-16- Dwie damy w potrzebie

96 19 11
                                    

[Perspektywa - Pente]

Wszystkimi swoimi siłami starałem się powstrzymać od uśmiechu, kiedy egzaminator usilnie próbował znaleźć w podanej puli jakiekolwiek pytanie, na które mógłbym odpowiedzieć źle. Do tego czasu, wszystkie zagadki logiczne nie były dla mnie żadnym problemem. Próby, na które wystawiał mnie dziadek, były o wiele trudniejsze od tego, co zastałem tutaj.

—Myślę, że powinniśmy już kończyć.— arystokrata odrzekł, zerkając na zegarek— Może na koniec zrobimy coś przyjemnego.— odrzekł, po czym wyciągnął z pojemnika na kadzidełka trzy patyczki i ułożył je przede mną na biurku— Proszę cię, abyś z tych trzech patyczków stworzył cztery, nie łamiąc przy tym żadnego z nich.

W tamtym momencie bardzo się zdziwiłem. Pomijając fakt tego, że zabawy z patyczkami stosowane są przez dzieci, najgorszym było to, że nie potrafiłem znaleźć żadnego logicznego rozwiązania. Sędzia prawdopodobnie zauważył moje zdziwienie na twarzy oraz fakt, że nad tą zagadką zastanawiałem się dłużej niż nad pozostałymi.

—Jak już mówiłem, musimy się śpieszyć.— ponaglił mnie. W tym momencie to on siłował się z chytrym uśmiechem.

—Mam zrobić z nich cztery, prawda?— zapytałem, na co on skinął głową.

Gra dla dzieci. Pokona mnie zwykła gra dla dzieci. Hm... dzieci... Może właśnie w tym tkwi sęk? Może powinienem podejść do tego problemu jak dziecko. Wziąłem do ręki wszystkie trzy patyczki, po czym ułożyłem je tak, aby tworzyły arabską cyfrę cztery.

—Jesteś pewny swojej odpowiedzi?— zapytał.

—Tak, jestem.

—A więc zakończmy. Odpowiedziałeś na wszystkie pytania bezbłędnie, co oczywiście zapewnia ci wystarczającą ilość punktów, abyś mógł przejść do kolejnego etapu. Gratulacje.

—Dziękuję bardzo.— odrzekłem, po czym wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę wyjścia— Żegnam waszą królewską mość, królewnę i członków rady.— złożyłem ukłon, przed wyjściem spoglądając jeszcze na niewzruszony wyraz twarzy królowej.

Po pierwszej konkurencji stałem się o wiele spokojniejszy. Zauważyłem, że cała komisja nie jest mi przychylna i stara się dopomóc w tym, aby szło mi jak najgorzej, jednak w dalszym ciągu wszystko jest legalne, więc jestem w stanie z tym walczyć. Trudniejsze pytania na egzaminach nie są mi straszne, poza tym nie muszę mieć we wszystkim maksymalnej liczby punktów, aby się zakwalifikować, także mogę pozwolić sobie na delikatne potknięcia. Ponownie sytuacja jest jako tako w moich rękach, co niezaprzeczalnie pomaga mi pobudować swoją pewność siebie.

—I jak ci poszło?— Gottlieb zaczepił mnie, kiedy tylko znalazłem się z powrotem w poczekalni. Posiada numer pięćdziesiąt dwa, czyli jest następny w kolejce po mnie. Generalnie w turnieju bierze udział sto dwóch zawodników, także ja jestem idealnie w połowie. Musiałem czekać jedynie pół nocy na swoją kolej. Naprawdę współczuję nieszczęśnikowi z ostatnim numerem.

—Nadal żyję, także dobrze.— odpowiedziałem wymijająco.

—Bardzo się stresuję.

—Jestem przekonany, że ojciec także musztrował cię z różnymi zagadkami, a te nie odbiegają poziomem. Zobaczysz, jeszcze zawalczymy w ostatniej konkurencji.

—Taaak...— przeciągnął tonem, który nie wskazywał na to, że zgadza się z moją opinią, po czym westchnął— Oni zawołają mnie do siebie, czy mam po prostu tam wejść?

—Mnie wołali. Ale przede mną sprzątali jeszcze prochy jednego nieszczęśnika, także nie wiem jak powinno to wyglądać w twoim przypadku.— po wyrazie jego twarzy, stwierdziłem, że mogłem jednak darować sobie wypowiadanie drugiego zdania.

„Wampir" („Łowca cz2") - Undertale (Gradel)Onde histórias criam vida. Descubra agora