Stado naszego przyjaciela Dereka

447 13 0
                                    

Sezony będą się mieszać

Szóstka nastolatków zmierzała w naszym kierunku a na ich czele stał wysoki brunet z tatuażem na lewym przedramieniu z dwoma czarnymi paskami. Podeszli do nas i wtedy już dokładnie ich czułam ale nie wszyscy byli wilkołakami.
-Hej, jestem Scott. Co tu robicie? - zapytał ten z tatuażem.
-Mieszkaliśmy tu dawno ale mieliśmy nauczanie domowe. Jesteście stadem? - spytałam go.
-Tak to jest Malia - pokazał ciemną blondynkę z włosami do obojczyków - jest kojotołakiem. To jest Stiles i jest człowiekiem - pokazał na bruneta - to jest Liam i jest wilkołakiem - pokazał na niskiego blondyna - to Lydia, jest Banshee - niska, ruda - Kira, Kitsune - szatynka - no i ja jestem wilkołakiem i alfą tego stada. - zakończył opowieść Scott. - A wy?
-Ja jestem Naomi i tak jak Matt - pokazałam na brata - jestem wilkołakiem. To Ethan i Harry i są kojotołakami. - pokazałam na braci - Jesteśmy omegami i szukamy stada.
-Przykro mi ale nie mogę was przygarnąć, mamy już pełne stado i ledwo co uporaliśmy się z nowym jego członkiem. - wytłumaczył Alfa.
-Dobra a jest w okolicy jakieś inne stado? - spytał Harry.
-Tak, jest stado naszego przyjaciela Dereka. Możemy was zaprowadzić ale dopiero wieczorem bo po lekcjach mamy misję. - odpowiedział co mnie nawet ucieszyło.
-Dobra no to będziemy w kontakcie. - powiedział Matt i zbił męską piątkę z Scottem.

Sąsiednie stado odeszło a my zaznajamialiśmy się z nowymi danymi.
-Czyli dalej jesteśmy omegami? - spytał po chwili ciszy Ethan.
-Brat ale ty niekumaty jesteś. Nie kumasz? - zadrwił Harry.
-Kum kum. - zakumał Matt.
-Jesteśmy omegami dalej ale wieczorem idziemy na spotkanie z innym stadem przyjaciela tego alfy co przed chwilą tu był. Zapisaliśmy się do szkoły między innymi dlatego żeby znaleźć stado które będzie w tej szkole uczęszczać. Ale też dlatego że w domu się nudzimy. - sprostował Harry.
-Dobra ogarnijmy jakie lekcje mamy razem. - powiedziałam i usiadłam na ławce a obok mnie bracia.

Po dziesięciu minutach wszystko ogarnęliśmy. Lekcje z Harrym mam takie: łaciński, chemia, biologia, zajęcia prawnicze, przedsiębiorstwo, hiszpański.
Z Mattem: geografia, historia matematyka i wf.
No i z Ethanem mam tylko: fizykę, zajęcia z wychowawcą i pierwszą pomoc.
-No to Harry dużo czasu spędzimy razem na lekcjach. - zaśmiałam się.
-Tak, domyśliłem się. - odparł żenująco.

Zadzwonił dzwonek a ja udałam się z Ethanem na fizykę, Matt na przedsiębiorczość a Harry na hiszpański. Usiedliśmy w ostatniej ławce pod oknem i mi się mega nudziło. Lekcja się dłużyła i dłużyła a gruba blondyna gadała tylko o jakiś Newtonach itp. Ocalił mnie dzwonek.
-No nareszcie. - jęknęłam i wyszłam z klasy pakując rzeczy do torby.
Na poprzedniej przerwie umówiliśmy się że spotkamy się z resztą rodzeństwa przy szafkach. Stał tam już grzebiący w półce Matt. Podeszłam obok i jak się okazało mam półkę między Mattem a Ethanem. Otworzyłam żelastwo kluczykiem i odłożyłam niepotrzebne rzeczy. Zgodnie z planem miałam teraz Wf z Mattem. Doszedł do nas w międzyczasie Harry i zaczął opowiadać.
-Hujowa ta szkoła. Zgubiłem się i spóźniłem na lekcje a baba z hiszpańskiego mnie przetrzymała na kawałku przerwy. - powiedział zdyszany.
-Mam nadzieję że się nie przemieniłeś. - dopytywał Matt.
-Nie, ale było blisko. Podsłuchałem rozmowę jakiś nastolatków i dowiedziałem się że nauczycielka od gegorafii jest hot. - wyspowiadał się spóźnialski.
-Ile ma? - dopytał jeden z braci.
-21, młodziutka aż szkoda się nie zabrać. - tak tak, Harry i Ethan to babiarze ale co poradzić.
-Moglibyście się zaklimatyzować gdzieś na stałe. - jęknął Matt.
-Dokładnie - włączyłam się - to że jesteście bliźniakami nie znaczy że jesteście tacy sami z charakteru. - jak nie mówiłam to teraz mówię. Harry i Ethan są bliźniakami i wyglądają tak samo i mają zdolność telepatii i mogą kontaktować się ze sobą w myślach.
Ponownie tego dnia zadzwonił dzwonek więc wyciągnęłam z szafki strój na wf i ruszyłam w stronę szatni a Matt zaraz obok mnie. Znaleźliśmy odpowiednie pomieszczenie gdzie była jakaś zbiórka. Wszyscy stali w pół okręgu a w środku facet w średnim wieku. Gdy nas zobaczył nawet się nie uśmiechnął a przerwał swoje dotychczasowe przemówienie.
-Oo, nowe szczyle. Jestem trener Finstock. A teraz przebierać się i na boisko! - krzyknął ostatnie zdanie i wszedł do swojego biura.

Gdy trener odszedł rozejrzałam się po szatni i zobaczyłam Malie. Podeszłam do blondynki i rozpoczęłam rozmowę.
-Hej. - powiedziałam
-O, hej. To ty. - powiedziała jakby z niedowierzaniem.
-Tak to ja. Co z tym trenerem jest nie tak? - zapytałam lekko rozbawiona.
-Ma obsesję na wymyślonego przez siebie ucznia Greenberga. Cały czas mu coś docina i jest bardzo wymagający a tak to spoko jest. - odpowiedziała również lekko rozbawiona.
-Zwrócę uwagę. - stwierdziłam i zaśmiałam się.

Przebrałam się w strój do ćwiczeń który składał się z białego stanika z Calvin Klein, czarnych długich spodni z adidasa i czarne Air Max, do tego szara bluza którą ściągnę jka będzie mi ciepło po bieganiu. Spojrzałam na Malie i była ubraną w szary typowy dress z czerwonym crop topem i zwykłe adidasy na nogach.
-Gotowa? - spytała osoba za mną.
Odwróciłam się i ujrzałam Matta.
-Tak, możemy iść. Maila my już idziemy, dojdziesz do nas? - spytałam blondynki.
-Pewnie, zaraz dojdę. - odpowiedziała dziewczyna.
Wyrównałam kroku z bratem który był kilka metrów za mną.
-Nie ufam jej. - powiedział nagle.
-Komu? Malii? To kojotołak, nie musisz jej ufać. - oburzyłam się lekko - Ja nie jestem raczej za tym niskim blondynem. Jak on miał? - próbowałam sobie przypomnieć.
-Chyba Liam. - dopomógł mi brat
-Wlasnie Liam, dziwnie się na mnie patrzył, jakbym mu chomika zabiła. Coś z nim jest nie tak, chyba nie lubi obcych. Słyszałeś jego tętno jak Scott go przedstawił? - dopytałam.
-Tak, zaskakująco wysokie nie to co u reszty tego stada. Wszyscy byli spokojni tylko nie on. - i tym akcentem skończyliśmy rozmowę bo wyszliśmy już przed szkołę gdzie czekało kilka osób w tym trener.

-No szybciej! Myślicie że chce mi się biegać w środku jesieni? Nie! Dlatego wy będziecie biegać! - milusi nie ma co.
-Trenerze biegaliśmy wczoraj. - jęknął ktoś z coraz większego tłumu.
-Biegania nigdy za wiele! Idziemy, ale ty Greenberg masz zostać. - przy ostatnim zdaniu pokazał gdzieś za mną ale nie odwróciłam się bo słyszałam że ktoś stoi tuż za mną i doskonale wiedziałam kto a nie był to Matt bo stoi obok mnie.
-Niezła spostrzegawczość, masz dobrze wyostrzone zmysły. - odezwała się za mną Malia gdy zorientowała się że wiem że tam jest.
-Dzięki, chodźmy już bo uciakają nam. - powiedziałam pokazując na naszą klasę przed nami tak że z tyłu została tylko nasza trójka.
-Właśnie chodźmy. - powiedział obecny Matt.
-Pilnujcie żeby nie było śladu po tym kim jesteście i nie biegajcie zbyt szybko bo ktoś może się zorien...
-Nie możecie nam zaufać?! - przerwał jej Matt a ja już wiedziałam że szybko się ta kłutnia nie skończy. - Możecie chociaż rozmawiać tam gdzie nie ma istot nadprzyrodzonych! - krzyczał.
-O czym ty mówisz? - spytałam odwołując się do jego ostatniego zdania.
-Mam przedsiębiorczość z nią i ich alfą, słyszałem jak mówiliście że musicie nas pilnować i obserwować nas! - wkurzył się i jego oczy zaświeciły się na niebieski kolor, co oznacza że jest omegą tak jak ja i reszta braci.
-Chcemy chronić was i siebie! - również krzyknęła blondynka której oczy też się zmieniły ale na żółty kolor bety.
-Ale nie kontrolować!
-Matt! Spokojnie oni dbają o bezpieczeństwo swoje i nasze. Nie chcą dla nas źle. - uspokoiłam brata.
-Dobra chodźmy. - warknął Matt i zgasił oczy.

Ruszyliśmy przed siebie lekkim biegiem doganiając resztę. Tam trener prowadził już swoje przemówienie.
-... i tak właśnie wygląda trasa dzisiejszego biegu. - zakończył - Jakieś pytania? Opuść rękę Greenberg, nawet nie powinno cię tu być. - powiedział lekko zły trener Bobby.
-Ja mam pytanie. - zgłosił się Matt - Mógłby Pan powtórzyć od nowa?
-Nie a teraz ustawiać się do lini! - krzyknął i gwizdnął w gwizdek przez co wszyscy ustawili się w jednej lini gotowi do startu.
Stałam między Maliią a Mattem, trener w międzyczasie gwizdnął znowu co oznaczało start wyścigu. Zwykle to bym była z Mattem daleko na przodzie ale że dzisiaj się nie wychylamy to zostaliśmy w między resztą grupy. Fascynowało mnie bicie serca innych podczas wysiłku fizycznego. Wsłuchałam się w innych i biegłam spokojnie. Wsłuchałam się tak bardzo że usłyszałam kogoś innego niż naszą klasę. Ktoś biegł poza szlakiem i nie był to trener kontrolujący nas. Wytężyłam wzrok i dostrzegłam prawdopodobnie męską sylwetkę, zaciągnęłam się zapachem i wyczułam siły nadprzyrodzone.

Please don't leave me / Brett TalbotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz