20. Z czasem przejdzie...

266 5 0
                                    

-Jessica- rzucił James.
-Jessica, wstawaj- powtórzył.
-Co jest?- wymamrotałam.
-Jest już 12:00, a my mieliśmy pojechać do tego klubu i porozmawiać z barmanem- wyjaśnił kucając przy łóżku i patrząc mi w oczy.
-Nie chce tam wchodzić- rzuciłam.
-Wejdę z tobą, przecież...- powiedział.
-Nie chce wracać do tamtego miejsca...- warknęłam.
-Musimy tam wrócić, żeby jakoś znaleźć tego, co ci to zrobił- powiedział stanowczo.

Westchnęłam i podniosłam się do siadu.

-Idę na dół, a ty się ubierz- oznajmił.

Skinęłam głową na znak, że rozumiem.
Gdy drzwi się zamknęły powoli wstałam i podeszłam do swojej torby.
Ubrałam dżinsy, jakąś koszulkę i na to bluzę z kapturem.
Rozczesałam włosy, nałożyłam lekki makijaż i zarzuciłam na głowę kaptur od bluzy.
Założyłam jeszcze buty i zeszłam na dół zamykając pokój na klucz.

James siedział na kanapie z nosem w telefonie.

-Jedziemy?- zapytałam cicho.
-Tak- odpowiedział i szybko wstał.

Wsiedliśmy do samochodu James'a.

-Boisz się tam wejść?- zapytał.
-Nie- odpowiedziałam od razu.
-To czym tak się stresujesz?- dopytywał.
-Niczym- odpowiedziałam.
-Wiem, że kłamiesz, ale jak nie chcesz mówić to nie...- odparł wzdychając.

Droga minęła nam w całkowitej ciszy.
Gdy dotarliśmy na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i powędrowaliśmy w kierunku wejścia do klubu.
W środku był inny barman...

-Cześć... Szukam barmana, który pracował wczoraj w nocy- zagadnęłam.
-Zastępuje go... Nikt nie wie, gdzie on jest...- odpowiedział obojętnie.
-Okej, dzięki- rzuciłam i chciałam już wychodzić, ale usłyszałam swoje imię.

Odwróciłam się i ujrzałam jakiegoś mężczyznę.
Cofnęłam się wpadając na James'a.

-Znamy się?- zapytałam.
-Oczywiście... Nie pamiętasz mnie?- odparł uśmiechając się.
-A powinnam?- zapytałam, gdy on się do mnie przybliżał.

W pewnym momencie James stanął przede mną patrząc wrogo na nieznajomego.

-Od kiedy ona jest taka miękka?- zapytał James'a.

James przywalił mu pięścią w twarz nadal zasłaniając mnie swoim ciałem.
Mężczyzna wytarł krew, która zaczęła lecieć mu z nosa i spojrzał zdenerwowany na James'a.

-James, to na pewno nie on...- wyszeptałam.
-Jesteś pewna?- zapytał.
-Tak- odpowiedziałam.
-Dobra, spadamy stąd- rzucił prowadząc mnie do wyjścia.
-A wy gdzie się wybieracie? Policzymy się jeszcze...- warknął nieznajomy.

James zignorował jego wypowiedź, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę samochodu.
Wsiadłam na miejsce pasażera i oparłam się na siedzeniu wzdychając ze zrezygnowaniem.

-Wszystko dobrze?- zapytał James.
-Nie- odpowiedziałam od razu.
-Co jest?- zapytał wzdychając.
-Nie jest już tak jak było... Ja nie jestem taka jaka byłam... Kiedyś jeszcze potrafiłam się obronić, nie bałam się jak facet się do mnie zbliżał i nie byłam taka słaba jak teraz...- wytłumaczyłam.
-Z czasem ci to przejdzie...- odparł.
-A co jeśli nie? Jeśli nie przejdzie nie poradzę sobie w życiu... Moje życie jest inne niż wszystkich, dlatego nie mam czasu na chwilę słabości...- powiedziałam.
-Przejdzie- zapewnił.
-Skąd to wiesz?- zapytałam.
-Bo już trochę
cię znam...- odpowiedział.

Popatrzyłam na niego.

-Co teraz zrobimy?- zapytałam.
-Musimy znaleźć tego barmana- odpowiedział.
-Włączaj silnik, wracamy do domu- rzuciłam.

James zrobił co powiedziałam, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, że widzę kogoś znajomego.

-Poczekaj... To ten barman! Wchodzi do klubu!- wrzasnęłam.

James się zatrzymał i oboje wysiedliśmy z samochodu.
Weszliśmy za barmanem do pomieszczenia.
Gdy mnie zobaczył jego oczy się rozszerzyły.

-Mówiłaś, że nie masz chłopaka- powiedział.
-No... Trudno stwierdzić...- odparłam, gdy James spojrzał na mnie.
-Widziałeś na imprezie podejrzanego gościa przy niej?- zapytał James wskazując na mnie.
-Nie- odpowiedział.
-Jesteś pewien?- dopytywał.
-Tak- odpowiedział.
-Kłamiesz. Musiałeś widzieć...- odparłam.
-Ubzdurałaś sobie coś...- powiedział.
-Czyli wiesz o co chodzi?- zapytał James podstępnie.
-Nie... Ja...- wyjąkał.
-Pomogłeś temu typowi- stwierdził James.
-To ty dosypałeś mi coś do drinka- warknęłam.
-Wyglądałaś na szukającą wrażeń, więc ja ci tylko pomogłem- parsknął barman głupio się śmiejąc.

James zamachnął się i przywalił mu z pięści w twarz.
Nie mam pojęcia co tu się dokładnie dzieje...
James musiał naprawdę mocno mu przywalić, bo barman stracił przytomność.

-Co odjebaliście?!- wrzasnął mężczyzna za ladą.
-Spadamy stąd- szepnął mi James do ucha ruszając do wyjścia.

Wsiedliśmy do samochodu i szybko odjechaliśmy.

-Skurwysyn- parsknął pod nosem James.
-Już nigdy nie puszczę cię samą na imprezę- dodał.
-Ale nie możesz za mnie decydować. Jestem dorosła...- odparłam.
-Mogę- rzucił.
-Nie możesz- parsknęłam.
-Mogę i bez dyskusji- warknął.
-Czemu tak się o mnie martwisz i tak o mnie dbasz?- zapytałam poirytowana.
-Idiotka z ciebie- odparł śmiejąc się.
-A z ciebie chuj- warknęłam.
-Może kiedyś się domyślisz o co chodzi...- powiedział parkując pod ,,naszym domem".
-Możesz mi łaskawie powiedzieć o co chodzi?- zapytałam.

James wysiadł z samochodu i zamknął drzwi.
Zrobiłam to samo i przyglądałam mu się z zaciekawieniem.
On jak gdyby nigdy nic wszedł do ,,Blue Viper"

-Dziwny człowiek...- szepnęłam sama do siebie.








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Où les histoires vivent. Découvrez maintenant