-12- Tymczasem w Anglii

107 19 6
                                    

[Perspektywa - Luxath]

Od samego rana biegam od jednego kąta do drugiego, cały czas zbierając po drodze dodatkowe papiery do podpisywania. Nie mam bladego pojęcia jak Palette był w stanie zajmować się tym wszystkim, bawić się w wampira i jeszcze mieć jakiekolwiek życie towarzyskie. Od samego początku dla mnie to było po prostu za dużo. Dlatego sprawy papierkowe przekładałem cały czas na później, a później skumulowało się i w tym momencie cała, gigantyczna, ułożona sterta zaczęła się sypać. Dosłownie i w przenośni. Kiedy wszystkie raporty wylądowały na podłodze, wydałem z siebie agonialny krzyk rozpaczy.

—Uznałem to za zaproszenie.— Cruzar wparował do środka, komentując moje zawodzenie.

—Chcesz mnie sprawdzać? Radzę sobie doskonale!— położyłem rękę na biurku, która ześlizgnęła się z niego przez kartki, w efekcie czego straciłem równowagę i uderzyłem łokciem w mebel— Doskonale!— powtórzyłem.

—W to nie wątpię.— uklęknął przy podłodze, po czym zaczął zbierać kartki— Wiem, że mnie nie lubisz, jednak przyszedłem, aby pomóc. Palette zawsze może na mnie liczyć, także teraz jestem gotów na twój rozkaz.

—Może lekka pomoc mogłaby się przydać.— cienkim głosem, wypuściłem przez zaciśnięte dumą gardło swoją wypowiedź. Cruzar skwitował to delikatnym uśmiechem.

—A propo pomocy. Gdzie jest Sprinkle?

—Nawet nie wspominaj mi o tym patentowanym leniu.— warknąłem— Nie pojawił się jeszcze na ani jednym spotkaniu, a minął już tydzień! Jak ja go dorwę, to po prostu go rozszarpię na kawałki.

Przyznam, że z pomocą Cruzar'a wszystko poszło w miarę sprawnie. Ja w wolnych chwilach zajmowałem się przyjmowaniem łowców i dawaniem im dodatkowych zleceń, a mój współpracownik nie odrywał wzroku od papierów i odhaczania co mamy już zrobione, a co nie. Oboje (po ciężkich kłótniach) decydowaliśmy co jest sprawami priorytetowymi, a co należy odrzucić na dalszy plan. Zdecydowanie najważniejszą i zarazem najtrudniejszą kwestią jest to, co zrobić z dzikimi wampirami, które atakują mieszkańców wioski. Według nowej ideologii Palette, mamy z nimi nie walczyć. Ale jak to zrobić, kiedy oni sami się o to proszą?! Mamy o tyle dobrze, że jeśli życie jakiegoś mieszkańca jest zagrożone, możemy stanąć do walki (oczywiście bez zabijania). Eh! Mam nadzieję, że kiedy banki krwi zostaną już wybudowane, problem trochę się załagodzi. Póki co, mamy pilnować, aby się nie rozwinął. Nasz szef da nam dalsze instrukcje, kiedy wróci. Z jednej strony jestem zły za to, że zostawił nas w tak kluczowym momencie, jednak jestem w stanie zrozumieć dlaczego rzucił to w cholerę i popłynął do słonecznej Hiszpanii.

Przebywałem w biurze Palette od wczesnego rana, do późnego wieczora, także dzisiaj nie było mi nawet dane nacieszyć się promieniami słonecznymi. Na szczęście już koniec tego okropnego dnia... Inaczej wyobrażałem sobie tę posadę. Mieli bić mi pokłony, a nie przynosić papiery.

Kiedy tylko wszedłem do domu, powitał mnie intensywny zapach smażonej wołowiny. Hm... musieli mieć naprawdę dobry obiad dzisiaj. Postanowiłem sprawdzić, czy zostawili mi chociaż trochę, jednak zamiast jedzenia zastałem tatę zmywającego naczynia.

—Cześć tatku.— podszedłem do niego, po czym go przytuliłem.

—Witaj synku.

Jakiś miesiąc po walce z Eterną, Palette udało się załatwić wszystkie kruczki prawne i wyciągnąć tatę Lust'a z więzienia. Ze swoich własnych oszczędności wynajął najlepszego adwokata w królestwie, któremu udało się udowodnić, że wszystkie postawione zarzuty nie miały niczego wspólnego z prawdą. Oczywiście w całym procesie pomogło również to, że Palette ma teraz dobry kontakt z samym królem, także od początku zostałem zapewniony, że wszystko będzie jedynie kwestią czasu. A tata Horror, no cóż... wykorzystał zamieszanie i po prostu uciekł z więzienia. Oczywiście z lekką pomocą. Aktualnie specjalnie nie martwimy się tym, że musimy go ukrywać, gdyż teraz to ja jestem głową naszych wioskowych władz, a wojsko królewskie w ogóle nie interesuje się naszą dziurą na końcu świata. Poza tym, nie wygląda jakby ucieczka ojca jakoś specjalnie ich interesowała, co w zasadzie też może być spowodowane wpływami Palette u króla. Najważniejsze, że tata Lust otrzymał prawną opiekę nade mną i Amy, więc wszyscy w czwórkę mogliśmy kupić mały domek i w nim zamieszkać. Oczywiście zrobiliśmy to za moje oszczędności, które zdobyłem jeszcze jako łowca głów, bądź wyłudziłem od naiwnych bogaczy. Jednak rodzice zdążyli znaleźć już sobie pracę, więc rachunkami dzielimy się na trzech. Nasza cała rodzinka wdraża się w nowe życie. Ja stoję u boku Palette, tata Horror spełnia się jako kowal, a tata Lust jako krawiec. Jedynie Amethyst została taka jak zawsze, niesamowicie energiczna i irytująca. Najważniejsze, że w końcu jesteśmy razem i mimo, iż brakuje Desire, tworzymy rodzinę, której zawsze pragnąłem.

„Wampir" („Łowca cz2") - Undertale (Gradel)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora