-Nie jestem zazdrosna

180 18 18
                                    

Pamiętajcie że na potrzeby opowiadania zmieniam część fabuły czyli to że wilkołaki mogą się upić.

Przytuliłam Malie i Lije na przywitanie. Lija jak to Lija wyłania się z tłumu. Żółte długie body z brokatowym dekoltem. Malia natomiast zwykłe jeansy i biała koszulka. Weszliśmy do klubu bez kolejek ze względu na znajomości. Od razu uderzyła mnie fala potu, alkoholu i papierosów. Klub był świetnie zbudowany. Na środku był duży parkiet i DJ'ka na kilkumetrowym podwyższeniu. Wokół parkietu były porozmieszczane loże VIP więc udaliśmy się do jednej pustej.
-Tam jest wolna - pokazała mi palcem Malia.
-Chodźmy - odpowiedziałam i zaprowadziłam ekipę do wolnej loży.

Stał tam zwyczajny podłużny stolik i wokół były kanapy. Muzyka huczała a ludzie śpiewali i tańczyli w jej rytm. Usiadłam na kawałku kanapy i czekałam na rozmieszczenie pozostałych osób. Po mojej lewej usiadł Brett a po prawej nikt. Jednak po chwili to puste miejsce się wypełniło gdyż usiadł tam Derek a obok niego Cora. Oboje mieli ciemne jeansy i szare koszulki jednak różniły ich kurtki. Derek miał typowo skórzaną a Cora czarny krótki płaszcz.
-To wszyscy? - zapytał Derek rozglądając się po nas.
-Jeszcze nie - próbowałam przekrzyczeć muzykę chociaż wiedziałam że i tak dobrze mnie usłyszy.

Po piętnastu minutach zebrali się wszyscy. Theo, Isaac który przyprowadził Scotta, Liama, Masona, Coreya, Lydie, Stilesa, Kirę i Allison, potem jeszcze przyszli koledzy Bretta Axel, Renndi, Mike i stara znajoma Dianah. Od razu zauważyłam że się z nią nie polubię. Zapytacie pewnie dlaczego. Otóż dlatego że ta szmata przytuliła Bretta. Ale opowiem to od początku jak przyszli.
-Hej, jestem Axel - przedstawił mi się wysoki białowłosy chłopak.
-Naomi - uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń.
-Wiem.
-Cześć, Mike - powiedział niższy blondyn.
-Hej hej.
-Renndi, cieszę się że wreszcie mogę Cie poznać - uśmiechnął się miło.
-Ja też.
-Hejka, jestem Dianah, stara znajoma Bretta - przedstawiła mi się wysoką szatynka z ciemnymi oczami.
-Super - no sory ale nie będę udawać że kogoś lubię.

Usiadłam spowrotem na kanapie i patrzyłam jak reszta zajmuje miejsca. Postanowiłam wyjaśnić z Theo sytuację z rana więc zwróciłam jego uwagę na siebie.
-Chodź zatańczyć - powiedziałam do niego i pociągnęłam na parkiet.

Zaczęliśmy się lekko gibać i przy tym gadać.
-Theo, musimy o tym pogadać - odparłam poważnie.

Ten w odpowiedzi chwycił mnie za nadgarstek i wyciągnął z klubu. Obijałam się o przypadkowych osób po drodze niechcący ale to nic. Gdy wyszliśmy na zewnątrz poszliśmy na tyły klubu gdzie znajdował się jeden duży kontener i tylnie wyjście.
-Byłem pijany - zaczął od najgorszego argumentu.
-Nie pijesz alkoholu - zaparłam ręce na piersiach.
-Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się skanując mnie od góry do dołu.
-Nie zmieniaj tematu - wywróciłam oczami lekko się uśmiechając pod nosem.
-Była okazja do picia.
-Jaka?
-Urodziny kuzyna.
-Nie masz kuzynów.
-Imieniny Papieża.
-Były miesiąc temu.
-Kocham cię.
-Nie było... - zacięłam się.

Chłopak którego znam parę dobrych lat nagle mi mówi że mnie kocha. Nie wiedziałam że żywi do mnie takie uczucie. Mógł to powiedzieć parę lat temu kiedy to ja go kochałam no ale co zrobić.

A ja sama nie wiem co do niego czuje. W sumie to nie mogę nic czuć. Przez tą pieprzoną więź nikt mi się nie podoba. Gdyby nie to to by mi się podobał. Czuję to.
-Wiem że to mocne słowa i nie chce żeby teraz między nami był jakiś kwas więc proszę powiedz albo że też mnie kochasz albo że mnie nie kochasz i bądźmy dalej przyjaciółmi - spuścił głowę w dół.
-Nie powiem Ci żadnego z tych dwóch bo czuje że gdyby nie więź mate z Brettem to byś mi się podobał ale nie dam rady czuć coś do was obu, rozumiesz? - skończyłam i wróciłam do klubu tylnim wejściem
-Czyli już coś do niego czujesz - usłyszałam ostatni cichu pomruk Theo.

Please don't leave me / Brett TalbotWhere stories live. Discover now