Impreza - Liam Dunbar

144 4 8
                                    

Siedziałam na trybunach a lekki swiatr rozwiewał moje jasne włosy. Tuż obok usadowiła się Lydia,która ciągle trajkotała o chłopkach. Kochałaś ją naprawdę ale swatka była z niej kiepska.

Kiedyś ustawiła nam podwójną randkę z chłopakiem,który okazał się typowym synalkiem mamusi. Innym razem namówiła mnie na smsowanie z chłopakiem. Wyszło na to,że jest pieprzonym fanem Star Warsów z zapędami do nekrofilii...

-A on? Spójrz tylko na siódemkę. Gra zajebiście-wskazała palcem na zawodnika waszej drużyny

Powiodłam wzrokiem na niskim względem reszty blondyna. Był nie do zdarcia gdy nie przerwanie biegał po murawie jakby od tego zależało jego życie. Nie pudłował ani nie dawał sobie odebrać piłki. No i do tego ten zaciekły wyraz twarzy był taki gorący.

Wyprostowałm się zaciekowiona.

-A jednak.-machnęmam na nią uciszająco dłonią podnosząc się z niewygodnego krzesełka.

Odeszlam w akompaniamencie śmiechu przyjaciółki. Zeszłam z trybun kierując się bokiem boiska. Blondyn akurat przystanął niedaleko wciągając się w rozmowę z Stilińskim. Wyłapałam jeho wzrok puszczając mu oczko.

☆☆☆☆☆

Każda impreza jest dobra ale najlepsza jest ta u Lydii Martin. Jej urodzinowe przyjecie to juz historia. Każdy chciał być na nią zaproszony i zyskać reputację. To trochę jak w tych amerykańskich filmach gdzie popularna dziewczyna wyprawia przyjęcie i tylko  najlepsi się na nią dostają.

-Zaprosiłam go-żadnego cześć ani w dupę się pocałuj na przywitanie

-Hej,wszystkiego najlepszego

-Tak,tak idź go lepiej znaleźć- dziewczyna wywróciła oczami podając ci jeden z wielu czerwonych kubeczków

-Ale kogo

-Liama złotka-wypchnęła cię przed  siebie klepiąc po tyłku

Zgromiłaś ją wzrokiem lecz ona już rozmawiała z kapitanem drużyny pływackiej.

Wyszłam przez drzwi tarasowe rozglądając się na boki. Oparłam się bokiem o jedną z kolumn otrożnie przesuwając się ostrożnie przy krawędzi basenu. Wygładziłam swoją kraciastą sukienkę odmawiając po raz kolejny tańca z jakimś mięśniakiem, który liczył tylko na szybki numerek w kiblu.

Otóz nie tym razem ani nigdy.

Westchnęłam ciężko obracając się gdy ktoś popukał mnie w ramię. Już przygotowana na jakiś słaby podryw nieźke się zdziwiłam. Uśmiechnęłam się półgłębkiem widząc zawstydzonego chłopaka.

Jeśli Mahomet nie przyjdzie do góry, góra przyjdzie do Mahometa.

-Jestem Liam-uśmiechnął się uroczo skacząc wzrokiem po mojej twrazy byleby nie patrzeć w oczy

-Onyx-odparłam nie spuszczając z niego wzrolu

-Zatańczysz?-wyciągnął dłoń przed siebie

Chwyciłam za nią bez słowa.

Na początku tylko bujaliśmy się do rytmu lecz napięcie rosło wraz z coraz odważniejszą muzyką. Objęłam jego kark jedną ręką drugą sunąc po umięśnionej klatce piersiowej opiętą czarną koszulą. Nie protestował oplatając mnie mocniej w talii. Przysunęłam twarz bliżej jego ale gdy już prawie mnie pocałował przechyliłam głowę na bok. Natrafił na moją żuchwę i kontynuował schodząc na szyję.

Dał jej więcej uwagi muskając ją i podgryzając. Pociągnęłam go za postawionę na żel włosy. Mruknął gardłowo,jakby zwierzęco. Westchnęłam cicho bardziej napierając na niego. Nasz taniec już dawno przestał być tańcem a serią obściskiwania.

Osunął się na ścianę zmieniając nasze miejsce. Teraz ja byłam do niej przyparta drżąc pod jego ciepłymi ustami. Zsunał ręce niżej. Zacisnął je na materiale sukienki tuż pod biodrami. Uniosłam twarz a wtedy pojawił się tuż obok nas Stiles zataczając się pod wpływem nadmiaru procentów.

-Szybko,sz... czka ...byciej. Piwny pinpong tam jest- machnął ręką w nieokreślonym kierunku.

Nim zdążyłam go spławić pociągnął za sobą bezradnego chłopaka.

Błysnęłam ostatni raz uśmiechem równych zębów gdy ginął w tłumie nie spuszczając ze mnie wzroku.

×××××××××

N: 550słów

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

N: 550słów

IMAGINYWhere stories live. Discover now