14. Miło was poznać

282 5 1
                                    

Wbiłam wzrok w podłogę nic nie mówiąc.

-Załatwiłem ich- powiedział próbując mnie pocieszyć.
-To, że oni nie żyją nie znaczy, że o wszystkim zapomnę- odparłam unikając spojrzenia mu w oczy.
-Chcesz się przytulić?- zapytał troskliwie.

Spojrzałam mu w oczy i wstałam.
Powoli do niego podeszłam i wtuliłam się w jego tors.
On delikatnie zamknął mnie w swoim uścisku.

-Pewnie chcesz się umyć...- powiedział.
-Tak... Muszę zmyć z siebie te obleśne łapska tych facetów...- powiedziałam zabierając ubrania na przebranie.

Już szlam w stronę drzwi, ale nagle się zatrzymałam i odwróciłam do James'a.

-Mógłbyś usiąść w łazience ze mną w trakcie, gdy będę się myła? Będę czuła się bezpieczniej...- zapytałam niepewnie wbijając wzrok w podłogę.
-Jasne- odpowiedział od razu wstając.

Poszliśmy do łazienki.
James usiadł na krześle, odwrócił się, żeby na mnie nie patrzeć, oparł czoło o ścianę i wbił wzrok w telefon.
Gdy byłam pewna, że James nie podgląda zrzuciłam z siebie zakrwawione ubrania i rzuciłam je w kąt.
James zwrócił wzrok na rzucone przeze mnie ubrania, a potem z powrotem na ścianę.
Odłożył telefon na umywalkę i siedział w bezruchu.
Jakie to słodkie...
On naprawdę się nie odwraca i grzecznie siedzi...

Umyłam się i owinęłam ręcznikiem.

-Nudzi mi się- wymamrotał.
-Daj mi chwilę- odparłam wycierając się ręcznikiem.
-Już- rzuciłam, gdy byłam już ubrana.

James się odwrócił i uśmiechnął.

-Tobie pasuje bardziej ta koszulka niż mi- oznajmił uśmiechnięty.

No tak... Koszulka James'a...
Uśmiechnęłam się delikatnie go obejmując.

-Opatrzyć ci te rany?- zapytał.

Przytaknęłam wzdychając.
Wyszliśmy z łazienki kierując się z powrotem do pokoju.

-Musisz zdjąć koszulkę, Jess- odparł siadając na łóżku.

Zrobiłam co chciał i położyłam się na łóżku.

-Myślałem, że będzie mniej tego... Czym oni ci to zrobili?- zapytał przerażony.
-Te na brzuchu? Scyzorykiem- odpowiedziałam.

Westchnął, wyjął apteczkę z szuflady i zaczął opatrywać.
Ciągle wpatrywałam się w sufit, bo czułam się strasznie nieswojo...
Robił to chyba jakieś 15 minut.
Po krótkim czasie ta cisza stała się przybijająca.
Później poczułam jak powieki mi się zamykają.

-Serio zasypiasz jak cię opatruje?- zapytał śmiejąc się pod nosem.
-Jestem zmęczona... Od kilku dni nie spałam- wymamrotałam.
-Za chwilę skończę- odparł przykładając wacik do ostatniej nieopatrzonej rany na moim brzuchu.
-Nie boli cię to?- zapytał zaskoczony.
-Boli, ale da się wytrzymać. Jestem tak zmęczona, że nie rusza mnie to- odpowiedziałam.
-Niesamowite- rzucił.

Po chwili James wstał z łóżka i wyrzucił zakrwawione waciki.

-Skończyłem. Możesz iść spać- oznajmił.

Ja już w połowie spałam, więc średnio docierało do mnie to co mówi...

Po chwili poczułam jak James przekłada mi przez głowę koszulkę, a potem wchodzi pod kołdrę i nas nią przykrywa.
Odwróciłam się i wtuliłam się w jego ciało.
Minęło kilka minut, a ja już spałam jak zabita...

Rano, 8:17

-Jessica- rzucił James.
-Nie budź mnie, błagam- mruknęłam.
-Chciałbym, żebyś porozmawiała z nowymi ochroniarzami i stwierdziła, czy się nadają- powiedział.
-Czemu ty nie możesz tego zrobić?- zapytałam podnosząc się do siadu i wpatrując się zaspanym wzrokiem w James'a.

James podszedł do łóżka i kucnął przy nim patrząc mi w oczy.

-Chcesz, żebym ja stwierdził, czy się nadają? Myślałem, że sama wolisz to zrobić...- odparł.
-Ty to zrób. To twój klub i ty najlepiej będziesz wiedział, czy ci faceci się nadają, czy nie...- powiedziałam.
-Dobra- rzucił całując mnie w czoło i wychodząc z pokoju.

To było miłe...
Mimowolnie się uśmiechnęłam i z powrotem poszłam spać...

Ponownie obudziłam się o godzinie 15:41.
Zauważyłam, że obok śpi odwrócony do mnie plecami James.
Wdrapałam się na niego niezgrabnie.
James mruknął coś pod nosem i przyciągnął mnie do siebie.

-Co z ochroniarzami?- zapytałam.
-Są spoko- odparł.
-Rozmawiałeś z nimi?- dopytywałam.
-Tak. Chcą też pogadać z tobą- odpowiedział.

No nie wiem czy chce z nimi rozmawiać po sytuacji z tamtymi ochroniarzami.

-Jak chcesz to pójdę z tobą- powiedział.
-Poradzę sobie- odparłam.

Muszę się ogarnąć...
Przestać być taką słabą i wrócić do dawnej wersji siebie...

-Okej- rzucił.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół.
Przy barze stał nowy barmana, a obok niego 2 ochroniarzy.

-Dasz mi butelkę wody?- zapytałam barmana.
-Jasne- odpowiedział i podał mi butelkę.
-Ty jesteś dziewczyną szefa?- zapytał.
-Trudno określić kim dla siebie jesteśmy...- odparłam.
-Jestem Jason- powiedział po chwili.
-Jessica- powiedziałam uśmiechając się.

Ochroniarze spojrzeli na mnie i lekko się uśmiechnęli.
Wyglądali na profesjonalnych i dobrych ochroniarzy.
Byli wzrostu James'a, czyli jakoś o głowę wyżsi ode mnie i umięśnieni chyba bardziej niż James.

-Jessica, tak? Wspólniczka James'a?- zapytał jeden z nich.
-We własnej osobie- odpowiedziałam uśmiechając się.
-Jestem Eric, a to Marcus- przedstawił się wskazując drugiego ochroniarza.
-Miło was poznać- odparłam rzucając im uśmiech.
-Już się poznaliście- rzucił James znajdując się nagle obok mnie.
-Myślę, że się dogadamy- powiedziałam kierując swoją wypowiedź do wszystkich.
-To dobrze- odparł James.
-Jestem głodna... Zamówimy coś?- zapytałam James'a.
-Możemy w sumie- odpowiedział.
-Pizza?- zapytałam z uśmiechem.
-Pizza- zgodził się.










~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Where stories live. Discover now