Jutro jest bal

208 11 0
                                    

-Pa! - krzyknęłam kiedy wsyzstcy byli już przy bramie i zamknęłam drzwi.
-Idę spać - powiedziałam i poszłam na górę.

Pod prysznice zaczęłam myśleć o balu który jest po jutrze. Muszę jechać jutro po sukienkę. Wezmę dziewczyny i wybierzemy się na zakupy. Będę tańczyć z Isaaciem. Uważam że jest uroczy, i to bardzo.

Wyszłam spod prysznica i zauważyłam że nie wzięłam piżamy.
~Brecik Brecik Taborecik.
~Co?
~Piżamę mam na łóżku daj mi ją pod drzwi łazienki i wynocha.
~Idę.

Słyszałam kroki Bretta i to jak wychodził. Uchyliłam drzwi i wzięłam piżamę. Ubrałam się w nią i wyszłam z łazienki. Było po 23 a mi się bardzo chciało spać. Położyłam się od razu do łóżka podpinając telefon. Po chwili otulił mnie Morfeusz.

Następnego dnia wstałam w dobrym chumorze. Nie codziennie ma się cztery lekcje. Cieszyłam się też że Brett spędził u nas pierwszą noc. Ubrałam się w jasne jeansy z przetarciami, biały crop top i białą wsuwke we włosy. Po szybkim prysznicu pomalowałam rzęsy i użyłam korektora. Zeszłam na dół od razu do kuchni gdzie unosiła się woń naleśników. Przy blacie kuchennym zobaczyłam większą połowę mojego rodzenstwa i mojego mate. Bliźniaki siedziały przodem do mnie a po drugiej stronie Brett tyłem do mnie. Gdy mnie zobaczyli pokazałam palcem żeby byli cicho i zaszłam Talbot od tyłu. Gdy już miałam go wystraszyć odezwał się.
-Nawet nie próbuj, słyszę cię - uśmiechnął się o obrócił do mnie na krześle.

Przytuliłam go szczelnie mimo że teraz sięgał mi do ramion. Przyciągnęłam jego głowę do moich piersi a on objął mnie w pasie. Puściłam go i usiadłam obok łapiąc jednego naleśnika.
-Jak się spało? - zapytałam nowego lokatora.
-Dobrze chociaż jestem pewien że Twoje łóżko byłoby wygodniejsze - puścił mi oczako a ja się zaśmiałam.
-Możecie chociaż przez chwilę nie mieć sexfantazji? - zapytał Ethan.
-Ty to powiedziałeś - upomniałam.

Jedząc zaczęłam podziwiać tors Bretta. Chłopacy byli w samych bokserkach więc są narażeni na moje wypalanie ich ciał wzrokiem.
-Gapisz się - upomniał mnie Harry.
-Nie przeszkadza mi to - powiedział blondyn.
-To będę się gapić dalej - przeniosłam wzrok na jego twarz. - Właśnie przypomniałam sobie że jadę dzisiaj z dziewczynami na zakupy bo jutro jest bal. Brett masz być chociaż nie możesz to i tak musisz. Po balu idziemy do klubu.
-Będę.
-My tak samo.
-Nikt was nie pytał - zaśmiałam się i poszłam na górę a zaraz za mną Harry i Brett.

Rozeszliśmy się do swoich pokoi każdy i zaczęliśmy się zbierać. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i poszłam umyć zęby. Zeszłam do holu i ubrałam beżowy płaszcz i tego samego koloru kozaki. Poszłam do garażu i wsiadłam za kółko mojego autka czekając na resztę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam na grupę gdzie jestem ja Malia i Lija. Poczekałam kilka sygnałów aż w końcu obie dołączyły do rozmowy.
-Hej, dziewczyny słuchajcie, zapierdzielamy dzisiaj na zakupy. Nie mam kiecki na bal - powiedziałam szybko.
-Mi się nie chciało iść do szkoły więc mogę do was jechać kiedy tylko chcecie - zapewniła Lija.
-Ja mam cztery lekcje - Malia.
-Ja też, to spotkamy się po czwartej lekcji przed szkołą. Lija, zgarniesz nas - rzekłam i rozłączyłam się.

Wtedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do garażu. Czując znajome zapach nawet się nie odwracałam. Harry i Ethan zasiedli do auta Etha a Brett dosiadł się do mnie.
-Jedziemy pod moją szkołe, tam przekazuje Ci mojego skarba i masz go nie rozbić bo zabije - zagroziłam.
-Jak ja zginę zginie też większa część ciebie - wzruszył ramionami z uśmiechem a ja ruszyłam samochód.
-Jakoś przeżyję - uśmiechnęłam się chamsko.
-A zakład?
-A niech będzie.
-Nie odzywamy się do siebie i się nie dotykamy tylko musimy się widzieć żeby nie zdechnąć.
-O co?
-Kebab.
-Dobra.
-Zakład start - powiedział i machnął ręką.

W co ja się wpakowałam?! Nie umiem przeżyć jednej minuty bez niego a co dopiero nie rozmawiać z nim ani go nie dotykać. Z reguły nigdy nie wchodzę w niepewne zakłady ale stwierdziłam że mogę spróbować swojej silenj woli. Gdy dojechaliśmy do szkoły wysiedliśmy z auta omijając się szerokim łukiem. Pomachałam mu na pożegnanie a ten wsiadł za kółko i ruszył do swojej szkoły.
-Czemu nie gadacie? - zapytał Harry.
-Założyliśmy się kto dłużej wytrzyma bez rozmawiania i dotykania drugiej osoby ale musimy się widzieć że nie... no wiecie death.
-Głupi zakład.
-Wiem e chodźmy już - popędziłam chłopaków i poszłam w stronę szkoły.

Pierwszą lekcje byłam zmuszona przeżyć sama a tak to bym ją przeżywała z Mattem. Teraz mamy chemię a co za tym idzie? Siedzę z Malią. Usiadłam w ławce i czekałam na blondynkę. Pani już zaczęła omawiać nowy temat aż nagle do klasy z hukiem wpadła Malia z książkami w rękach.

-Przepraszam za spóźnienie, zaspałam - tłumaczyła się

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Przepraszam za spóźnienie, zaspałam - tłumaczyła się.
-Siadaj - odesłała ją nauczycielka.

Dziewczyna usiadłam obok mnie i położyła książki na ławce.
-Serio zaspałaś? - zapytałam.
-Jak zadzwoniłaś to mnie obudziłaś to stwierdziłam że na pierwszą lekcje już nie zdążę to poszłam na drugą i jeszcze się spóźniłam.
-Tyle się zbierałaś?
-Nie, byłam w maku.
-Ty chamska pizdo jebana. Wzięłaś mi coś?
-Shake waniliowy, frytki i cheecker.
-Kocham cię - przytuliłam ją.
-Ejj dziewczyny - upomniała nas pani. - Jak chcecie się umówić to po lekcji.
-A wie pani że się umówimy. Malia, najpierw pójdziemy do kina, oglądniemy komedie romantyczną, potem pójdziemy do mnie i wiesz - puściłam jej oczko.
-Dobra dobra - przerwała mi babka. - Już wracamy do lekcji.
-Dobra jesteś - szturchnęła mnie Malia.
-Lata życia ze starszymi braćmi.

Please don't leave me / Brett TalbotWhere stories live. Discover now