Podejrzenia Wobec Mate

257 17 3
                                    

-Kiedy przyjedzie? - zajęczałam po raz kolejny tej godziny.
-Za tyle ile było pięć minut temu - odpowiedział po raz kolejny tej godziny Matt.
-Napisał że będzie za dwie minuty - powiedział Harry chowając telefon do kieszeni.

Wytężyłam słuch i nasłuchiwałam. Usłyszałam spokojne tętna braci, ich oddechy, szum wiatru i samochód podjeżdżający na nasz parking. Matt zrozumiejąc co robię zrobił to samo i w dwie sekundy pojawił się przy drzwiach gdzie również się udałam. Tam zauważyłam tylko otwierane drzwi i Matt tulący się z niebieskowłosym chłopakiem. Z początku go nie poznałam po kolorze włosów które na pewno przefarbował. Miał na sobie granatową bluzę z NASA, białe jeansy i trampki nie znanej mi marki. Na ramieniu miał zarzuconą czarną torbę z pumy.

Gdy przestał miziać się z Mattem zauważył mnie i odstawił torbę na podłogę obok. Ja tylko pisnęłam i rzuciłam się do niego biegiem wskakując na niego jak koala na eukaliptus. Ten tylko objął moją talię i z ogromnymi uśmiechami na ryjach zaczęliśmy się kręcić. Po kilku obrotach postawił mnie na podłodze i ostatni raz krótko przytulił.
-Dawno się nie widzieliśmy słoneczko - powiedział swoim niskim głosem zdrobnieniem które sobie upatrzył.
-Trochę się zmieniłeś - odpowiedziałam wspinając się na palce czochrając niebieskie włosy Alana.
-Tobie też zrobimy podobne - stwierdził pokazując na mnie palcem ostrzegawczo - może nawet lepsze.
-Dobra ale teraz się zbieramy bo się spóźnimy.

Zakończyłam rozmowę biegnąc na górę do mojego pokoju szybko zgarniając tobre do szkoły i zlatując spowrotem na dół. Tam ubierali się bliźniaki a ze zmysłu słuchu stwierdzam że Matt pokazuje Alanowi jego pokój i pomaga mu zbierać się do szkoły. Nie czekając na nic ubrałam białe air buny i czarną cieplejszą kurtkę opinającą talię.
-Jak dzisiaj jedziemy? - zapytał Ethan.
-Do dwóch aut się nie zmieścimy - stwierdził ironicznie drugi bliźniak.
-Pojedziemy każdy swoim tylko Matt weźmie Alana - stwierdziłam od razu. - Dawno nie jeździłam moim skarbusiem sama - dodałam.

Nie słysząc odpowiedzi wyszłam z domu a za mną powędrowali bliźniaki. Weszłam bocznym wejściem i od razu zauważyłam moje kochanie. Wsiadłam natychmiastowo za kierowcą i rzuciłam torbę na wolne miejsce obok. Zapięłam pasy i czekałam aż wszyscy zajmą swoje miejsca. Wjazd zaczął się otwierać a ja go nie włączyłam więc pewnie któryś z braci. Każdy ma własną kopie pilota ale oryginał ma tata.

Czekając na Matthewa i Alana postanowiłam się wam do czegoś przyznać. Skłamałam mówiąc że odeszliśmy ze stada Collina. Pół roku temu podczas pełni pojawił się inny Alfa i zabił Collina przejmując jego moc, władzę i stado. Wygnał ze stada większość jego członków. Zostali tylko ci którzy byli posłuszni i nie sprzeciwiali się. Wtedy nasi rodzice postanowili się przeprowadzić do Beacon Hills ale dali nam nauczanie domowe. Oni nie wiedzą kim jesteśmy. Jak byliśmy mali i jeździliśmy do żłobka przedszkola i połowy podstawówki opiekunka zamiast zawozić nas do miejsc edukacji woziła nas do Collina. Od początku naszego życia byliśmy jego Betami. Cud że każde z nas przeżyło ugryzienie. Wiedząc jaką mamy relacje z rodzicami Alfa nic im nie powiedział. Opiekunka z nim współpracowała. Collin nauczył nas wszystkiego o świecie nadprzyrodzonym i uczył kontroli nad przemianami. Wtedy nie miałam swojej kotwicy więc wspomógł mnie mantrą przekazaną przez Satomi. Od czwartej klasy wreszcie poszłam do normalnej szkoły a nie uczył mnie specjalny wilczy nauczyciel ze stada i miałam przyjaciół. Od urodzenia byłam szkolona na dojrzałego wilkołaka, na Alfę.

Z transu obudził mnie warkot silnika porsche Matta. Sama odpaliłam mojego skarba i delikatnie nacisnęłam pedał gazu podjeżdżając do bramy wyjazdowej. Rozglądnęłam się na boki w poszukiwaniu innych aut których nie znalazłam i wjechałam na pustą drogę skręcając w prawo. Za mną jechał Matt, potem Harry a na końcu Ethan.

Dojechaliśmy na szkolny parking bez większego problemu gdy właśnie sobie o czymś przypomniałam.
~Jesteś kimś ze stada Scotta? ~ zapytałam przypominając sobie o umowie.
~Nie ~ odpowiedział natychmiastowo.
~Ale znasz go?
~Jestem jego sojusznikiem.
~Jesteś uczniem Beacon Hills?
~Zapytasz jutro.
~Ale nie zgaduje kim jesteś tylko zadaje pytania więc mogę je zadawać ~ logika.
~Nie jestem uczniem Beacon Hills.
~Jesteś ze stada Collina albo z jego nowszej wersji?
~Nie.
Wiem już kim on jest!

Na razie nie będę mu tego mówić bo to jeszcze nie pewne.

Wysiadłam z auta obok którego zgromadziło się moje rodzeństwo i Alan.
-Wiem już kim on jest - powiedziałam od razu wysiadając i zabierając przy okazji torbę.
-Co? Kim jest? Kto to? - zapytali bliźniaki równocześnie.
-Na razie to tylko podejrzenia. Powiedział że nie jest ze stada Scotta - wszyscy słuchali mnie uważnie - nie jest z stada Collina ani uczniem Beacon Hills. Co jeśli to Brett Talbot? - lekko się przeraziłam.
-Ten kapitan Devenford? - zapytał Ethan.
-Ten co nas sfaulował? - zapytał Harry.
-Ten z którym gadałaś? - zapytał Matt.
-Ten który nie wiem kto to jest? - zapytał zdezorientowany Alan.
-Tak ten - odpowiedziałam krótko. - Ja go jeszcze wkurzyłam. Nie mało - Matthew popatrzył na mnie zdenerwowanym wzrokiem. - Nazwałam jego Alfę wysuczałą - spuściłam głowę.
-Dziewczyno! Obraziłaś swojego mate na początku znajomości! Zwyzywałaś swojego przeznaczonego do końca życia! - krzyczał na mnie Matt.
-Nie wiedziałam że to mój mate! - od krzyknęłam.
-Jego Alfą jest Satomi - powiedział już spokojnie wzdychając.
-Skąd wiesz?
-Miał tatuaż z logiem jej stada. X w okręgu.
-Jezu jak ja mogłam - teraz to się szczerze załamałam.
-Chodźmy już, po lekcjach sprawdzimy czy to napewno on - właśnie po lekcjach mamy zamiar wypełnić nasz plan.





Dzisiaj krótszy rozdział ale w następnym będzie się działo! Zostańcie ze mną i dajcie gwiazdkę.

Please don't leave me / Brett TalbotWhere stories live. Discover now