogłam dostrzec tylko mrok, który panował wokół i niewyraźne zarysy jakiś przedmiotów. Przerażona widokiem i tym, że jestem unieruchomiona zacisnęłam mocno powieki. Pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy było to, że śnię, a to, co się dzieje to jakiś koszmarny sen. Miałam tylko nadzieję, że zaraz się z niego obudzę. Kiedy ponownie otworzyłam oczy unosząc do góry obolałe powieki w pomieszczeniu nadal panowała ciemność, a ja wciąż byłam skrępowana. 
Wpadłam w panikę. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Nie mogłam złapać oddechu. Miałam wrażenie, że się duszę. Próbowałam szamocząc się na prawo i lewo jak najszybciej wyswobodzić się  z więzów, ale okazało się to niemożliwe.  Zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji.  W głowie pojawiła się czarna dziura, która nie pozwalała mi  przypomnieć sobie, co robiłam  wcześniej i w jaki sposób mogłam się znaleźć w takiej sytuacji. To, że nie znalazłam się tutaj  przypadkiem było już dla mnie jasne. Tylko nie miałam zupełnie pojęcia, jak to się mogło stać. Byłam przerażona do tego stopnia, że z trudem oddychałam.
Chciałam podnieść głowę do góry, żeby zobaczyć, coś więcej i zorientować się, co się dzieje, ale  poczułam tylko straszny ból.  A  to  niewielkie poruszenie  głową  nasiliło tylko szum, który od początku dudnił w moich uszach. Nie potrafiłam jednak jednoznacznie określić źródła jego pochodzenia. Jęknęłam więc tylko cicho i z powrotem opadłam na  pościel. Powoli odzyskiwałam jednak inne zmysły. Najpierw poczułam  przejmujący chłód, który wprawił w drżenie moje unieruchomione ciało, a zaraz potem intensywny zapach wilgoci i stęchlizny unoszący się w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Uświadomiłam sobie wtedy, że to jednak nie jest sen. Nie miałam pojęcia, co się stało, jak i dlaczego znalazłam się w tym miejscu, a jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy to, że jeśli to nie jest koszmarny sen to może tylko jakiś głupi żart.
 Pociągnęłam nosem i wciągnęłam mocno powietrze do środka, mając nadzieję, że poczuję coś więcej i w ten sposób uda mi się odgadnąć, gdzie się znajduję. Ale nie  poczułam nic poza  odrażającym zapachem stęchlizny i wilgoci unoszącym się w powietrzu. Raz po raz, gdzieś w oddali, spadały na podłogę krople wody, które dostawały się do środka najwyraźniej przez jakąś szczelinę. Ostrożnie próbowałam podnieść się jeszcze raz do góry, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam bardzo słaba i kompletnie pozbawiona sił.
Zamknęłam oczy i próbowałam sobie przypomnieć coś więcej. Pojedyncze obrazy wyłaniały się raz po raz z mojej pamięci. Bieganie po parku, powrót do domu, uśmiech synka na powitanie. Pamiętałam, że jak wróciłam do domu z parku jak zawsze wzięłam prysznic. A potem wyszłam z domu i tu film mi się urwał. Widzę Alberta, który podaje mi torbę na zakupy. Pamiętam, że byłam w sklepie i że kiedy z niego wyszłam to  jakaś kobieta w białym samochodzie i ciemnych okularach patrzyła w moją stronę. O coś pytała. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć, o co jej konkretnie chodziło. I tu film kompletnie mi się urywa, a moja pamięć okazuje się zawodna.
Wiedziałam, że w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam  tylko trzeźwość umysłu i racjonalne myślenie mogą uratować mi życie. Musiałam oszczędzać siły i znaleźć jakiś sposób na to, aby się wydostać z tego miejsca. Otworzyłam znowu oczy, ale w  pomieszczeniu dalej panowała ciemność. W oddali dostrzegłam jednak niewielką smugę światła, która wdzierała się  do środka przez jakąś szczelinę, ale nie potrafiłam określić  źródła jej pochodzenia. Czułam na całym ciele przejmujący chłód, zupełnie  tak, jakbym była w starej blokowej piwnicy. Spojrzałam w górę. Sufit był stary i brudny. Rzędy różnej wielkości kamieni zarzuconych wapiennym spoiwem i otulonych gęstą połacią pajęczyn tworzyło masywne sklepienie.  Spróbowałam znowu się poruszyć i przechylić na bok. Chciałam sobie pomóc nogami, ale  były jeszcze zdrętwiałe i nie miałam z nimi większej kontroli. Czułam w nich jedynie dziwne mrowienie. Tak jakby zastygła w żyłach krew na nowo wracała do poszczególnych komórek i budziła je do życia po długotrwałym bezruchu. 
Ta dziwna sytuacja, w której się znalazłam przerażała mnie tak bardzo, że straciłam zupełnie kontrolę nad umysłem. Nie potrafiłam sobie przypomnieć jak się nazywam i gdzie mieszkam. Podniosłam głowę lekko do góry i przyjrzałam się sobie samej. Byłam ubrana w sportową bluzę, dżinsy i białe adidasy. Nie potrafiłam sobie jednak dalej przypomnieć, co było dalej.  Przeraziłam się i wtedy z mojego gardła wydobył się cichy chrypliwy głos. Próbowałam wzywać pomocy. Krzyczałam, ale zamiast dźwięków z moich  ust wydobywał się tylko dziwny charkot. Próbowałam przechylić głowę na bok, ale mięśnie szyi odmówiły posłuszeństwa. Zaniechałam kolejnej próby z powodu silnego bólu głowy, który wciąż nie ustępował.
Woń stęchlizny była wszechobecna. A wokoło panowała kompletna cisza, którą przerywało tylko odgłosy spadających w oddali kropli wody. Otworzyłam znowu oczy. W pomieszczeniu zrobiło się nieco jaśniej, tak, że mogłam już cokolwiek dostrzec. Na odrapanych i brudnych ścianach z cegły i kamieni gdzieniegdzie sterczały wbite gwoździe, na których wisiały jakieś stare ubrania. Na posadzce z kamieni walały się stosy gazet, kartonów i butelek. Wszystkie te rzeczy i cały ten brud zgromadzony na nich musiał się zbierać na nich  najprawdopodobniej  przez lata- pomyślałam. Utkwiłam swój wzrok na wpadający do wnętrza nikły strumień światła, który stawał się coraz intensywniejszy. Otwór, przez który wpadał przypominał kratkę wentylacyjną zalepioną zeschniętą warstwą liści upchanych w zardzewniałe kraty. 
Spróbowałam jeszcze raz przechylić się na drugi bok. Delikatnie przełożyłam jedną nogę na drugą zginając kolana, a potem podciągnęłam się i przechyliłam resztę ciała. Od razu dostrzegłam stare drewniane drzwi. Pomalowane zieloną farbą. Były lekko przetarte i spróchniałe. Zapewne prowadziły na zewnątrz albo stanowiły przejście do kolejnego pomieszczenia. Próbowałam sobie znowu coś przypomnieć, ale nic poza kilkoma przebłyskami świadomości nie rozjaśniło sytuacji, w jakiej się znalazłam. Wiedziałam, że skoro jestem skrępowana i gdzieś przez kogoś przetrzymywana to najprawdopodobniej zostałam porwana przez jakiegoś psychopatę. Musiał mnie zwabić, czymś odurzyć, a potem przewieźć i przenieść w to miejsce. Nie miałam jednak  pojęcia, kto to mógł być. -A jeśli to była ona, ta kobieta z samochodu?- przyszło mi na myśl. - A jeśli tak, to kim właściwie była?
 Próbowałam z powrotem położyć się na wznak. Jęknęłam z bólu i popłakałam się z bezsilności. Z trudem połykałam łzy, które jeszcze bardziej blokowały mój oddech. Odetchnęłam głęboko próbując złapać więcej powietrza i uspokoić się. Zdałam sobie sprawę, że jeśli to rzeczywiście nie jest jakiś głupi żart to, to rzeczywiście znajduję się w niebezpieczeństwie, a moje życie jest zagrożone. Postanowiłam znowu obrócić się na bok, tak aby mieć wzrok skierowany na drzwi prowadzące do środka. Wiedziałam, że przynajmniej  w taki sposób będę  mogła mieć kontrolę nad sytuacją i w porę zobaczę to, co teraz chciałabym wiedzieć. - Kto zdobył się na coś takiego i dlaczego mi to zrobił? To wszystko. Uświadomiłam sobie, że nic więcej nie mogę zrobić, żeby się stąd wydostać.
Miałam nadzieję, że niedługo dowiem się kto to jest i dlaczego przetrzymuje  mnie w tym okropnym miejscu. Próbowałam znowu przełknąć ślinę, ale suchość w ustach i w gardle mi to uniemożliwiły. Chciało mi się strasznie pić. W końcu z wielkim trudem usiadłam i próbowałam  się  uwolnić z więzów, ale kompletnie nie miałam siły i po chwili bezwiednie opadłam z powrotem na łóżko. Byłam zmęczona, obolała i słaba. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
 
 
 
 

"Nikt nie będzie wiedział"Where stories live. Discover now