Rozdział 59

26 0 0
                                    


Kiedyś

S

toję pod drzwiami i krzyczę, proszę o pomoc, ale nikt mnie nie słyszy. Kiedy słyszę jak ktoś schodzi na dół po schodach czym prędzej owijam sznurem nogi i ręce, tak by myślał, że jestem wciąż na uwięzi. Zdaje sobie sprawę, że jeśli się zorientuje, że coś jest nie tak, nie zdołam się ponownie uwolnić. Kładę się na łóżku i udaję, że śpię. Raz w czasie jego wizyty próbowałam krzyczeć i wołać pomocy, a potem szybko tego pożałowałam. Założył mi knebel na ustach i straszył, że mnie tak zostawi.
-Nie możesz być aż tak głupia-mówi, kiedy kolejny raz próbuję wezwać pomoc. A potem zaciska mocno dłoń na mojej krtani. Krzyczę dalej zachrypniętym głosem, ale wiem, że nikt  mnie nie usłyszy. Po raz kolejny patrzy na mnie z politowaniem i śmieje się pod nosem. Za każdym razem po wejściu do piwnicy zamykał starannie drzwi od środka i dopiero przechodził dalej.  O jakiejkolwiek ucieczce nie było nawet mowy. Jestem przerażona. Nie wiem, kim jest ten człowiek i co planuje zrobić. Jestem pewna, że jest z kimś w jakiejś zmowie. I że ja jestem marionetką w ich rękach.  Dochodzi do mnie smutna prawda, że był ze mną tylko po to, żebym urodziła mu dziecko i że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał.
-Od początku wiedziałem, że to będziesz ty. Byłaś taka nieśmiała, niewinna i ten zapach, który to potwierdzał i tak mnie zauroczył. Joanno masz taką czystą duszę, świeżą, nieskalaną tym zepsutym światem. Potrzebuję cię tak bardzo- mówi.
 Nie wiem o co mu chodzi, ale na pewno nie o moje szczęście. Próbuję dowiedzieć się jednak czegoś więcej.
- Do czego Albercie?- pytam.
Przez chwilę przygląda mi się uważnie. Nic nie mówi, jakby bał się mojej reakcji na to, co powie. Chociaż słowo bał nie wydawało mi się trafnym określeniem. Wyglądał na kogoś, kto wie, czego chce i nie zawaha się tego zrobić.  Przesuwa dłonią po moim policzku kilka razy z góry na dół, tak jakby chciał zetrzeć z nich jakiś brud. Ma zimne, ale delikatne dłonie. Drżę, kiedy robi to nie wiedzieć czemu coraz intensywniej. Widzę podekscytowanie na jego twarzy. W końcu mówi spokojnym głosem.
-Żeby tworzyć nowe zapachy Joanno. A potem pochyla się nade mną tak blisko, ze czuję jego oddech i szepcze mi do ucha. -Jesteś moją inspiracją.
-Nie chcę tego słuchać. Odwracam od niego wzrok i patrzę w kierunku ściany.
- Nie mogłem o tobie zapomnieć, już wtedy w szpitalu zawładnęłaś moim umysłem. Wiedziałem, że będziesz tylko moja i dzięki tobie spełnię swoje najskrytsze marzenia. Nie mogłem pozwolić ci  tylko o sobie zapomnieć.
- Nie dręcz mnie i pozwól mi odejść- mówię spokojnym tonem.
Słyszę tylko jego szyderczy śmiech.
- Pozwolę- mówi, ale jeszcze nie teraz. Jesteś mi jeszcze potrzebna.
- Nie przewidziałaś tego co?- kontynuował. - Myślałem, że się domyślisz, dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie. -Przecież wiem, że nie spotkałabyś się ze mną kolejny raz po naszej pierwszej randce. Czułem twoją niechęć do mnie. Widziałem jak się denerwujesz i że najchętniej zwiałabyś, gdzie pieprz rośnie- mówiąc to zaśmiał się tak, że po moim ciele po raz kolejny przeszedł zimny dreszcz, a krople rosy pojawiły się na moim czole.
Było dokładnie tak jak powiedział, a jednak zignorowałam wtedy te sygnały płynące z mojego ciała. Znaki, które kazały mi jak najszybciej uciec. Nie wiem dlaczego postąpiłam wtedy inaczej niż czułam.
- Pamiętasz jak dałem ci te perfumy?- pyta z nieskrywaną radością w głosie - Wiesz dlatego  ci je dałem? - powtarza pytanie nie odrywając ode mnie wzroku.
Milczę, żeby mu nie przerywać. Mimo wszystko mam nadzieję, że dowiem się teraz całej prawdy.
-To te  perfumy, które ci podarowałem sprawiły, że się we mnie od razu zakochałaś. Wyraźnie wyczuwam tryumf w jego głosie. Wiem, że mówi tak, bo  chce mnie zranić i udowodnić jaka byłam głupia. Przechytrzył mnie i czerpie z tego dziką satysfakcję.
- Nie przewidziałaś tego prawda?- kontynuuje pastwienie się nade mną. - Myślałem, że się domyślisz, dlaczego tak bardzo się starałem, żeby to trwało jak najkrócej. Od razy skróciłem dystans i przyspieszyłem bieg wydarzeń- zatriumfował po raz kolejny. -Przecież wiem, że nie spotkałabyś się ze mną kolejny raz, gdybym nie użył feromonów. Czułem twoją niechęć do mnie. Widziałem jak się denerwujesz i coś wyczuwasz, a jednak udało mi się cię zdobyć - mówiąc to zaśmiał się głośno. Było dokładnie tak jak powiedział. Czułam, że coś jest nie tak, a jednak jakaś siła pchnęła mnie w ten ogień. To, co wtedy czułam odebrałam jako ekscytację, a to był po prostu strach. Znajomy strach, który towarzyszył mi od dziecka i paraliżował na tyle skutecznie, że mnie potrafiłam się bronić. Strach, który już przecież doskonale znałam.
-A teraz dałem je Natalii- powiedział spokojnie. Wyraźnie wyczuwam  satysfakcję w jego głosie.
Postanawiam jak najszybciej uciec, tylko nie wiem jak. W myślach układam plan, który może być ostatnią deską ratunku. Nie wiem jednak, że wkrótce sprawy skomplikują się jeszcze bardziej. Mam żal do niej, że mnie okłamała i pchnęła w jego ramiona. - Nie wiem, kim tak naprawdę jestem i czego tak naprawdę ona chce. - I gdzie teraz jest? -Dlaczego mi nie pomaga? Nie przychodzi do mnie. A miała mnie przecież chronić. Obiecywała, że mogę jej zaufać. A teraz niczego już nie rozumiem, nic nie wiem i niczego nie jestem pewna. Tylko jedno chodzi mi po głowie. Muszę znaleźć jakiś sposób, aby wydostać się z tego miejsca, bo wiem, że dłużej tego nie wytrzymam. Wiem, że muszę  uciec, żeby uratować siebie i swoje dziecko. Albert przez dłuższą chwilę nic nie mówi.
 Boję się, że wyczuwa to, o czym teraz myślę, postanawiam więc przestać. Albert dalej nic  nie mówi i nic nie robi. Siedzi przy mnie na łóżku nieruchomo, jakby był w jakimś transie, wygląda to tak, jakby się zatrzymał jakiś kadr filmowy. Obawiam się, że jeśli wykonam najmniejszy ruch to  wyrwę go z tego transu, w jakim niewątpliwie się teraz znajdował i sprowokuję go do czegoś, co może mi zagrozić.  Po chwili dopiero powoli przesuwam się nieco bliżej ściany, tak by nie czuć jego dotyku. I wtedy Albert wstaje i bez słowa wychodzi zostawiając mnie znowu samą. Widocznie wyczuł moją niechęć i poczuł się urażony. Zamknęłam oczy, żeby jak najszybciej zasnąć.
 
 
 
 
 
 
 

"Nikt nie będzie wiedział"Where stories live. Discover now