-4- Ucieczka

145 20 4
                                    

[Perspektywa - Pente]

Wstałem z łóżka z lekkim grymasem na twarzy, uświadamiając sobie o mojej kolejnej porażce w rozmowie z ojcem. Nie zliczę ile razy zaczynałem już ten poranek, ile już prób udało mi się zmarnować. Nie mam pojęcia w jaki sposób podejść do tej rozmowy, aby nie zdenerwować go. Uh... Może po prostu powinienem zmienić strategię. Nie mogę zrobić niczego, bez jego pozwolenia, jednak jeśli nie zapytam go o zdanie, nie będzie to sprzeciwienie się jego woli.

Zerknąłem w kąt komnaty, skupiając swój wzrok na bagażach, które przygotowałem tuż przed ułożeniem się do snu. Podszedłem do nich, po czym zacząłem je rozpakowywać, odkładając najpotrzebniejsze rzeczy na kupkę. Wybrałem jedynie to, co było mi niezbędne i przepakowałem to do jednej torby. Nie wycofam się w tym momencie. Jeśli moje próby rozmowy są bezskuteczne, powinienem zacząć działać.

Moje ruchy były bardzo szybkie, momentami wręcz chaotyczne. Myślę, że głównym czynnikiem były targające mną emocje oraz fakt, że decyzja, którą podjąłem była bardzo nagła, więc pośpiechem chciałem odebrać sobie czas na zwątpienie. Przebieranie się, które zazwyczaj wychodzi mi bardzo wolno, kiedy wykonuję tę czynność sam, teraz trwało mniej, niż dwie minuty.

Podszedłem do biurka, z którego wyciągnąłem kartkę i kałamarz z piórem. Przez chwilę zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób powinienem usprawiedliwić swoją ucieczkę, aż do głowy wpadł mi pewien pomysł. Czym prędzej zapisałem odpowiednią wymówkę, po czym odłożyłem list na poduszce, aby w momencie ścielenia łóżka, zauważył go ktoś ze służby. Zmieniłem się w nietoperza, chwyciłem łapkami swoją torbę i nie odwracając się za siebie, wyleciałem przez okno, prawdopodobnie w tym momencie zostawiając za sobą wszystko, co liczyło się dla mnie do tej pory.

Pierwszym miejscem do którego miałem zamiar lecieć, był oczywiście port, jednak przemyślając dokładnie kwestię listu, w którym moje zniknięcie usprawiedliwiłem podróżą z Palette do Hiszpanii, stwierdziłem, że zrealizowanie tego nie będzie takim złym pomysłem. Pojedynek o rękę księżniczki rozpocznie się za dwa tygodnie, więc moglibyśmy zahaczyć jeszcze o rodzimy kraj Palette. Główną motywacją był dla mnie fakt, że samotna podróż doprowadziłaby mnie do szaleństwa. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, doszedłem do wniosku, że powinienem dobić trochę na zachód, w stronę zamku stryja Geno.

Przez całą, dość długą drogę, miałem czas aby w końcu dopuścić do swojej czaszki wątpliwości. W jednej z wersji naszej rozmowy, ojciec okrzyczał mnie, mówiąc że nie powinienem ponosić odpowiedzialności za jego decyzje. Nie chce, abym był nieszczęśliwy. To oczywiste, że będę nieszczęśliwy! Wiązanie się z kobietą do której nie żywię żadnych uczuć, jest dla mnie najgorszym scenariuszem. Jednakże będę również nieszczęśliwy, jeśli zostanę sierotą. Nie pozwolę na to, żeby ojciec zginął za chęć ratowania innych. Jestem w stanie temu zapobiec. Gdybym w takiej sytuacji siedział z założonymi rękami, stałbym się jego katem. Decyzja, którą podjąłem jest słuszna. Nie powinienem się nad tym zastanawiać.

W momencie, w którym podleciałem pod okno od komnaty Palette, czyli jedynej, która w tym zamku ma odsłonięte zasłony, zapukałem skrzydłem w szybę, a kiedy nie dało to żadnych rezultatów, zamachnąłem się też torbą, którą przez całą drogę trzymałem w łapkach. Po chwili zaspany szkielet otworzył mi okno od swojej komnaty.

—Pente?— zapytał przecierając swoje oczodoły— Co ty tutaj robisz w środku nocy?

—Palette, nie będę mydlić ci oczodołów. Jasper posłuchał rozmowę twoją i Encre. Wiem, że chcesz jechać do Hiszpanii, wiem, że potrzebujesz kogoś, kto zna język, wiem też, że Encre nie przyjął propozycji ze względu na mego ojca.— wpatrywał się we mnie lekko przymglonym wzrokiem, uważnie analizując sytuację— Chcę jechać z tobą. Jedynym problemem jest to, że musielibyśmy wyruszyć teraz i za dwa tygodnie być we Francji, gdyż mam tam coś ważnego do załatwienia.

„Wampir" („Łowca cz2") - Undertale (Gradel)Where stories live. Discover now