Venom Girl #5 Koniec szkoły

62 4 0
                                    

Venom bardzo szybko pozbył się poprzedniego ciała i jeszcze szybciej wszedł do mojego. Patrzenie na trupa, jakiegoś człowieka którego pewnie przez dłuższy czas nikt nie znajdzie było bolesne, ale niestety nie mogłam o tym nikomu powiedzieć.

- Nie myślę, że szybko się zmieniłeś.- powiedziałam.- Niestety.

- Jak już mówiłem nie chciałem ciebie zabić.- odpowiedział.- Po prostu zależało mi na czymś. Chciałem ci powiedzieć to wcześniej.

- I tak zrobiłeś dużo ran dla sam wiesz kogo. No, a ta osoba będzie nas dalej ścigać i powinieneś o tym jak nikt inny wiedzieć.

- Wiem.- odpowiedział.

Wtedy nastała cisza której nie planowałam. Miałam mu jeszcze tyle do powiedzenia, jak na przykład fakt, że zabił superbohatera, Peter'a Parker'a, ale darowałam sobie.

- Wiem, że nie naprawię nic słowami.- powiedział.- Jednak mogę spróbować co pomóc.

- Jak?

Bo jak on może mi pomóc? Już wystarczająco namieszał! Nie dość, że straciłam nogę to jeszcze odebrał w najbliższym czasie życie paru osobom! Nawet nie wiadomo gdzie są ich ciała!

- Mogę spróbować być po stronie dobra, ten jeden raz.- wyszedł z mojego ciała w taki sposób, że było widać tylko jego głowę. Przez chwilę walczyłam z tym, ale zaraz byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy.- Mi to niezbyt pasuje, ale oboje nie mamy wyboru, a jeśli się postaramy to może nawet oboje byśmy na tym skorzystali!

- Chcesz zostać wegetarianem?- uniosłam jedną brew.

- Do tego to mi jeszcze daleko!- szybko odpowiedział.- Nie śmiej się ze mnie tylko słuchaj co ja mówię!

Tak naprawdę to się nie śmiałam, ale wiem co miał na myśli. Tak naprawdę to zrobiłabym to gdybym teraz nie czuła bólu z powodu śmierci tych osób. Mam jedynie nadzieję, że zdążę się pozbierać zanim dojadę do domu i nie wygadam się, że Venom wrócił. Jeszcze tego nie wytłumaczyłam, ale moi rodzice, Brianna oraz Donn i Gord dalej myślą, że Venom zostawił mnie już na zawsze. Przez ostatnie wydarzenia już się w sumie nie dziwię, że Brianna nie chciała abym wróciła do domu. Boi się. Rodzice nawet zapisali ją na obóz aby nie musiała się bać obok mnie stać. Nie chcieli zrobić mi na złość. Co to, to nie. Jednak nie zamierzam im nigdy powiedzieć, że Venom jest we mnie, znowu. Z resztą będę musiała mu zaraz powiedzieć, żeby nie wychodził w ich obecności i nawet jak będziemy w sąsiednich pokojach.

- Wiesz, że czytam twoje myśli, prawda?- zapytał.

Tak naprawdę to ja chwilę o tym zapomniałam.

- Nie ważne.- odpowiedziałam.- Znaczy ważne jest to abyś nie wychodził! No i nie przejmuj nade mną kontroli! Rozumiesz?

- Rozumiem.- Venom się zaśmiał.- Jednak to czy się zastosuje to już moja sprawa.

Nie zwracając uwagę na nic uderzyłam go LEKKO w głowę i zrobiłam obrażoną minę. Jednak on nie odpowiedział, przynajmniej tak jak chciałam.

- Jak będziesz się na mnie gniewać to wcale nie musimy tam jechać.- powiedział, wiem, że Venom dzięki mnie to dziewczyna, ale raczej dziwnie się na niego mówi jako ona. Tak, ja, Jennifer nie może się przyzwyczaić.

- Niby dlaczego?

- Jak się spóźnisz na autobus to tutaj zostaniemy.

Wtedy mi się przypomniało i na pewno do odjazdu zostało jeszcze kilka minut. Jaka ja jestem! Pewnie jeszcze będę musiała zaraz jechać na dachu autobusu! Jeśli oczywiście Venom z łaski swojej zgodziłby się go dla mnie gonić. No, a znając życie nic nie byłoby za darmo. Dla pewności Jednak sprawdziłam godzinę na telefonie. No przecież! Oczywiście, że zostało pięć minut! No, a oczywiście miejsce w którym mam teraz być jest dość daleko aby nie dojść tam pieszo na czas.

- Zabierz mnie tam!- krzyknęłam błagalnym tonem.

- Chciałaś abyśmy się razem nie pokazywali.- odpowiedział.- Jeśli nas zobaczą to będzie po nas. W pewnym tego słowa znaczeniu.

- Mam to gdzieś czy zobaczą ciebie w damskiej wersji!- krzyknęłam prawie piszcząc.- Nie marudź tylko zabierz mnie tam zanim autobus odjedzie!

Venom, od niechcenie pokrył moje ciało i przejął kontrolę.

- Jak sobie chcesz.- odpowiedział.- Jednak nie wiń mnie za to jeśli Donn nas zauważy!

- Mam to w dupie!- krzyknęłam ze złością. Wtedy odczułam pierwszy skutek w zachowaniu podczas dzielenia ciała z jakimkolwiek z symbiontów. Nadmierna agresja.- Po prostu biegnij tam i lepiej się nie zatrzymuj!

- TAK!!- Venom ruszył z miejsca w stronę przystanku autobusowego wyraźnie uszczęśliwiony.- NARESZCIE! Nareszcie zaczynasz się czegoś uczyć!

~***~

Gdy usiadłam w autobusie, to poczułam się głupio. Ja, Jennifer Sunshine nigdy nie mówię takich rzeczy. Znaczy już nie, niech nikt się nawet nie pyta dlaczego już się tak do nikogo nie odzywam. Chociaż to w sumie i lepiej. Dzięki Venomowi oczywiście zdążyłam i udało mi się zająć swoje miejsce chwilę przed tym jak autobus ruszył. Przez chwilę tylko trzymałam swoje kule zanim w końcu sięgnęłam do mojej torby, bo w plecaku nie było nic oprócz zeszytów oraz telefonu, ładowarki i słuchawek. Oczywiście napisałam rodzicom wiadomość, że już wracam, najpierw Briannie. Z torby wyciągnęłam książkę którą dał mi Benedict. Nie wiem czemu, ale nawet mnie zaciekawiło to co powiedział.

- Naprawdę znów ufasz typowi?- Venom zapytał gdy otworzyłam książkę na jednej z pierwszych stron.

- Nie do końca.- szczerze odpowiedziałam mu, ale jako myśl. Nie zamierzałam gadać do siebie w autobusie.- Jednak powiedz mi jedno. Jak było w Los Sol?

Wtedy Venom się ,,wyłączył" bo nic nie odpowiedział. Jak zwykle. Gdy tylko powiem coś na co nie chce odpowiedzieć w ogóle się nie odzywa. Wtedy od razu czuję się sama. Jednak, nie wiem czy to dobrze czy źle.

- Nie będzie ci przeszkadzać jeśli włączę muzykę?- zapytałam szeptem gdy sięgnęłam do plecaka.

- Nie.- odpowiedział.- Jednak nigdy nie pytaj o Los Sol.- dodał po chwili.- Abyś się nie pytała dlaczego...To jest zwane...raczej centrum tego jest zwane Cytadelą Krwii. Raczej Benedict wytłumaczył...Raczej nie. Jednak wiesz o co mi chodzi przez to co on powiedział co nie?

Głośno przełknęłam ślinę i przytaknęłam skinieniem głowy. Venom pokazał mi jeden z obrazów ze swojej przeszłości...On wytłumaczył mi wszystko...

Venom Girl: The RemakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz