~I jak po pełni?

305 13 12
                                    

Właśnie pakowałam się na pobyt w lesie. Spakowałam nowe czyste ubrania gdyby tamte mi się podarły, dwie butelki wody i jakieś jedzenie. Jestem ubraną w czarny dress i czarne trampki uczesana w kucyk. Ubieramy się na ciemno żeby w razie W nikt nas nie zobaczył. Nim się obejrzałam do pokoju weszły dziewczyny i rzuciły się na MOJE łóżko.
-Już mi się nudzi - powiedziała znudzona Lija.
-Napewno będziesz się fajnie bawić sama - zaśmiałam się.
-Ale ja nie chce - jęknęła. - Jak wy sobie dajecie radę z pełniami?
-Bycie wilkołakiem to dla mnie najpiękniejsza rzecz w życiu. Nie oddałabym jej nigdy nikomu.
-Ja tak samo - poparła mnie Malia. - Bycie Kojotołakiem to dla mnie zaszczyt.
-Samo bycie istotą nadprzyrodzoną do dar od życia - powiedziałam.
-Może macie rację, powinnam się cieszyć z tego kim jestem. Jaką macie kotwice?
-Moją jest moje stado - dała przykład Malia.
-Moją bracia, a nie długo pewnie mój niewiadomy mate. Zaznaczam go narazie jako x i muszę rozwiązać to równanie.
-Dobra no, o której pełnia? - zapytała zniecierpliwiona białowłosa.
-O 21, mamy jeszcze pół godziny. Chodźmy już - powiedziałam i założyłam plecak na plecy wstając z podłogi. - Aha, zostawiamy tu telefony więc pilnuj. Pa - pomachałam jej z Malią i wyszłyśmy.

Wyciągnęły telefony z kieszeni i położyły na półkę obok łóżka. Zrobiłam to samo tylko podpięłam swój do ładowarki. Przyjaciółka wyszły już przed pokój na korytarz i czekała na mnie.
-Pierwsza nasza pełnia - uśmiechnęłam się.
-Jak nie odgryzę Ci głowy to będzie dobrze.

*Rewind time w lesie*

Szłyśmy po lesie i szukałyśmy dobrego miejsca żeby schować plecak.

Nagle poczułam jakby coś na mnie poleciało od przodu, jakiś taran czy coś takiego. Opadłam na plecy ale skoro ja nic nie zrobiłam to było tylko jedno możliwe rozwiązanie.
~Co się stało? ~zapytałam mojego mate.
~Trening mam, przepraszam ~wyjaśnił. ~Bardzo boli?
~Nie. Jaki masz trening? ~ jedyna opcja żeby dowiedzieć się kim jest.
~Wyczuwam w tym to podchwytliwe pytanie ale wydaje mi się że mogę Ci powiedzieć że trenuje lacross ~ serio?
~Pół Kalifornii gra w lacross ~
jęknęłam w myślach.
~Trudno, ja spadam ~ i to by było na tyle.

Malia pomogła mi wstać a ja odpowiedziałam jej tylko słowem mate a ona skinęła głową. Popatrzyłam na drzewo obok nas i stwierdziłam że będzie idealne. Zawiesiłam na gałęzi plecak j popsikałam go perfumą żeby łatwiej go było znaleźć jakbyśmy się zgubiły.

Zastanawiałam się czemu mój mate nie przygotowuje się do pełni. Być może się kontroluje. Albo zapomniał o przemianie co jest nie możliwe bo czujemy jak księżyc na nas działa nawet jak się kontrolujemy. Moje pełnie wyglądają tak że biegniemy do lasu z braćmi.
-To już - powiedziała Malia zatrzymując się.

Spojrzałam tak jak ona w górę i faktycznie zza jednej z chmur wychodził cały okrągły księżyc. Odczekaliśmy chwilę a gdy ukazał nam się cały zaczęło się.

Czeka nas ciekawa noc.




















*Rewind time rano*
























Ała, moja głowa. Złapałam się za bolące miejsce i wyszłam z krzaków w których zasnęłam po całonocnym bieganiu. Założę się że wyglądam jak trup. Wszędzie we włosach miałam gałęzie. Słysząc za sobą szelest odwróciłam się i ujrzałam Malie w podobnym stanie co ja. Słońce powoli wstawało. Podeszłam do dziewczyny.
-I jak? - zapytałam zmęczonym głosem.
-Okropnie, dawno nie spędzałam pełni w lesie - odpowiedziała z chrypką.
-Ale było fajnie - zaśmiałam się cicho.
-Było - przyznała.

Szłyśmy w ciszy całą drogę do drzewa przy którym został mój plecak. Dawno mnie tak łeb po pełni nie bolał. Uwielbiam spędzać ten czas w lesie.
~I jak po pełni? ~ usłyszałam radosny głos.
~Zamknij się, łeb mi pęka ~ odpowiedziałam.
~Właśnie czuje i naprawdę współczuję.
~Jak ty spędziłeś pełnie?
~Siedziałem w domu z filmami i popcornem ~ zdziwiłam się.
~Jak?
~Ja się kontroluje ~ wpadł.
~A ja się nie powstrzymuje i wolę pobiegać.
~Dobra cicho

Please don't leave me / Brett TalbotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz