Typ - Niall Horan

106 3 0
                                    

-Moi rodzice to niepoprawni pracocholicy z szkrzywieniem prawniczym przy każdym najmniejszym aspekcie życia. Ojciec odziedziczył firmę po swoim ojcu, który odziedziczył po ojcu i tak dalej... Matka nie raz wspominała,że pobrała się z nim dla pieniędzy. Wkońcu korzyści były po obu stronach. Ginerwa pierworodna córa państwa Rav jest perfekcjonistką w każdym calu. Jest na ostatnim roku studiów oczywiście prawniczych,bo jakżeby inaczej. Pieprzona idelana córeczka z idelaną średnią i nienagannym wyglądemw markowym ciuchach. Nie wspominając o tych cholernych kruczoczarnych włosach, które zawsze są idealne spięte w kujońskie fryzury. Gdzieś tam w tym całym porządku jestem też ja. Josephin.  Jestem tak bardzo różna od mojego drzewa genaologicznego,że to aż razi w oczy. Ciemnozłote loki w takim samym nieładzie jak pokój. A ciuchy w stylu tancerzy hip hopa pasują jak gruszka na wierzbie. Moja artystyczna dusza aż kisi się w tym słoju perfekcji. Za miesiąc idę na studia i to nie byle jakie. Zostałam zmuszona robić dwa kierunku. Aby uczęszczać na wydział tetralny musiałam złożyć papiery na prawo. U g h. W każdym możliwym calu nie pasuje do tej rodziny a jeszcze jutro ten pieprzony bankiet. Nie dam rady...

-Masz przejebane

-Wiem-opadłaś na łóżko krzycząc z bezsilności w poduszkę

☆☆☆☆☆

Suknia matki była jak zawsze wytworna. Ciemno czerwona do ziemi z głębokim dekoltem i wykończeniem koronkowym na rękawach. Odejmowała jej dobre dziesięć lat. Gine miała natomiast szeroką jak dla prawdziwej księżniczki różową suknie,w której teraz nerwowo poprawiała poraz setny fryzure,która była tak sztywna jak bolec w jej chudym dupsku. Ojciec w garniuturze na miare droższym niż twoje całe uzębienie poganiał żonę,która wszystko musiała mieć dopięte na ostatni guzik. Tobie przypadła tiulowa do ziemi pod kolor ciemnozłotych loków. Opięta bardziej na twoich umięśnionym brzuchu wyglądała całkiem inaczej niż na chudych sylwetkach matki i siostry. Stałaś z boku słuchając ze stoickim spokojem narzekań rodzinki

-Umalowałbyś się chociaż ale oczywiście nawet tego nie potrafisz zrobić

-A twoje włosy wyglądają jak siano- zawtórowała jej matka

-Chodzcie już nie chcemy się przecież spoźnić

Ojciec nieświadomie uratował cię przed dalszymi docinkami

☆☆☆☆☆

Szłaś kawałek za swoją wesołą familią rozglądając się na boki. Wielka sala bankietowa z sufitem kilometry od parkietu. Jak zawsze wielki żyrandol i milion stolików z fałszywie uśmiechniętymi twarzami

-Josephin-zacisnęłaś szczęke słysząc swoje imię,którego tak bardzo nienawidzisz

Jak można tak bardzo skrzywdzić dziecko jeszcze przed narodzinami

-Tak m a t k o-prawie wyplułaś to słowo, pod którym nigdy nie powinna być nazywana ta kobieta

-To jest Pan Niall Horan. Możesz go już znać Josephin. Często bywa u nas w domu współpracuje z twoim ojcem. Jest po Harvardzie. Skończył studia dwa lata temu z najwyższym wynikiem a teraz pracuje w firmie swojego ojca na stanowisku prawnika tam jak Ginerwa za rok u nas.-spojrzała z nieskrywaną dumą na starszą z córek

-Och,proszę nie przesadzać- obiekt wetchnień Gine uśmiechnął się i o dziwo nie fałszywie

Było w nim coś prawdziwego jak na prawnika

-Jesteś zbyt skromny-zaćwierkotała brunetka

-Mogę prosić?-nastała cisza.

Wróciłaś wzrokiem do nich po tym jak w połowie straciłaś zainteresowanie tą szopką. Dłoń mężczyzny nawet nie zadrżała nadal wyciągniętą w twoją stronę. Uniosłaś brwi w zdziwieniu patrząc na matkę z zaciśnietymi zębami i zdenerowaną siostrunie. Puściłaś oczko tej drugiej chwytając dłoń mężczyzny.

IMAGINYWhere stories live. Discover now