Amerykanka - Tom Holland

204 7 3
                                    

Z zamówienia Wikusia_hej

Siedziałam znudzona w ławce gryzdoląc na marginesie zeszytu. Chemia zawsze tak niemiłosiernie się dłużyła w tej szkole. A chemia na drugiej lekcji ze świadomością,że na następnej jest kolejna...na to na pewno jest paragraf.

-Dzień dobry klaso III humanistyczna.- dyrektor wszedł do klasy-Chciałbym przedstawić wam nowego ucznia,który przybył do nas aż z Wielkiej Brytanii

-To Azjata!-bosz zamknij się Matt ty ćpunie

Nawet dyrektor przymknął załamany oczy gdy nieznajomy brunet próbował opanować rozbawienie.

-Don patrz jakie ciacho-Zerknęłam rozbawiona na moją czerwonowłosą przyjaciółke.-takie egzotyczne ciasteczko nie obejdzie się bez huku w tej szkole.

-A co z Reyem?-uniosłam podkreśloną na czarno brew

-No tak mój ptysiu-nastolatka rozmażyła się rozkładając na swoim krześle pod ścianą

-Cisza!-Pan Smith próbował opanować poruszoną nową sytuacją klasę...marnie mu to szło

Wywróciłam oczami na chemika po czym zjechałam tylko pobieżnie wzrokiem nowego aby wrócić do swoich marginesów.

Nawet nie zwróciłam uwagi na wyjście dyrektora.

-Usiądź koło Don McCann

Zagubiony wzrok n o w e g o bruneta przesunął się po pomieszczeniu. Brawo panie psorze od napewno wie kto to Don McCan.

Uniosłam ręke przewieszając ją od niechcenia przez głowę. Zadziałało skoro skierował się w moją stronę.

-Jestem Tom...

-Don będziesz tak miła i oprowadzisz go na następnej lekcji prawda? Pokażesz szkołę

Pokiwałam ochoczo głową ze sztucznym uśmiechem. Zmarnowana jedna chemia...och nieee.

Spojrzałam najpierw kątem oka aby później już bez skrępowania przyjrzeć się mu bliżej gdy tak pieczołowicie przepisywał równania powstawania alkanów.

Typowo męskie dłonie o ładnie zaznaczonych żyłach były dość atrakcyjne. Szerokie barki, dobrze zarysowana szczęka ogolona na gładko na szczęście. Ciemne włosy kręciły się w małe,urocze loczki. A równie czekoladowe oczy,które teraz również wpatrywały się we mnie już nie były takie fajne. Nie to,że zostałam przyłapana. Szybko odwróciłam wzrok ignorując już go do końca lekcji.

Równo z dzwonkiem wrzuciłam niechlujnie do plecaka zeszyt ze wszystkim i niczym. Wsumie bardzo praktycznie mieć jeden zeszyt do przedmiotów bardziej niż nie potrzebnych i jeden do przedmiotów na mature. Bardzo ekonomiczne,to mój sposób na wspieranie ekosystemu.

-Chodź zaczniemy od sali gimnastycznej a sale lekcyjne ci pokaże jak już wszyscy pójdą na lekcje to będą puste korytarze.

Wymieniłam się jeszcze znaczącym sponrzeniem z Chrisi,która oczywiście je zignorowała i musiała do nas podejść.

-Cześć jestem Chrisi

-Tom-wymienili się uściskami dłoni

-Masz szczęście,że Don cię oprowadza. Zna najlepsze miejscówki.

-A więc Don...

-Tak ja Don ty Tom chodź już.- wyminęłam ich nawet nie sprawdzając czy idzie za mną

Wycieczka przeszła nawet gładko. Umiał rzucić żartem i podtrzymać temat nie sprowadzając go na niebezpieczne tory. Irytuwały mnie tyko te pytania serii ,,Czy wy amerykanie...".

IMAGINYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz