5. Telefon

488 7 0
                                    

Zaparkowałam w garażu przed domem i po chwili siedziałam przy Moe na kanapie.

-Gdzie byłaś?- zapytała.
-No w ,,Blue Viper"- odpowiedziałam.
-Tak długo?- dopytywała.
-O co ci chodzi?- parsknęłam.
-O to że pewnie znowu z kimś się pieprzyłaś, a miałaś szukać pracy!- wrzasnęła.
-Sama nie chciałaś tej pracy- warknęłam.
-Nie chciałam i nie chce, ale musimy jakoś zarabiać- odparła trochę spokojniej.
-Praca w tamtym klubie odpada- mruknęłam.
-Przystojny chociaż był tamten koleś? Kim był w tym klubie?- dopytywała zaciekawiona.

Spojrzałam na nią dziwnie.
Kurwa, to był szef tego klubu...

-Przystojny? Kurwa! Bóg seksu!- wrzasnęłam unosząc lekko kąciki ust.
-Tak, myślałam... Zadałam jeszcze jedno pytanie, a ty chyba unikasz na nie odpowiedzi...- powiedziała Moe przyglądając mi się.

Przewróciłam oczami z dezaprobatą.

-To był szef! Pieprzyłaś się z szefem!- krzyknęła nie mogąc powstrzymać śmiechu.
-Wiem, co teraz sobie myślisz... On nie był dużo starszy ode mnie. Jakieś 3 albo 4 lata- odparłam.
-I potraktowałaś go jak każdego do zabawy?- zapytała zawiedziona.
-Dałam mu swój numer... Był inny niż tamci- odpowiedziałam.

Moe wydarła się szczęśliwa.
Spojrzałam na nią przerażona.
Co z nią jest nie tak?

-Może w końcu będziesz miała chłopaka na dużej! Miłość twojego życia!- krzyknęła rozmarzona.

Miłość? Nie znam tego słowa, a tym bardziej jego definicji...

-Tylko się z nim przespałam... A ty? Kiedy znajdziesz swoją ukochaną?- zapytałam próbując przerzucić dyskusje na Moe.

Tak...
Moe woli dziewczyny...
Spała z kilkoma chłopakami, ale potem odkryła, że to nie to...

-Trudno jest znaleźć tą jedyną- westchnęła.
-Pójdziemy do tego klubu- oznajmiłam.
-Tam są sami faceci- powiedziała przewracając oczami.
-James powiedział, że wieczorami w klubie są i faceci i dziewczyny- powiedziałam.
-James?! Boże!- krzyknęła.

Znowu zaczyna?
Życie z nią jest niesamowicie trudne...

-Pójdziemy tam... A wiesz czemu? Bo musisz spotkać się z seksownym James'em- odparła poruszając zabawnie brwiami.
-A ty musisz wyrwać laskę- powiedziałam uśmiechając się.
-Masz obiad w kuchni- zagadnęła Moe wychodząc z salonu.

Zaśmiałam się głośno jak Moe szybko uciekła, gdy zaczęłam mówić o jej sprawach miłosnych.
Po chwili poszłam do kuchni i wzięłam obiad, który przygotowała Moe.
W trakcie jedzenia zadzwonił mój telefon.
Nieznany numer
Przełknęłam i odebrałam telefon.

-Tak, słucham?
-Czy to biuro Jessicii Davis?- zapytał żartobliwie James.

No tak...
Wpisałam mu swój numer, ale jego numeru sobie nie zapisałam.
Geniusz.

-Owszem, ale nie pamiętam, żebym podawała ci swoje nazwisko...
-Wiesz, chciałem wiedzieć o tobie więcej...
-Więc skąd znasz moje nazwisko?
-Mam od tego ludzi
-Dobra, nie ważne. Czemu do mnie dzwonisz?
-Bo chce zaproponować ci dobrze płatną pracę
-To nie jest rozmowa na telefon
-Jutro o 8:00 w klubie
-Pojebało?! Chcę się wyspać!
-Więc ja przyjadę do ciebie...
-Nie może być o 15:00 w klubie?
-Zobaczę

Rozłączył się.
Głośno westchnęłam i wróciłam do jedzenia.

Następnego dnia, rano...

Poczułam dreszcz zimna.
Brak kołdry.

-Ale masz seksowną piżamkę- usłyszałam męski głos.

Odwróciłam się.
To James.

-Co ty tu robisz? Która godzina?- zapytałam zaspana.
-8:00. Mówiłem, że o 8:00- powiedział nieprzejęty .
-A ja mówiłam, że o 15:00- odparłam siadając na łóżku.
-Idź pod prysznic. Musisz się obudzić, bo nie możesz być zaspana jak będziemy rozmawiać na temat pracy- powiedział.

Wstałam, wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam z pokoju.
Zerknęłam za siebie.

-Przestań gapić się na mój tyłek- parsknęłam.
-Cudowny jest- odparł nie przestając mi się przyglądać.

Przewróciłam oczami i poszłam do łazienki.

Po około 15 minutach wróciłam do pokoju.
James leżał na moim łóżku z nosem w telefonie.

-Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?- zapytałam podejrzliwie.

To niepokojące...

-Już ci mówiłem. Mam od tego ludzi...- westchnął.
-Niepokoi mnie to...- odparłam.
-Nie powinno...- rzucił nieprzejęty.
-Więc o jakiej pracy mówiłeś?- zapytałam siadając na fotelu na przeciwko łóżka, na którym leży w tej chwili James.
-Byłabyś moją wspólniczką...- zaczął.
-W czym?- zapytałam.
-No w ,,Blue Viper"- odpowiedział.
-Błagam cię... Myślisz, że jestem taka głupia, że nie wiem ile nielegalnych biznesów wy tam robicie? I jeszcze chcesz mnie w to wciągnąć...- warknęłam.
-Nigdzie tyle nie zarobisz. A do pierdla nie trafisz, bo...- powiedział, lecz mu przerwałam.
-Masz od tego ludzi... Tak, już to słyszałam- odparłam przewracając oczami.
-Więc jak?- zapytał.
-Chce najpierw wiedzieć jak to będzie wyglądać...- powiedziałam.
-Oczywiście- powiedział i wstał z mojego łóżka.

Stanął przede mną i spojrzał mi w oczy.

-Co robisz?- zapytałam zakłopotana.

Wbił się w moje usta.
Oderwałam się od niego.

-Przestań- parsknęłam.
-Nagle już cię nie kręcę?- zapytał zadziornie się uśmiechając.
-Moja przyjaciółka jest obok...- zaczęłam.

James głośno się zaśmiał.

-Chodzi o przyjaciółkę? Czyli chciałabyś...- powiedział.
-Traktujesz mnie jak dziwkę- stwierdziłam poddenerwowana patrząc mu prosto w oczy.
-Nie. Tylko ja w moim klubie nie sypiam z prostytutkami- szepnął mi do ucha.
-Niesamowite! Jesteś gejem...- powiedziałam żartobliwie.
-Jestem w 100% hetero, kotku- odparł muskając lekko moje usta.

On chyba regularnie wciąga jakieś proszki...

-Więc czemu sypiasz ze mną?- zapytałam.
-Nie wiem... Pociągasz mnie- powiedział lekko się uśmiechając.
-Pierwszy raz przeżywasz coś co nazywamy pożądaniem?- parsknęłam śmiejąc się głupio.
-Jedziemy do klubu. Pokaże ci wszystko- powiedział.

Zmiana tematu? Niezbyt rozsądne...







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Donde viven las historias. Descúbrelo ahora