-Babcia dzwoni

111 7 2
                                    

Dzisiaj jest bardzo krótki rozdział ale jak to ja mówię: zawsze coś. Po prostu nie mam za bardzo czasu teraz pisać a jak już to nie mam chęci.

Przywitałam się z wszystkimi którzy zdarzyli już dotrzeć do posiadłości McCall. Przytuliłam Malie, Theo, Scotta, Stilesa, Alison, Isaaca i Lydie. Usiadłam na kanapie razem z całym rodzeństwem a reszta usiadła albo na krzesłach i fotelu albo na podłodze. Miałam gdzieś to gdzie jest ta cała Dianah, ale ciekawe czemu nie ma Rendiego, Axela i Mikea. Zdążyłam ich polubić. A Liji nie ma bo miała wizytę u ginekologa.
-Więc o czym chciałeś pogadać? - zapytałam gospodarza gdy wkońcu nastała cisza od rozmów.
-Na wczorajszej imprezie dużo się wydarzyło - zaczął jednak Beta Dereka mu przeszkodził.
-To znaczy? - no i się zaczyna.
-Naomi w moim łóżku - Derek.
-Pustka w mojej głowie - Ethan.
-Brokat w całym pokoju - Stiles.
-Różowe flamingi w basenie - Lydia.
-Śmierdziałam jak mini bar - Erica.
-DJ-e pomdleli na podwórku - Harry.
-Barbie przy grillu - Theo.
-To malinka albo siniak - ja.
-Zdjęcie z zeszłej nocy są już w całym mieście - Alison. - Mamy przerąbane, no trudno
-Wszystko jest zamglone - Matt.
-Jestem pewny że było fajnie - Isaac.
-Zeszłej piątkowej nocy tańczyliśmy na stołach - Brett.
-I za dużo wypiliśmy - Derek.
-Chyba się całowaliśmy ale nie pamiętam - Ethan.

(kocham tego tiktoka)

-W skrócie mówiąc było grubo - podsumowałam.
-Bardzo grubo - dodał Brett.
-Jak mówiła Alison, zdjęcia są już w całym mieście ale nie zrobiliśmy nic złego oprócz dobrej zabawy więc będzie tylko wstyd - zaśmiał się Scott.
-To co tam się zdarzyło zostaje między nami - upomniał wszystkich Stiles.
-A teraz, kto chce kawy? - zapytała Lydia idąc do kuchni.

***
Bardzo dobrze rozmawiało mię się ze wszystkimi i wszystkich naprawdę polubiłam ale niestety wszystko się kiedyś kończy. Przerwał mi telefon. Zadzwoniła do mnie babcia. Zupełnie zapomniałam że ma dzisiaj przyjechać. Szybko zaczęłam szukać wzrokiem kogokolwiek z rodzenstwa. Pierwszy wpadł mi 2 oko Ethan.
-Babcia dzwoni, zapomniałam że ma przyjechać - jego oczy się rozszerzyły.
-Odbierz szybko - no i odebrałam.
-Cześć wnusiu, ja już wysiadłam z samolotu i za chwileczkę mam odprawę i do pół godzinki wyjdę z lotniska, jedziecie już po mnie? - rozszerzyłam szeroko oczy.
-Tak, właśnie mieliśmy wyjeżdżać - powiedziałam spanikowana.
-Dobrze to będę czekać - rozłączyła się.

Ethan słyszał całą rozmowę i od razu po jej zakończeniu poszedł po Harrego. Ja notomiast pobiegłam znaleźć Dereka a w między czasie zwołałam Bretta.
~Weź Matta i idźcie przed dom, szybko! - krzyknęłam mu w myślach.
~Idziemy - odpowiedział.

Znalazłam Alfę rozmawiającego ze Scottem. Podeszłam do nich przerywając rozmowę.
-Daj kluczyki - powiedziałam szybko widząc jego zdezorientowaną minę. - Już! - oddał mi szybko kluczyki i wybiegłam z domu wołając wszystkim że musimy jechać i odezwiemy się.

Rodzeństwo i Brett stali przed domem. Rodzeństwu powiedziałam że Ethan im wszystko wyjaśni.
-Bliźniaki i Matt do auta Dereka, ja z Brettem - pobiegłam szybko do samochodu blondyna.

Siedziałam już na miejscu pasażera i po chwili dołączył do mnie Talbot.
-Na lotnisko, gazu! - popędziłam go i już byliśmy w drodze.
-Wytłumaczysz mi po co się tak spieszymy? - zapytał marszcząc lekko brwi skupiając się na drodze.
-Babcia przyjechała, totalnie o niej zapomniałam przez tą imprezę.
-Jest aż tak okropna że nie może poczekać kilku minut a my mamy się spieszyć? - zaśmiał się lekko.
-Niby nie ale jest okropnie wymagająca, wiesz nauczycielka matematyki która uczy na studiach do których mam plan składać papiery. Muszę się jej podlizać więc postaraj się być kulturalny, nie klnij, nie pal, nie pij, nie mów za dużo ani za mało, nie rób nic głupiego, nie rób żadnych gestów w moją stronę - zakończyłam wykład na jednym wdechu.
-Jednym słowem mam nie być sobą - uśmiechnął się pod nosem na własne słowa. - I czemu nie mogę Ci nic robić?
-Według babci dalej jestem dziewicą - zrobiłam skwaszoną minę.
-Powiem twojej babci że odkąd ja się wprowadziłem to już nie jesteś - zaśmiałam się nerwowo na jego słowa. - Hej, nie stresuj się, będzie dobrze - powiedział odrywając wzrok od drogi żeby spojrzeć mi w oczy.
-Patrz na drogę romantyku - zaśmiałam się.

Odrobinę stres mi spadł jednak dalej był. Brett wyczuwając moje uczucie oderwał rękę od skrzyni biegów, złapał za moją i splutł nasze palce razem. Uśmiechnęłam się pod nosem Widząc jak też uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Odwróciłam wzrok w stronę drogi i oglądałam jak obraz mija w zawrotnym tempie.

Please don't leave me / Brett TalbotWhere stories live. Discover now