31. Niespodziewany gość

181 4 1
                                    

3 lata później...

-Jessica, za 5 minut otwieramy! Pośpiesz się!- krzyczała moja szefowa.

Przewróciłam oczami i jęknęłam marudnie.
Nienawidzę tej kobiety.

Szybko starłam blat i zmieniłam tabliczkę „ZAMKNIĘTE" na tabliczkę ,,OTWARTE" na drzwiach restauracji.

-Co jest Jessica? Niewyspana?- zapytała Sophie.

Sophie jest moją dobrą koleżanką.
Poznałyśmy się tutaj w pracy i naprawdę się dogadujemy.

-Taa... Przecież wiesz, że cierpię na bezsenność...- odpowiedziałam.
-Musisz się ogarnąć, bo zaraz szefowa da ci popalić- powiedziała klepiąc mnie po plecach.
-Wiem...- odparłam wzdychając.

Po kilku minutach wszedł jakiś klient.

-Dzień dobry, poproszę małe cappuccino- powiedział z uśmiechem mężczyzna podchodząc do lady.
-Coś jeszcze?- zapytałam zmuszając się do sympatycznego uśmiechu.
-To wszystko- rzucił wykładając gotówkę na ladę.

Schowałam banknot do kasy, wydałam resztę i krzyknęłam Sophie jakie jest zamówienie.
Po kilku minutach mężczyzna dostał swoje zamówienie, a ja oparłam się o blat wpatrując się w ekran swojego telefonu.

-Co robisz w takiej pracy?- zapytał nieznajomy.
-Zarabiam na życie- mruknęłam.
-Błagam... Mogłabyś robić wszystko, ale restauracja...- odparł.
-Dostałeś zamówienie i nie jesteś usatysfakcjonowany?- zapytałam poirytowana.
-Jessica!- wydarła się szefowa nagle pojawiając się obok mnie.
-Przepraszam- powiedziałam fałszywie się uśmiechając.
-Ten facet cię podrywa- szepnęła Sophie uśmiechając się jak głupia.
-Przestań, nie szukam faceta- odparłam.
-Oj no weź... Od 3 lat nie byłaś z żadnym mężczyzną- powiedziała szturchając moje ramię.
-Wiem jak związki niszczą życie, więc nie chce się w nic angażować- zaprotestowałam wracając do mycia blatu.
-Boisz się, Jess- westchnęła.
-Nie, po prostu mam dość związków- odparłam.
-Minęły 3 lata...- jęknęła.
-To moja sprawa, Sophie- parsknęłam.

Sophie zamilkła i uniosła ręce w geście poddania, na co jedynie lekko uniosłam kąciki ust.

-A kiedy poznam twojego narzeczonego?- zapytałam z wielkim uśmiechem.
-Dzisiaj odbierze mnie z pracy- odpowiedziała uśmiechając się.

                                   ~~~~~~

Pozmywałam naczynia i starłam stoliki.
Nagle w drzwiach restauracji pojawił się mężczyzna, którego od razu poznałam.
Stanął nieruchomo wpatrując się we mnie z uśmiechem.

-Jessica Davis?- zapytał znając odpowiedź.
-Eric, co ty tu robisz?- zapytałam podchodząc do niego i go przytulając.
-Przyszedłem po narzeczoną- odpowiedział.
-Sophie! Zajebistego masz faceta!- krzyknęłam ze śmiechem.

Eric zaśmiał się.

-Wy się znacie?- zapytała Sophie z uśmiechem pojawiając się obok nas.
-Jesteśmy starymi przyjaciółmi... Pracowaliśmy razem...- odpowiedział Eric.
-Świat jest mały- podsumowała.
-Racja- zgodziłam się z nią.
-Dobra, jedziemy?- zapytał Eric kierując swoje pytanie do Sophie.
-Jessica, jedziesz z nami?- zapytała Sophie.
-Sophie, mam dom- parsknęłam.
-Z którego niedługo cię wyrzucą- odparła.
-Czemu?- zapytał Eric.
-Nie zarabiam tutaj zbyt dużo, więc ciężko mi jest się utrzymać i płacić właścicielce za wynajem domu... Za kilka dni mnie wyrzuci...- odpowiedziałam wzdychając.
-Mamy wolne pokoje- odparł Eric lekko się uśmiechając.
-Nie, przestańcie. Jesteście narzeczonymi, niedługo pewnie mężem i żoną powinniście spędzać czas we dwójkę i mieszkać we dwójkę. Nie będziecie utrzymywać samotnej singielki...- odparłam.
-Nie mieszkamy we dwoje... Mieszkamy z moimi kumplami- powiedział Eric śmiejąc się.
-No nie wiem, czy to na pewno jest dobry pomysł...- powiedziałam niepewnie.
-Byłoby super... Jestem jedyną dziewczyną w tym wielkim domu...- zachęciła Sophie.
-Na pewno nie będę problemem?- zapytałam niepewnie.
-Na pewno- powiedzieli chórkiem uśmiechając się.
-Dobrze, dziękuję wam- powiedziałam uśmiechając szczerze.
-Podjedziemy pod twój dom i zabierzesz rzeczy- odparła Sophie.
-Zadzwoń do właścicielki, że się wynosisz- rozkazał Eric.

                                   ~~~~~~

Zabrałam swoje rzeczy i załatwiłam wszystko z włascicielką.

Pod nowym domem...

Ten dom jest wielki.
Ma garaż, basen,... Jest po prostu idealny.
Weszliśmy do domu i zobaczyłam coś, czego nie chciałam widzieć...

-Eric- warknęłam.
-Wiedziałem, że jak ci powiem to się nie zgodzisz. Musisz się z tym zmierzyć nie ma odwrotu- odparł wzruszając ramionami z lekkim uśmiechem.

Nagle wzrok James'a skierował się na mnie, a razem z tym na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie.
Był odrobinę lepiej zbudowany niż ostatnim razem, gdy go widziałam i miał kilkudniowy zarost.

-Jessica...- wydukał.

Nic nie odpowiedziałam.

-Jessica, czy to twój były?- wyszeptała Sophie.

Skinęłam głową w potwierdzeniu, bo nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.

Gdy go zobaczyłam wszystkie uczucia od razu wróciły.
Myślałam, że mam to za sobą i już przestałam go kochać, ale jak widać się myliłam.

-Co ona tu robi?- zapytał Eric'a surowym głosem.
-Będzie tu mieszkała- odpowiedział.
-Z jakiej racji?- zapytał wrogo.
-Jest moją i Sophie przyjaciółką i jest w potrzebie, więc jej pomagam... A to, że jesteś jej byłym nie znaczy, że nie może z nami mieszkać... Pamiętaj, że to mój dom, ja ciebie utrzymuje i ty nie masz nic do gadania- warknął Eric.
-Zaprowadzę cię do pokoju- rzuciła Sophie prowadząc mnie schodami na górę.

Sophie poprowadziła mnie korytarzem do mojego pokoju.

-Przykro mi, ale tuż obok jest pokój James'a- powiedziała wzruszając ramionami.

Westchnęłam ze zrezygnowaniem otwierając drzwi do swojego nowego pokoju.

-Dobranoc- rzuciła Sophie.
-Dobranoc- mruknęłam.

Zamknęłam drzwi nie przekręcając zamka.
Dlaczego nie mam własnej łazienki?
Liczyłam, że będę miała pokój połączony z łazienką.
Wyjęłam z torby koszulkę do spania, świeżą dolną część bielizny i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i wychodząc z łazienki wpadłam na kogoś.
Na moje szczęście tą osobą był James...

-Patrz jak chodzisz- warknął.

Nic nie odpowiedziałam tylko ze smutnym wzrokiem wyminęłam go.
Widziałam jego zaskoczenie, gdy mu się nie odgryzłam.

Kocham go cały czas i nie chcę się z nim kłócić skoro mamy razem mieszkać...

Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku.
Dlaczego nie mam telewizora?
Jedyne co mi zostało to oglądać filmy na laptopie, którego swoją drogą w końcu kupiłam.
Odpaliłam laptopa i wygodnie ułożyłam się pod kołdrą.

Gdy film się skończył zeszłam na dół po butelkę wody.
W kuchni zastałam James'a.
Wyjmując butelkę wody z lodówki czułam na sobie wzrok James'a.

-Czego chcesz? Znowu mnie zwodzić, zabawić się i rzucić?- zapytał wrogo.
-Przecież nic ci teraz nie robię... Mimo tego jak mnie skrzywdziłeś nawet się nie odgryzam... Zauważyłeś? To ty mnie prowokujesz zachowując się jak niedorozwinięty nastolatek- odparłam.
-Mieliśmy już nigdy się nie zobaczyć...- wysyczał.










~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Where stories live. Discover now