Zaczyna świrować

124 10 0
                                    

Cały dzień przesiedziała u nas babcia i albo zagadywała Bretta i groziła mu jak nikt nie patrzył albo rozmawiała spokojnie z nami i zrobiła nam obiad. Około 17 godziny Matt odwiózł ją na lotnisko. Miał zostać z nią dopóki nie wsiądzie do samolotu bo z nią to nigdy nic nie wiadomo.

W międzyczasie ja wkładałam do zmywarki brudne naczynia po obiedzie. Krzyki bliźniaków z góry wcale nie pomagały mi myśleć o niebieskich migdałach. Dopóki nie poczułam dwóch ciepłych dłoni na swojej talii które przytulały mnie do rozgrzanego torsu i brody na moim prawym ramieniu i czyjegoś policzka przyklejonego do mojego. Automatycznie uśmiechnęłam się i zakręciłam wodę żeby poświęcić mu tą chwilę.
-Wytrzymałeś z babcią Megan całe cztery godziny - powiedziałam kładąc swoje dłonie na jego.
-Ustanowiłem nowy rekord? - zapytał musając ustami mój policzek na którym zostawił po sobie przyjemny gorąc.
-Może - oczywiście że tak.
-Czujesz się niekomfortowo ze świadomością że słyszę większość twoich myśli? - zapytał na poważnie.
-Może trochę, nie mam się czego wstydzić ale czasem naprawdę myślę o różnych rzeczach i chciałabym mieć trochę prywatności - odpowiedziałam obracając się w jego stronę i łącząc swoje palce z tyłu jego karku.
-Nauczę cię oddzielać myśli do mnie a do twojej prywatności. Bliźniaki pomogą, znają się na tym.
-Ale że już? - zapytałam unosząc wysoko brwi.
-Lepszego momentu nie będzie - uśmiechnął się i poszedł na górę do moich braci a ja usiadłam w salonie na fotelu. Po chwili zbiegli bliźniacy jeden na plecach drugiego i usiedli obok siebie na kanapie a za nimi Brett usiadł na drugim fotelu naprzeciwko mnie.
-Więc jak chcesz odróżniać myśli to musisz pomyśleć co chcesz powiedzieć do siebie a co do Bretta - poradził Harry.

~Chciałabym żeby bliźniaki przestały mówić równocześnie bo mnie to przeraża ~ myśląc te słowa starałam się równocześnie myśleć żeby trafiły one do skrzynki z napisem mózg.
Brett roześmiał się gdy pomyślałam to zdanie, czyli się nie udało.
-Nie udało się - powiedział jeszcze trochę się śmiejąc.
-Nie wnikam w twoje myśli ale pomyśl o czymś o czym najbardziej nie chcesz mu powiedzieć - powiedział Ethan gestykulując rękami.

~Całowałam się z twoim przyjacielem ~ oczywiście skłamałam. Spojrzałam na Bretta którego twarz naczela zmieniać minę diametralnie.
-Skłamałam, dobra? - powiedziałam do niego ale to wcale nie poluznilo jego zaciśniętej szczęki. - Miałam pomyśleć o czymś o czym nie chciałabym żebyś wiedział a zresztą nawet nie znam twoich przyjaciół, jestem w mieście od miesiąca.
-Już dobrze - odetchnął głęboko i poprawił swoją pozycję na fotelu.
-Skoro to nie działa to wyobraź sobie że po twojej prawej stronie jest skrzynka z napisem "Brett" a po lewej "mózg" i kiedy o czymś pomyślisz stając się patrzyć w stronę skrzynki do której chcesz przeznaczyć daną myśl - te słowa są zbyt mądre na mojego brata.

~Zjadłabym książkę ~ mówiąc to patrzyłam w prawo.
Popatrzyłam na Bretta i kiwnęłam mu głową. On zmarszczył brwi i powiedział
-Powtórz jeszcze raz - powtórzyłam czynność pilnując wzroku i swoich myśli.
-Udało się? - zapytałam blondyna.
-Chyba tak - powiedział chłopak po czym się do mnie uśmiechnął a ja odwzajemniłam gest.
-A więc nasza misja wykonana - powiedziały równo bliźniaki, wstały i poszły do swoich pokoi.

Przeniosłam się na kanape a zaraz obok usiadł Brett i objął mnie ramieniem.
-Jak się czujesz? - zapytał zmartwionym wzrokiem patrząc w jakiś punkt przed siebie.
-Dobrze, czemu pytasz?
-Mam dziwne uczucie że tej nocy coś się wydarzy - skrzywił się lekko jakby sam nie wierzył w swoje słowa.
-Ja też to czuje. Odkąd tylko wstałam czułam się dziwnie ale myślałam że to tylko kac.
-Myślałem że tylko ja to czuje - powiedział opierający się o barierkę schodów Matt. - Ale idę po rzeczy, za pięć minut wyjeżdżam - dopowiedział i poszedł na górę.
-Nienawidzę pożegnań - westchnęłam.
-Nie przychodzą łatwo, to prawda - powiedział i włączył telewizor na jakiś pierwszy lepszy film.

Oglądaliśmy go w ciszy przez niecałe pięć minut. Gdy usłyszałam obijanie się na klatce schodowej wstałam z kanapy i odebrałam od Matta jedną z torb sportowych w której mieściły się ubrania. Drugą niósł on i jej zawartość nie brzmiała jak ubrania. A tym bardziej że przyjechał tu chyba z jedną. Gdy odłożył tą strzelającą torbę na podłogę żeby ubrać buty otworzyłam ją i zobaczyłam cztery butelki wódki i sześć butelek piwa. Wyciagnelam po jednym z nich i wystawiłam w stronę nic nie świadomego Matta.
-Myślę że to jest zabronione - na dźwięk mojego głosy odwrócił się do mnie.
-To na wieczór - zaśmiał się i wziął ode mnie butelki pakując spowrotem do torby.
-Kiedy znowu przyjedziesz? - zapytałam na poważnie.
-Obstawiam że za kilka miesięcy dopiero, miśka - dawno nie używał tego zdrobnienia.

Przytuliłam go mocno tak aby zmusić go żeby został chociaż wiem że dobrze mu ten odwyk zrobi. Skoro zrobił komuś krzywdę to może być gorzej. Po kilku sekundach przytulania się odsunęłam się od niego na kilka kroków mijając się z Brettem którego nie zauważyłam. Zbili męską piątkę i przytulili się. Blondyn stanął obok mnie i objął mnie ramieniem gdy starszy brat wychodził. Gdy drzwi były już bliskie zamknięcia bliźniaki wybiegły z domu krzycząc że jadą odwieźć Matta na dworzec.

Czasem nie umiem się przyznać że to moi bracia. Zachowują się jak zwierzęta ale i tak ich kocham. Gdyby coś im się stało to bym sobie nigdy nie wybaczyła że nie mogłam ich ochronić. Jesteśmy jednością w walce, umyśle. We wszystkim.

-Co robimy? - zapytał Brett odchodząc w stronę kuchni, poszłam za nim.
-Chciałabym się przygotować na tą noc, nie wiem co się wydarzy i to mnie stresuje - oparłam się rękami o blat.
-Hej, popatrz na mnie - spojrzałam wprost w jego oczy po drugiej stronie wyspy kuchennej. - Cokolwiek się nie wydarzy ochronie cie, choćby szło na nas tsunami - zaśmiał się - będę cię chronił za cenę własnego życia - powiedział poważnie.
-Wiesz co możesz dla mnie zrobić?
-Cokolwiek.
-Nie daj się zabić, cokolwiek się wydarzy, nawet gdyby tej nocy Harry spadł z łóżka i o to się tak boimy to nie zgiń. Tyle możesz dla mnie zrobić - uśmiechnęłam się co odwzajemnił i obszedł wyspę żeby mnie przytulić.

***

W te pół godziny jak nie było bliźniaków uzbroiliśmy cały dom w noże kuchenne. Każdy ma po jednym nożu koło łóżka w swojej sypialni tak dla bezpieczeństwa mimo że preferuje pazury to te noże są tak w razie wu. Włączyliśmy alarm na ostre czuwanie oraz zadzwoniłam do obsługi kuchennej żeby odwołać jutrzejsze śniadanie tak dla ich bezpieczeństwa. Nie mam pojęcia co się wydarzy. Może ktoś się włamie. Może Harry spadnie z łóżka. Może ptak uderzy w okno. Może ktoś zginie chociaż wolę nawet o tym nie myśleć. Nawet jeśli stanie się coś co nie będzie miało znaczenia to i tak wolę się upewnić że wszyscy będą mieli się czym bronić. Chciałam czatować całą noc ale Brett mi nie pozwoli i powiedział że przyjdzie sprawdzić czy śpię i będzie mnie słuchał więc nici z tego.

Gdy bliźniaki wróciły obeszłam cały dom dookoła i nasłuchiwałam czegokolwiek dziwnego. Najbardziej przysłuchałam się rozmowie ze środka.
-Ona się boi - rozpoznałam Bretta. - Nie wie co będzie w nocy ale wiemy że coś będzie.
-Zaczyna świrować, znalazłem nóż obok mojego łóżka i widziałem że alarm jest włączony na ostre czuwanie - powiedział Harry lekko strachliwym głosem.
-Chce być gotowa na wszystko nawet jeśli to nie mialoby znaczenia.
-Co czujesz od niej? - zapytał Ethan.
-Pytasz o emocje z węchu?
-Pytam o ciebie, czujesz jej emocje jak nikt inny by nie wyczuł.
-Boi się, martwi, jest zdenerwowana, zestresowana i nerwowa. Zero pozytywnych emocji. Ta niewiedza ją przerasta, zróbmy coś - zdenerwował się gdy wypowiadał ostatnie dwa słowa.
-Zadzwońmy do Dereka. On będzie wiedział co zrobić, jest Alfą - na tym skończyło się moje podsłuchiwanie.

Wróciłam do domu i udawałam że nic nie słyszałam.

Za niedługo będzie wieczór,
ciekawe co to będzie.

Please don't leave me / Brett TalbotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz