Bal Z Piekła Rodem

203 13 0
                                    

Pamiętajcie że na potrzeby opowiadania jeden wątek został zmieniony czyli wilkołaki mogą się upić!

Szofer otworzył mi drzwi od limuzyny. Harry stojący obok wyjścia pomógł mi się wydostać z samochodu. Na parkingu szkolnym stało z 50 osób i każde z nich było wpatrzone we mnie. W tłumie dostrzegłam zbliżającego się Isaaca. Miał na sobie najzwyklejszy czarny garnitur z białą koszulą i czarną muszką. Uśmiechnęłam się zalotnie i powoli szłam w jego stronę starając się nie przydeptać sukienki. Gdy byliśmy już dwa kroki od siebie wyciągnął wyciągnął do mnie rękę (wiecie o co chodzi, tak chodzą starsze pary że kobieta jakby owija swoją rękę wokół łokcia faceta, powinniście wiedzieć). Złapałam się go i powoli szliśmy do wejścia od szkoły.
-Wielkie wejście - powiedział.
-Jak zawsze - zaśmiałam się cicho.
-Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się.
-Dzięki, za to ty wyglądasz okropnie - powiedziałam sarkastycznie i zaśmialiśmy się.
-Wszyscy na was czekają - powiedzieli bliźniacy przebiegający obok nas.

Minęliśmy korytarze i zatrzymaliśmy się przy drzwiach od sali gimnastycznej.
-Gotowa?
-Zawsze - i kolejne wielkie wejście.

Sala była ozdobiona na biało niebiesko. Z sufitu zwisały niebieskie i białe pasma. Stoliki z jedzeniem i napojami były pokryte obrusami dominujących kolorów. Na suficie wisiała kula disco która świeciła różnymi kolorkami. Na środku tańczyło kilka par jak i samców. Na trybunach siedziały zwykle osoby które szukają kogo by tu dzisiaj wyrwać. (wyobraźcie sobie że sala jest udekorowana jak w 1 sezonie 11 odcinka)
-Chodźmy się najpierw czegoś napić bo na trzeźwo tego nie wezmę - sapnął Isaac i pociągnął mnie do stolika.

Usiadłam przy jednym i wzięłam plastikowy czerwony kubeczek. Wcześniej pewnie był w nim poncz ale uczniowie napewno czegoś dolali, zresztą czuć zapach alkoholu. Podałam jeden kubeczek blondynowi i stuknęliśmy się nimi wypijając wszystko do dna. Gorzka ciecz zaczęła palić moje gardło a ja domagałam się więcej.

Wypiliśmy jeszcze trzy takie kubeczki aż z głośników rozbrzmiał się głos prowadzącej balu.
-Cześć wszystkim z tej strony Christin, gospodyni balu. Mam nadzieję że dobrze się bawicie. Teraz zapraszam na środek sali królową i króla tego balu.

Wszyscy zrobili na środku sali puste miejsce pewnie na nasz taniec. Muzyka stała się wolna a Isaac wstał i podał mi dłoń. Przyjęłam ją i wstałam. Chłopak prowadził mnie na środek sali a uczniowie zrobili nam przejście. Poczułam zapach znajomej waty cukrowej. W tłumie zobaczyłam bliźniaków z Brettem przyglądającym się nam. Talbot widać było że był trochę zazdrosny. Isaac machnął mną i położył swoją lewą dłoń na mojej talii a drugą chwycił moją i uniósł do na wysokość naszych ramion. Ja natomiast swoją prawą dłoń położyłam na jego barku i patrzyłam mh w oczy.
-Umiesz walca - zapytałam.
-Jedziemy - zgodził się i zaczęliśmy.

(nie zwracajcie uwagi na to że to jest wesele! Liczy się sam taniec)

Po zakończonym tańcu ukłoniliśmy się i przytuliłam blondyna. Cała szkoła zaczęła być brawa i krzyczeć. Czułam okropny zapach w powietrzu. Zapach zazdrości i wiem do kogo należał.
~Śmierdzi od ciebie zazdrością na kilometr ~ zaśmiałam się.
~Nie jestem zazdrosny.
-Powiedz coś swojemu chłopakowi bo śmierdzi zazdrością - usłyszałam głos Isaaca obok ucha
~Słyszałeś, nie bądź zazdrosny. Przypomnę ci że żaden inny chłopak nie może mi się podobać oprócz ciebie.
~Tylko to mnie pociesza.

Nagle zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. Gdyby nie to że dalej tkwiłam w ramionach. Podtrzymywał mnie i starał się żeby wyglądało to zupełnie normalnie.
-Co się stało? - zapytał.
-Zakręciło mi się w głowie, to nic - odpowiedziałam dysząc.
-Wszystko okej? - nagle koło nas pojawił się Brett i przejął mnie od Isaaca.
-To nic, źle się poczułam.
-Chcesz wrócić do domu? - zapytał z ogromną troską w głosie.
-Nie nie nie, ja zostaje - zaprzeczyłam i nagle Lahey zachwiał się ale utrzymał się na nogach.
-Co z wami? - zapytał Talbot. - Coś piliście?
-Tylko ten poncz z wódką ze stolika - Isaac pokazał na jeden ze stolików a obok nas pojawili się bliźniaki podtrzymujący go.
-Harry, sprawdź to - zarządził Brett a mój brat odszedł by chwilę później wrócić.
-W środku był tojad - powiedział lekko spanikowany.
-Cholera, ile tego wzięłaś?! - krzyknął zdenerwowany, dobrze że włączyli muzykę bo by się zebrali ludzie wokół nas a tak to wszyscy coś tam robią.
-Cztery kubki - znowu zmiękły mi nogi ale zostałam podtrzymana przez mojego mate i podniesiona w stylu panny młodej.
-Wychodzimy - powiedział stanowczo i ruszył ze mną w stronę drzwi.

Mijaliśmy tańczących i pijanych ludzi aby dostać się do wyjścia. Przy drzwiach wychodzących z sali stał trener i patrzył na nas podejrzanie.
-Co tu się dzieje?! - zapytał.
-Proszę pana, koleżanka źle się poczuła i zabieram ją do domu - tłumaczył Brett.
-To pewnie przez ostatni wf, nie martw się następnym razem dam im ostrzejszy wycisk - skomentował trener usuwając się z przejścia.
-Nie wątpię trenerze - dodał Talbot i wyszedł.
-Brett - dyszałam ciężko próbując złapać powietrze - nie mogę... Zaraz... Zaraz... Brett - szepnęłam ostatni raz i straciłam przytomność.

Please don't leave me / Brett TalbotWhere stories live. Discover now