40. Nic dodać nic ująć

191 4 0
                                    

Reakcja Eric'a była niesamowita...
Każdy facet powinien tak reagować na zostanie ojcem.
Sophie ma ogromne szczęście...
Widziałam, że James się uśmiecha, ale nie potrafiłam odczytać jego reakcji...
Ciekawi mnie bardzo, co on by zrobił gdybym zaszła w ciążę.
Lepiej, żebym o tym nie myślała, bo to nie jest dobry moment na dziecko...

-To my idziemy produkować rum- rzucił James.
-Produkować?- zapytał zdezorientowany Eric.
-Jessica wpadła na pomysł, że wyprodukujemy własny rum i będziemy go sprzedawać. Chcemy opracować przepis- wytłumaczył James, a ja potwierdziłam.
-Wy spędźcie czas razem, a my się tym zajmiemy- powiedziałam uśmiechając się lekko.
-Dzięki, Jess- podziękował Eric.

Uśmiechnęłam się i ciągnąc James'a za sobą wyszłam z domu.

-Masz serce- stwierdził żartobliwie.
-Gdybym go nie miała nie potrafiłabym cię kochać- powiedziałam cicho.

James się uśmiechnął.

Po kilku minutach znowu znaleźliśmy się w lokalu.
Zamknęliśmy drzwi na klucz i zeszliśmy na dół.

-Czemu zamknęłaś drzwi?- zapytał zadziornie się uśmiechając.
-Masz brudne myśli- stwierdziłam nie odpowiadając na jego pytanie.
-Z tobą w roli głównej- odparł.
-Zamknęłam drzwi, bo chcę się zająć rumem i czuję się bezpieczniej, gdy drzwi są zamknięte- wyjaśniłam.

James rozsiadł się na jednej kanap, a ja podeszłam do lady, pod którą schowany był mój laptop.
Poszukałam na internecie różnych sposobów na rum i zapisałam na telefonie wszystkie produkty, z jakich można zrobić rum.
Po prostu zrobię własną mieszankę, ale jeszcze nie wiem dokładnie z czego.
James leżał właśnie na kanapie z nosem w telefonie.

-Co robisz?- zapytałam.
-Nic- odpowiedział.
-Pojedziesz ze mną do sklepu?- zapytałam.
-Jestem zmęczony i chyba pójdę do domu spać- odpowiedział.
-No dobrze- odparłam trochę zawiedziona.

James wstał i wyszedł.

Jeszcze niedawno mówił, że mi pomoże...
Nieważne...
Poradzę sobie sama.

Kilka godzin później...

Wzięłam do ust próbkę mojej trzeciej mieszanki.

-Obrzydliwe- powiedziałam sama do siebie krzywiąc się.
-To nawet nie smakuje jak rum...- dodałam zawiedziona.

Usiadłam na krzesełku rozmyślając.

Po kilku minutach wstałam i zaczęłam robić kolejną mieszankę.

Po jakimś czasie miałam zrobiony zwyczajny rum.
Bez żadnych dodatków.
Posmakowałam.
No smakuje jak rum.
Niestety nie mogłabym go sprzedawać jako własny, bo wyjdzie, że od kogoś ściągnęłam.
Muszę dodać coś do tego, co podkreśli jego smak i da mi pewność, że to mój autorski rum.

Spojrzałam na składniki, które mi zostały.
Syrop klonowy...
Dodałam go do mojej mieszanki i posmakowałam.
Odłożyłam kubek i wydarłam się skacząc ze szczęścia.
Nagle zadzwonił mój telefon.
ERIC.

-Otwórz mi drzwi
-Chwilka

Radośnie pobiegłam na górę i otworzyłam drzwi, w których zastałam Eric'a.
Zeszliśmy razem na dół.

-Musisz posmakować mojego rumu- powiedziałam uradowana.
-Dobra, dawaj- rzucił zniecierpliwiony.

Weszliśmy do ,,mojego laboratorium" i podałam Eric'owi kubeczek z rumem.
Napił się i odstawił kubeczek na stolik.

-Zajebiste. Nic dodać nic ująć- podsumował z uśmiechem.
-Czyli najgorsze mam za sobą- odparłam.
-A gdzie James?- zapytał po chwili.
-Powiedział, że idzie do domu spać, bo jest zmęczony- odpowiedziałam zdezorientowana.
-Nie ma go w domu...- odparł.

Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do James'a.

-Nie odbiera- odparłam.
-Pokłóciliście się przed jego wyjściem?- zapytał.
-Nie- odpowiedziałam od razu.
-Chodź do domu, bo zostawiłem tam Sophie- powiedział.

Zamknęliśmy lokal i wróciliśmy do domu.
Sophie leżała na kanapie i oglądała telewizje.

-Jest James?- zapytałam z nadzieją.
-Nie- odpowiedziała.

Usiadłam obok niej na kanapie, a obok mnie usiadł Eric.

-Czemu mnie okłamał?- zapytałam chowając twarz w dłonie.
-Na pewno za niedługo wróci i z nim porozmawiasz- zapewniła Sophie.
-Jest już północ...- odparłam patrząc na zegar wiszący na ścianie.
-Idź się połóż, Jessica- poradził Eric.

Niepewnie wstałam i poszłam na górę.
Sprawdziłam jeszcze wszystkie pomieszczenia, żeby mieć pewność, że James'a nie ma w domu.
Położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą.
Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu.
O wiadomości
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, wstałam i przebrałam się w koszulkę do spania.
Zadzwoniłam jeszcze raz do James'a, jednak nic to nie dało.
Weszłam z powrotem pod kołdrę i położyłam się na wznak wpatrując się w sufit.

3:41...

Usłyszałam kroki na korytarzu.
Zerwałam się z łóżka i wyszłam na korytarz.
To, co zobaczyłam doprowadziło mnie do łez...
James miał poplamione krwią ubrania i miał całe ciało pokryte zadrapaniami i siniakami.
Ledwo trzymał się na nogach.

-Co się stało?- zapytałam przerażona.

Podeszłam do niego i łapiąc go za policzki spojrzałam mu w oczy.

-Chodź, musisz iść pod prysznic, a potem opatrzę ci te rany...- odparłam.
-Nie jesteś zła?- zapytał cicho.
-To nie czas na to, żebym była na ciebie zła- odpowiedziałam.

Zaprowadziłam James'a do łazienki, a potem wróciłam do pokoju po bokserki dla niego.
Zaniosłam mu je do łazienki.
Poczekałam, aż się umyje i pomogłam mu wrócić do pokoju.
James usiadł na łóżku krzywiąc się przy tym, a ja w tym czasie wyciągnęłam apteczkę.

Po niecałych 30 minutach skończyłam.
James położył się.
Położyłam się obok niego i przykryłam nas kołdrą.
James niepewnie przybliżył się do mnie i położył głowę na mojej klatce piersiowej.

-Nie chcesz wiedzieć co się stało?- zapytał cicho.
-Jutro porozmawiamy- odpowiedziałam obejmując go.

~~~~~~

Obudziłam się około godziny 10:30.
James jeszcze spał.
Wstałam i po cichu wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół i zastałam Sophie i Eric'a na kanapie.

-Widzieliśmy, że James wrócił. Co się stało?- zapytał Eric.
-Wrócił w nocy, opatrzyłam go i powiedziałam, że porozmawiamy jutro. Nie wiem, co się stało, ale James ledwo chodzi...- odpowiedziałam siadając obok nich na kanapie.
- A przykro mu było chociaż?- zapytała Sophie.
-Tak, był strasznie przybity i pytał, czy jestem zła i w ogóle... Bał się mojej reakcji...- odpowiedziałam.
-To dobrze, Jessica- odparła obejmując mnie ramieniem.

Poszłam do kuchni zrobić śniadanie.
Zrobiłam dla siebie i zjadłam, po czym poszłam na górę sprawdzić, czy James nadal śpi.
Nadal spał...
Położyłam się obok.
James po chwili położył głowę na mojej klatce piersiowej.
Objęłam go i pocałowałam w czoło.
James leniwie otworzył oczy i spojrzał na mnie.

-Przepraszam- wymamrotał po chwili.









~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Where stories live. Discover now