Rozdział 35

8 0 0
                                    


Teraz

A

leks przeglądała zgromadzone materiały i dokumenty. Adam wyraźnie skupiony pisał coś w swoim laptopie. Siedzieli dłuższa chwilę w milczeniu starając się zrobić jak najwięcej papierkowej roboty. Nagle wyświetlacz jej służbowej komórki błysnął dając znać, że dostała nową wiadomość. Aleks odruchowo wzięła telefon do ręki, numer był zastrzeżony. Zawahała się i przez chwilę zastanawiała czy ją odczytać, czy od razu wyrzucić do kosza. Po chwili zdecydowała się ją wyświetlić. Gdyby dostała ją znowu na prywatny telefon, pewnie nie odważyłaby jej odczytać, spodziewając się znowu czegoś, co mogłoby zaburzyć jej wewnętrzny spokój. Minęło już jednak trochę czasu i nic się nie wydarzyło od tamtej pory. Sama zresztą powoli zapomniała o tym zdarzeniu i o całej sprawie. Widocznie musiał to być rzeczywiście jakiś nieszkodliwy wielbiciel, który sam dał sobie spokój, widząc, że takie podchody nie robią na niej żadnego wrażenia.
 Do zastrzeżonych wiadomości na telefon służbowy już się przyzwyczaiła. Czasami dzwonił ktoś, kto akurat miał do przekazania coś istotnego w jakiejś sprawie, którą akurat prowadziła, a czasami było to coś nieistotnego, ale zawsze i tak wolała to sama sprawdzić. Teraz ogarnęła wzrokiem wszystkie słowa  niemal od razu wprawiając się w stan silnego zdenerwowania. W jednej chwili zrobiło jej się gorąco, a zaraz potem jej ciało przeszył zimny dreszcz.
- „Byłaś cudowna. Możemy to powtórzyć jeśli chcesz”.
-Co to znowu za głupi żart? I kto w ogóle odważył się napisać coś takiego na służbowy telefon?- zapytała samą siebie w myślach, nie chcąc zdradzić się przed Adamem. - Żaden z jej przygodnych partnerów nie miał dostępu do jej służbowego telefonu. Zresztą, nigdy nawet go ze sobą nie zabierała, gdy wychodziła do klubu. Odłożyła telefon w milczeniu na biurko starając się nie wzbudzać swoim zachowaniem podejrzeń.
Ale komórka znowu zawibrowała. Kolejna wiadomość od tego samego nadawcy. -Jeśli to znowu on to będzie musiała to zgłosić. Nie miała w każdym razie ochoty na jakieś zabawy w kotka i myszkę. Ciekawość jednak zwyciężyła.
-„Jak coś to wiesz, gdzie mnie szukać.”
Aleks odczytała wiadomość i stuknęła w przycisk wyświetlacza i wyciszyła aparat.  Tym razem jej zachowanie nie uszło uwadze Adama, który przyglądał się jej uważnie.
- Co jest Aleks- zapytał.
-Nie, nic, jakiś palant pisze jakieś brednie. Nie mam czasu teraz tego sprawdzać- odpowiedziała szybko nie patrząc mu jednak w oczy. Założyła opadający  kosmyk włosów za ucho i zajęła się znowu pisaniem. Próbowała  z każdego słowa domyślić się, kto mógł coś takiego napisać. Utwierdziło ją to w przekonaniu, że to na pewno ktoś związany ze sprawą. Chce wywrzeć na nią presję. Sprawić, by poczuła się niekomfortowo i niepewnie. A może po prostu zbić ją z tropu i sprawić, by zwątpiła i ewidentnie chce emocjonalnie ją rozproszyć.
Zdecydowała, że nie będzie reagować. Nie pozwoli się znowu w coś wkręcić. Przez chwilę czekała w napięciu i była skłonna sprawdzić czy przyszła następna wiadomość, ale potem zrezygnowała z tego zamiaru. Po skończonej służbie włączyła telefon i czekała w napięciu, ale kolejna wiadomość jednak nie przyszła. Odetchnęła z wyraźną ulgą. Podniosła swój wzrok i spojrzała na zbliżającego się do niej Adama. Już miała wsiadać do samochodu. Pochylił się tuż nad jej głową.
- Wszystko w porządku Aleks?- zapytał Adam przyglądając się jej znowu uważnie.
-A co?- spytała udając, że nie ma pojęcia o co mu chodzi.
- Jesteś taka blada- zauważył.
- Tak?- udała zdziwienie. -Wszystko w porządku- odparła spokojnie, ale wcale tak się nie czuła. Wiedziała, że to na pewno jeszcze nie jest koniec.
- Dzięki za troskę Adam, wszystko jest w porządku. - Do jutra- dodała i zatrzasnęła drzwi.
Następnego dnia mieli zaplanowane  przesłuchanie Alberta w sprawie zaginięcia żony. Aleks chciała się wykąpać, dobrze zjeść i porządnie się wyspać, żeby być w dobrej formie. Albert Mazur zjawił się kwadrans przed czasem. Czekał potulnie na korytarzu i nerwowo podrygiwał nogą.
Aleks wyszła po niego na korytarz i poprosiła, żeby zajął wskazane miejsce w pokoju przesłuchań. Przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał na niewyspanego. Był wyraźnie zmęczony. Albo przerastały go wszystkie obowiązki albo dręczyły myśli i wyrzuty sumienia. Tak czy inaczej wyglądał inaczej niż zwykle. Koszula nie była pierwszej świeżości i nienaganny wygląd zewnętrzny, który do tej pory od razu rzucał się w oczy był teraz jedynie podrasowany. Pachniał świeżo, ale nie wyglądał najlepiej. Aleks przeszła tuż obok niego razem z Adamem i zajęła miejsce po przeciwnej stronie biurka. Adam usiadł przy niej.
Albert pochylił się nieco w ich stronę. Wzrok miał jednak nieobecny. Wyglądał jakby o czymś intensywnie rozmyślał. Może zastanawiał się, co powiedzieć, a może właśnie próbował sobie przypomnieć, co powiedział w czasie ostatniego spotkania. Był wyraźnie skupiony. Ograniczył wszystkie ruchy i gesty. Aleks zastanawiała się, co siedzi w jego głowie. Nagle sam przerwał ciszę, która zapanowała w pokoju.
- Jak długo jeszcze to potrwa?- zapytał.
- Co konkretnie ma pan na myśli? - uściśliła pytanie.
-Ile razy jeszcze będziecie mnie  pytać o to samo?
- Tyle, ile to będzie konieczne- odparł Adam.
- Ale ja nic nie wiem- powiedział wyraźnie zniecierpliwiony.-Wszystko już powiedziałem i wyjaśniłem.
- A my to sprawdzamy- zapewniła Aleks.
-Może lepiej zacznijcie coś robić- powiedział zdenerwowany.
-Cały czas  to robimy- powiedział spokojnie Adam.
- To dlaczego nie potraficie jej znaleźć?!- wycedził niespodziewanie i ukrył twarz w dłoniach.
-Też chcielibyśmy to wiedzieć- oznajmił prokurator. -Jak widać nie jest to takie proste.
-Dlaczego nie potraficie jej odszukać? -Chyba nie mogła się tak po prostu zapaść się pod ziemię- zapytał zrezygnowanym.
-Nie mogła się zapaść pod ziemię- Aleks kontynuowała wątek, ale widocznie mogła gdzieś zniknąć na tyle skutecznie, żebyśmy nie mogli jej odszukać. Albo- dodała- ktoś mógł jej w tym pomóc- mówiąc to przyjrzała mu się uważnie.
Mężczyzna przejechał rękami po włosach, a potem skierował je w stronę szyi. Przesunął je do przodu i podparł nimi brodę otulając znowu  dłońmi swoją twarz.
-Co wy sugerujecie?- zatrząsł się nagle jakby dostał drgawek. -Myślicie, że moja żona nie żyje?- zapytał przerażony. Po tych słowach ponownie ukrył twarz w dłoniach.
-My tylko chcemy się dowiedzieć prawdy, która pomoże nam znaleźć pana żonę- powiedziała Aleks. -Żywą czy martwą, ale musimy ją znaleźć- powiedział Adam.
Albert oderwał dłonie od twarzy i zapytał z niedowierzaniem w głosie.
-Chyba nie myślicie, że ja mam z tym coś wspólnego?
- Nie możemy tego wykluczyć- powiedziała chłodno Aleks.
- To absurd- odparł. -Byłem w domu z dzieckiem, kiedy to się stało. Wiecie, że to nie ja, mam alibi.
-Wszystko jest możliwe- oznajmiła. Aleks odczekała chwilę, a potem spojrzała wymownie na Adama, aby przejął kontrolę.
-No dobra- rzucił. Nie będziemy cię dłużej męczyć. - Masz coś jeszcze do dodania? -zapytał.
-Nie, ja już wszystko powiedziałem.
-W tym problem, że nie wszystko- stwierdził po chwili Adam.
- O co wam chodzi?- zapytał Albert.
-Nie udawaj- Adam rzucił ostro. Aleks przyglądała mu się uważnie. Śledziła każdy jego najmniejszy ruch.
-Naprawdę nie widzisz, co się  dzieje?- zapytał Adam.
-Widzę tylko, że tracicie niepotrzebnie czas, zamiast szukać mojej żony. Mogłem od razu wynająć detektywa- powiedział.
-Dlaczego tego nie zrobiłeś?
- Bo matka uparła się, żeby zajęła się tym policja. Nie wierzy prywatnym detektywom.
-Przesłuchujecie mnie i matkę, a nie szukacie mojej żony.
- Dlaczego zataiłeś wiadomość o depresji żony, o faszerowaniu jej lekami bez recepty?
-Chcieliśmy jej jakoś pomóc bez rozgłosu.
- Chcieliśmy, czyli kto?
- Ja i moja matka- odpowiedział nieco spokojniej.
- Depresja to nie jest wstydliwa choroba- Aleks mówiąc to spojrzała na Adama.
- Nie wiem, może tak.  - U Joanny przebiegała nie najlepiej.
-To znaczy- zapytał Adam.
- Zrobiła się dziwna- wyjaśnił. Bałem się, że może zrobić coś dziecku. Mówiła jakieś straszne rzeczy do siebie. Rozmawiała z kimś, kogo nie było. Była jak opętana. -Poza tym zrobiła się podejrzliwa, a potem rzuciła się z okna. - Chciała się zabić wyskakując przez okno? Zapytała Aleks.
-Tak- potwierdził. -Cały czas posądzała mnie o dziwne rzeczy.
-A jaśniej?- spytała Aleks.
- Twierdziła, że ją zdradzam.
- A jaka był prawda?
-Nigdy nie zrobiłem niczego, o co mnie posądzała.
-To dlatego wynajęła detektywa?
- Nic o tym nie wiem- odparł zdziwiony.
- Dr Radecki ci pomagał?
- Kto?- zapytał zdziwiony.
- Znasz go?
- Nie. Odchylił się do tyłu i ściągnął brwi.
- Znasz go?- pytam po raz ostatni.
- Nie- odpowiedział spokojnie i dotknął swoją dłonią szyi, jakby chciał sam siebie uspokoić. - Zna go moja matka - powiedział po chwili zastanowienia. - Nie wytrzymam tego, nie wytrzymam dłużej - powtórzył obejmując dłońmi swoją  głowę.
-Dlaczego?- pyta Aleks.
 -Boję się już odbierać telefony. Nie wiem, co mam mówić dziecku. Nie wiem już, co chcę usłyszeć, czy że jest czy że jej nie ma.
-Rozumiem- dodała  spokojnie Aleks, aby dać mu odczuć, że wie, co teraz czuje.  Albert widząc zmianę jej zachowania otaksował ją spojrzeniem od stóp do głów i z powrotem, a potem wyraźnie niezadowolony powiedział znowu spokojnie.
-Nie znam odpowiedzi na pytanie, gdzie jest moja żona.
- Przejdźmy zatem do meritum sprawy- zaczął Adam.
- Widzi pan w jakim jestem stanie. -Może przełożymy to przesłuchanie. Muszę się uspokoić.
 - Dobrze. Na dzisiaj wystarczy- powiedział Adam i wskazał na drzwi wyjściowe, dając mu tym samym do zrozumienia, że może już iść. Albert uniósł głowę do góry i utkwił wzrok w sufit. Westchnął głęboko i z wyrazem ogromnej ulgi podniósł się z krzesła. Żegnając się cicho szybkim do widzenia wyszedł szybko z pokoju.
-Zajmijcie się szukaniem mojej żony, a nie przesłuchiwaniem niewinnych ludzi- rzucił wychodząc z pokoju. -Moja matka też ledwo to wytrzymuje- dodał.
- Nie tylko was przesłuchujemy- odpowiedział Adam i natychmiast pożałował, że pozwolił mu tak szybko odejść.
- Musimy rozwiać wszystkie wątpliwości- dodała Aleks. Pierwszą myślą jak przyszła jej teraz do głowy było to, że Albert zaczyna się plątać w tym wszystkim. Nie wiedziała jednak czy to wynik troski i straconych nadziei na pomyślne rozwiązanie sprawy  czy efekt tego, że nie radzi sobie psychicznie z tym, co się stało.
-I co o tym sądzisz?- zapytał Adam  odwracając się w kierunku Aleks, która podeszła do okna i patrzyła na oddalającego się w stronę parkingu Alberta.
Nie wyglądała na zadowoloną z takiego obrotu rzeczy. Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że pociągając za kolejne sznurki wychodzą na światło dzienne inne rzeczy, których zupełnie się nie spodziewali, a które czynią tę sprawę coraz bardziej zagmatwaną i tylko komplikują jej rozwiązanie. Aleks widząc, że Albert odwraca się i z uśmiechem  patrzy w jej stronę oparła się o ścianę.
-To jest człowiek o dwóch twarzach. Doskonale gra. Ale nie jest aż tak mocny psychicznie, żeby sobie z tym radzić bez jakiegoś wsparcia.
- To znaczy?- zapytał Adam.
- Ktoś może mu pomagać- zasugerowała pewnym głosem. 
- Potrafiłby tak dobrze  kłamać?
-Mózg jest z natury kłamliwy. Swoje stopy zahaczył o nogi krzesła to też potwierdziło jego stres. Zamykał często oczy i pocierał oczy dłonią jakby bronił się przed tym, co widział- kontynuowała. - Był zdenerwowany, pocił się. To naturalna reakcja na silny stres. Stan psychiczny najlepiej odzwierciedla nasze ciało. -Może chciał ukryć swoje emocje, ale nie dał rady, a może faktycznie już się w tym pogubił i sobie z tym nie radzi. 
- Myślisz, że byłby zdolny to zrobić?
- Nie potrafimy zapomnieć doznanych krzywd nigdy i na pewne osoby czy wspomnienia o nich reagujemy zawsze w ten sam sposób.
- Co o nim sądzisz?- zapytał Adam słuchając uważnie jej wywodów.
-Jest raczej chłodny, albo zamrożony emocjonalnie. Chce być kochany, ale sam nie jest w stanie zaoferować pełni uczuć. Może  boi się odrzucenia, a może został skrzywdzony. - Kurwa…- rzuciła nagle. Była zła na siebie. Czuła, że nie przyzna się tak łatwo do winy. Nie miała dowodu, motywu zbrodni. On miał alibi, nienaganna opinię dobrego męża i ojca. Oparła się plecami o otwarte okno i skrzyżowała ręce na piersi.  Stała przez moment z ustami zaciśniętymi i wzrokiem wbitym w drzwi, przez które przed chwilą wyszedł Albert.
-Może to mieć związek z matką- powiedziała- ale może za tym kryć się też coś więcej.
Spojrzeli na siebie w sposób, który mówił wszystko i bez zbędnych wyjaśnień rzuciła tylko:
-Jedziemy za nim. -Zbieraj się szybko. Mówiąc to Aleks wybiegła szybko z pokoju.  Adam bez słowa i zbędnych pytań pobiegł za nią. Kiedy wybiegli z komendy skierowali się od razu w stronę samochodu Aleks.
-Nie patrz tak na mnie- powiedziała zapinając pasy.
-Gdzie jedziemy?- zapytał.
- Zobaczymy, co będzie teraz robił- wyjaśniła. -Musimy wiedzieć, kim   w jest ta tajemnicza osoba.  Z którą się kontaktuje.
-Będziemy go śledzić?
- A dlaczego nie- odparła.
Aleks wrzuciła wsteczny, a potem ruszyła z impetem w kierunku ruchliwej ulicy.
-Zapoznając się z tym co normalne możemy się odnieść do tego, co odbiega od normy- dodała po chwili.
- To znaczy?- zapytał.
- Lubię sobie ludzi poobserwować z ukrycia. Poznać ich w naturalnym środowisku i zwyczajnym życiu. Co robią, jak chodzą, jak się śmieją, jak stoją, jak trzymają wodę z butelką i kubek z kawą, jak się ubierają, itd. Potem mogę to wszystko odnieść do tego, co widzę i jak się zachowują, kiedy są  przy mnie. Widzę wtedy czy się zmieniają czy też nie- wyjaśniła.
-Ale przecież nic nie słyszysz bez podsłuchu.
- Tym lepiej.- odpowiedziała z uśmiechem na ustach. - Ciało ludzkie wysyła tysiące zaszyfrowanych wiadomości i sygnałów. Mózg angażuje nasze ciało do niewerbalnego wyrażania emocji. Głosy tylko by mnie rozpraszały.
- Sprawdź mi  jeszcze, co to za klinika. Zapiszę się na listę pacjentów. Adam wyjął telefon i wybrał numer, który wcześniej zapisał w kontaktach.
-Tak dr Radecki- potwierdził.
 
 
 
 

"Nikt nie będzie wiedział"Where stories live. Discover now