-26- Polowanie na kiramatu

133 15 9
                                    

[Perspektywa - Pente]

Nigdy nie miałem możliwości zobaczenia bestii na żywo. Wdziałem jedynie szkice oraz czytałem opisy. To trzymetrowy stwór postury niedźwiedzia. Jego zbite futro jest tak ostre, że przypomina bardziej kolce, jak u jeża. Z czterech łap wystają potężne pazury, a z pyska cały rząd kłów. Ma bardzo duże uszy, a co za tym idzie, bardzo dobry słuch. Posiada też ponadprzeciętny węch, zaś jego jedyną słabością jest wzrok, który jest zbyt wrażliwy nawet na światło księżyca.

Stałem na najwyższej, stabilnej gałęzi wielkiego drzewa i przypatrywałem się miejscu, z którego powinna nadbiec bestia od razu po jej wypuszczeniu. Tuż po przygotowaniu się, kazali nam zająć swoje pozycje w lesie, czyli w miejscu, w którym odbędzie się polowanie. Jedyną zasadą tej konkurencji jest to, aby zabić kiramatu i nie dać zabić siebie. Jedna osoba musi zgładzić bestię, do następnego etapu przechodzą wszyscy, którym udało się ujść z życiem. Brzmi prosto? Niby tak, jednak nie bez przyczyny jest to przedostatnia konkurencja. Najbliższe godziny będą okropnie ciężkie.

—Ym... Pente?— usłyszałem znajomy głos, a kiedy zerknąłem na dół, zauważyłem Gottlieba zwisającego na gałęzi.

—Postanowiłeś jednak się nie rozdzielać?— zapytałem z przekąsem wystawiając dłoń w jego stronę.

—Byłem przekonany co do słuszności tego pomysłu, dopóki nie doszło do mnie, że jestem całkowicie sam i jest to przerażające.— kiedy złapał mnie mocniej za dłoń, wciągnąłem go na gałęź pode mną.

—Mówiłem ci, że możemy działać wspólnie. Regulamin tego nie zabrania.

—Czy na jutrzejszej konkurencji, też chcesz działać wspólnie?— odrzekł z grobowym wyrazem twarzy.

—Król może być tylko jeden, jednak przyznaj, że większe szanse na to, że pożyjemy jeden dzień dłużej, brzmią kusząco.— odpowiedziałem mu w sposób, który zdecydowanie nie był satysfakcjonujący— Słuchaj, aktualny plan przedstawia się tak, że siedzimy w tym miejscu jak najdłużej się da. Bestia na pewno nas wywęszy, jednak uciekamy stąd dopiero w momencie, w którym zacznie się wspinać, albo wywróci drzewo. Wtedy zmieniamy się w nietoperze. Jednak i w tej formie musisz uważać, bo kiramatu zna też ataki na odległość. Musimy grać na czas i czekać, aż bestia się zmęczy, aby mieć jakiekolwiek szanse na zaatakowanie jej.

—Czy kiramatu nie mają przypadkiem skrzydeł?

—Skrzydła wykształcają się około setnego roku życia. Nasz turniej z jakiegoś powodu został przyśpieszony, więc nie jest całkowicie dorosła.

—Przygotowałeś się.— wymamrotał pod nosem.

Wlepiałem swój wzrok w gwieździste niebo, w duszy odliczając sekundy do wypuszczenia bestii z klatki. Wcześniej do tego zadania wyznaczony był jakiś nieszczęśnik. Z okazji tego, że musiał rozkuwać dodatkowo kaganiec i łańcuchy, kończył jako pierwsza ofiara kiramatu. W tym roku Carlos zajął się tym, aby było bezpieczniej. Właściwie do ostatniego momentu spawał cały sprzęt do kneblowania zwierzęcia. Zaopatrzył go w automatyzujące mechanizmy, które napędzane są zaklęciem kontroli żywiołów. Wszystko zaprojektował tak, aby jeden, silny strumień wiatru był w stanie poodpinać wszystkie metalowe zaczepy i spowodować to, że łańcuchy same odpadną. Carlos specjalizuje się właśnie w takich rzeczach. Jest niesamowicie leniwy, jednak ma wspaniałe pomysły oraz duże zdolności. Ostatnio pracował nad urządzeniem, które nazwał cykcyk. Podobno potrafi samo namalować to, co ma przed sobą. Narazie jest jedynie prototypem, mój przyjaciel mówi, że potrzebuje jeszcze popracować nad światłem.

Moje myśli ponownie zostały nakierowane na właściwy tor, w momencie, w którym dostrzegłem stado ptaków wzbijające się w powietrze. Następnym, co zauważyłem były ruszające się korony drzew w oddali, niedługo dołączyło do tego jeszcze drganie ziemi. Zerknąłem na Gottlieba, aby sprawdzić jak się trzyma. Zastałem go przytulonego do kory drzewa. Jeśli będzie próbował się z nią zrosnąć, mogą pójść razem na dno.

„Wampir" („Łowca cz2") - Undertale (Gradel)Where stories live. Discover now