Klaustrofobia - Justin Bieber

132 4 0
                                    

Stałem tam naprawdę długo rozmawiając i robiac zdjęcia z fanka. Wysoka mulatka dosłownie nie mogła przestać nawijać po tym jak zaczepiła mnie przy recepcji. Ze stoickim spokojem dałem się jej wypłakać ze szczęścia na ramieniu w myślach mając już plan przebrania szarej bluzy.

Moi fani są naprawdę kochani i wspaniali ale niekiedy przechodzą samych siebie. Zadziwiająco potrafią wzbudzić niepokój w człowieku. Mówią rzeczy o mnie,o których sam nie wiem jakby zamawiali obiad w najzwyklejszej knajpie.

Nacisnąłem guzik hotelowej windy ostatni raz racząc nadal rozhisteryzowaną nastolatkę swoim rozbrajającym uśmiechem.

Drzwi się otworzyły więc przekroczyłem próg wciskając guzik z numerem 26. Westchnąłem cicho rozglądając się po prostokatnym pomieszczeniu.

W rogu za mną oparta plecami o ścianę stała krucha brunetka. Ubrana w poszarpane czarne joggery i top khaki z tunelem w lewym uchu prezentowała się naprawdę gorąco. Wpatrywałem się w jej profil bez skrępowania. Miała mały,zadarty nosek,pełne umalowane w kolorze fuksji wargi,które co rusz wykrzwywiała w grymasie nie zadowolenia gdy klikała szybko w ekran czarnego telefonu. Przechyliłem głowę wgapiając  intensywnie ciekaw reakcji jak zobaczy z kim stoi w tej windzie. Nie musiałem długo czekać.

Podniosła swoje stalowe tęczówki odznaczające na tle klasycznie czarnego makijażu. Obserwowałem jak marszczy brwi oczekując nadchodzącego pisku

-Zrób zdjęcie starczy na dłużej- powiedziała beznamietnie

-Co?

-Gówno-rzuciła opryskliwie spowrotem wgapiając się w komórke

-Wiesz kim jestem wogóle?-spytałem nie mogąc uwierzyć,że mnie nie zna

Ta tylko powoli staksowała mnie wzrokiem od stóp w górę. Ani jeden mięsień nie zadrgał na jej twarzy dając  znak rozpoznania

-A powinnam-uniosła jedną brew i cholera to było seksowne

-Jestem...-winda zadrżała i...

Zatrzymała się

-Kurwa-jej słodkie usteczka brzydko przeklnęły

Zacząłem wciskiwać po kolei guziki i nic. Wyciągnąłem ręke po telefon do kieszeni bluzy

-Nawet się nie kłopocz nie ma zasięgu- wyciągnęła przed moją twarz swoje urządzenie

-Ładna tapeta-skomentowałem z łobuzerkim uśmieszkiem jej selfie z rudym kotem

-Ugh-schowała go do tylnej kieszeni

Cisza,która zapanowała miedzy nami stała się z chwili na chwilę coraz bardziej przytłaczająca. Powietrze zmętniało a ściany zaczęły się do siebie przesuwać w mojej głowie. Cholerna klaustrofobia.

Próbowałem wziąc się w garść lecz głęboko zakorzenione lęki wzięły górę. Nienawidziłem tego. Od małego dopadała mnie histeria w zamałych pomieszczeniach. Miałem wrażenie,że ściany się do siebie zbliżają a sufit zapada by mnie zgnieść. Żadnej drogi ucieczki. Klatka zamykająca się ma dzikiej zwierzynie miażdżąca ją w jednej chwili

-Ejj,co ci?

Zignorowałem to nie będąc wstanie się wysłowić. Nie chciałem aby patrzyła na moje załamanie. Przestałem panować nad soba. Zjechałem po ścianie w dół oplatając kolana ramionami

-Ty masz klaustrofobie-stwierdziła z niedowierzaniem i to było ostatnie co zrozumiałem nim mój mózg zamknął się w swojej otoczce strachu

Slyszałem jak klęka przede mną. Jej słowa zlewały się ze sobą w nie zrozumiałym zlepku. Czułem jak coraz bardziej zaczyna brakować mi tlenu. Jak dusze sie sam w sobie a serce obija o żebra.

Nagle to wszystko ustało. Były tylko jej usta na moich. Zaczęła nimi powoli poruszać a ja poszedłem w jej ślady. Smakowałem jej słodką pomadkę zatracając się w tym nie zważając jak bardzo było to niepoprawne z obrączką na palcu.

Czapka zsuneła mi sie z głowy spadając gdzieś na bok lecz nie zwracałem na to uwagi zbyt zatracony w niej. Przygryzała z wyczuciem moją wargę jednak nie doprowadzając do niczego konkretnego. Oszalałem. Przyciągnołem ją bliżej a wtedy ona zrobiła krok w tył uciekając. Odsunęła się siadając pod przeciwległą ścianą z wyciągniętymi przed siebie nogami. Rozluźniłem się powtarzając jej pozę. Nasze stopy się zetknęły.

Przez dłuższą chwilę nic nie mówiła wyraźnie zamyślona. Poruszyłem nogami wprawiająv w ruch także jej. Spojrzała na mnie bez oporów utrzymując kontakt wzrokowy. Pochyliłem się do przodu zaintrygowany jej postawą

-Gdzieś czytałam,że przy ataku paniki najważniejsze jest odzdziaływanie dotykiem-wow to było najdłuższe jej zdanie tutaj

-Och,udało ci się to w pewnością- prowokowałem ją

-Też tak sądze-uśmiechnęła się wyzywająco

Oblizałem leniwie swoją dolną a następnie górną wargę smakując pozostałości po jej pomadce. Nie śpuściła wzroku z moich miodowych tęczówek.

Chciałem jeszcze raz pocałować te niepokorne usteczka. Zagłębić w jej tajemniczej aurze. To było tak bardzo popaprane pragnąc tego w tej sytuacji od całkowicie nieznajomej laski

-Jestem Calaena

-Jus...

Winda ruszyła

Podniosłem się na równe nogi wyciągając ręke w stronę dziewczyny. Tylko prychnęła opryskliwie samej wstając. Wracamy do punktu wyjscia.

Jechaliśmy tak w rytm irytującej muzyczki aż nie dotarliśmy na to przeklęte piętro 26.

Pudło zatrzymało sie z cichym dzwoneczkiem oznaczającym,że drzwi  zaraz się rozsuną

-Pa Bieber-wytrzeszczyłem na nią oczy

Stałem tam dalej skołowany nawet gdy Gigi rzuciła mi się w ramiona trajkocząc jak najeta o niekompetentnej obłudze i architekcie. Nie słuchałem jej skupiony wyłącznie na coraz bardziej oddalającej się sylwetce dziewczyny, która...własnie co ona takiego zrobiła aby aż tak zająć moje myśli...


××××××

××××××

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.


N: 788słów

IMAGINYTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang