-2- Dzień rozstania

146 20 42
                                    

[Perspektywa - Cruel (wiek - 6 lat)]

Zacząłem klaskać Alvin'owi, kiedy wykonał kolejną sztuczkę z kredą. Potrafi balansować na kawałkach kredy postawionych w pionie i nie tracić przy tym równowagi! Dzisiaj udało mu się przeskoczyć z jednej wierzy na drugą, więc otrzymał ode mnie dodatkowe brawa.

—A cóż to za śmiechy i chichy?— po głośnym skrzypnięciu drzwi, usłyszałem głos taty.

—Tatusiu! Wróciłeś!— krzyknąłem, po czym wstałem z podłogi i podbiegłem, aby przytulić się do jego kolan.

—Tak, ale niestety tylko po to, aby przynieść ci jedzonko.— w odpowiedzi na te słowa, grymas niezadowolenia zastąpił uśmiech na mojej twarzy— Nie złość się skarbie. Jeśli nie załatwię paru spraw z mieszkańcami wioski, nadal nie będziesz mógł wychodzić beze mnie z domu.

—Dlaczego mieszkańcy wioski nas nie lubią?— przytuliłem się jeszcze mocniej do nóg taty, ale on w tym momencie podniósł mnie do góry i sam przytulił się do mnie.

—Boją się nas, bo jesteśmy potężniejsi niż oni.

—Nic nigdy im nie zrobiliśmy.

—Dla nich nie ma to znaczenia. Jednak nie musisz się tym martwić.— tata podrzucił mnie parę razy do góry, na co zareagowałem głośnym śmiechem— Kiedy już będzie bezpiecznie, spędzimy cały dzień razem na spacerze po lesie. Co ty na to?

—Tak!

—A więc jesteśmy umówieni.— odstawił mnie na ziemię, po czym chwycił mnie za rączkę i zaczął prowadzić do dużego pokoju. Wychodząc, poczułem jak Alvin wspina się po mnie, aby usiąść na mojej głowie. Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubi leżeć na moich mackach.

Minęły już prawie cztery miesiące od momentu, w którym wprowadziliśmy się do tej chatki, więc jest to miejsce, w którym siedzimy najdłużej. Wcześniej musieliśmy się przeprowadzać, kiedy tata mówił, że zaczyna robić się niebezpiecznie. Do niedawna w tym miejscu wszystko było w porządku, jednak i tutaj potwory już przestały nas lubić. Jest mi przykro z tego powodu, bo naprawdę polubiłem to miejsce i niechciałbym znowu się przenosić.

Chatka jest bardzo malutka. Składa się z trzech pokoi, czyli pokoju do mycia, do spania i dużego pokoju, w którym właśnie teraz się znajdujemy. Tutaj spędzamy cały dzień, kiedy jesteśmy wszyscy razem, a Cruzar śpi tu, kiedy coś przeskrobie. Na środku znajduje się duża, trochę poniszczona, ale też bardzo wygodna kanapa, w rogu stoi kominek, a naprzeciwko niego jest spiżarka, kuchenka i kilka szafek. Mieliśmy też kiedyś stolik, który znajdował się koło drzwi, ale Alvin go zjadł. Tata kiedyś zapytał go, czy jest w stanie zjeść rzeczy dla potworów i na dowód tego stworzonko zjadło mebel. Tata był na początku trochę na niego zły, ale cieszył się, że nie padło na spiżarkę.

—Cruel, chodź tutaj.— a propo jedzonka— Proszę bardzo.— Cruzar podał mi drewnianą miseczkę, kiedy tylko podszedłem w jego stronę.

—Dziękuję.— zabrałem naczynie i wróciłem z powrotem na kanapę.

—Przegryź sobie trochę owocków, zanim skończę piec rybę.

Spojrzałem na kolorową zawartość miseczki, wzrokiem szukając swoich ulubionych owocków, które zawsze zjadam w pierwszej kolejności. Szybko udało mi się dojrzeć kawałek pokrojonego plantana i wziąć go w swoje paluszki.

—Pamiętaj, aby zjeść wszystkie owocki.— tata odrzekł, w momencie, w którym przełykałem ostatni kawałek plantana, który udało mi się wygrzebać.

—Awokado jest be.— wystawiłem język natrafiając dłonią na zielony kawałek.

—Ale też ma w sobie wapń, więc należy je jeść.

„Wampir" („Łowca cz2") - Undertale (Gradel)Where stories live. Discover now