32. Nie jest spoko

183 5 0
                                    

-Jestem tu tylko tymczasowo... Prawdopodobnie potem już się więcej nie zobaczymy- powiedziałam z bólem w głosie.
-Dobra- rzucił, a ja ruszyłam schodami z powrotem na górę.

To bolało...
Cholernie...
To wszystko wygląda mi na to, że James szybko przestał coś do mnie czuć.
Skoro on już nic nie czuje to dlaczego ja nadal coś czuje?

Wróciłam do pokoju i zamknęłam drzwi.
Usiadłam na łóżku i się rozpłakałam.
Było tak dobrze...
Przez te 3 lata, gdy go nie widziałam zaczęłam wieść normalne życie...
Nie zrobiłam nawet nic nielegalnego.
Gdy go dzisiaj zobaczyłam wszystkie uczucia wróciły i teraz nie mogę przestać o nim myśleć.

Drzwi się lekko otworzyły, a przez szparę wyłoniła się głowa James'a.
Szybko starłam łzy i odwróciłam się do niego plecami.

-Ty płaczesz?- zapytał.
-Wyjdź- wydukałam.
-Nie wyjdę, dopóki nie dowiem się, czemu płaczesz...- odparł.

Nagle mu się troskliwość włączyła.

-Płaczę przez ciebie! Zadowolony?! Teraz możesz wyjść!- krzyknęłam patrząc mu w oczy.

James'a zamurowało.
Stał jak słup soli, a gdy wybudził się transu wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Uderzyłam pięścią w ścianę próbując się wyładować, a potem wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
Z mojej dłoni zaczęła lać się krew, ale jakoś średnio mnie to teraz obchodziło.
Jutro jest sobota, więc mogę się zamknąć w pokoju na weekend.
Cudownie...
Wyjęłam ze swojej torby bandaż i niezgrabnie owinęłam nim zakrwawioną dłoń.
Usiadłam na podłodze opierając się o ścianę.
Chciałabym zasnąć i chociaż na chwilę nie myśleć o tym wszystkim, co dzisiaj się wydarzyło, ale niestety bezsenność jest bezlitosna.

Przez całą noc siedziałam albo leżałam na podłodze.
Te myśli zaprzątające moją głowę powoli mnie niszczą od środka.

Około godziny 11:00 rozległo się pukanie do drzwi.
Leniwie wstałam i otworzyłam drzwi, w których stała Sophie.

-Co się dzieje?- zapytała zmartwiona.

Otworzyłam szerzej drzwi tym samym zapraszając ją do środka.
Sophie usiadła na łóżku, a ja zamknęłam drzwi.

-Mów- rzuciła.
-Kocham go- powiedziałam cicho powstrzymując się przed kolejnym wybuchem płaczu.
-Rozmawiałaś z nim?- zapytała.
-Tak. Czeka aż znowu wyjadę i już więcej się nie zobaczymy- odpowiedziałam siadając obok niej i kładąc głowę na jej ramieniu.

Sophie objęła mnie ramieniem i szeptała jakieś pocieszające słowa.

-Nie daję rady, Sophie- szepnęłam głosem pełnym bólu.
-Ej, dasz radę, kochana... Dasz radę, jak zawsze...- odparła.
-Co ci się stało w rękę?- zapytała.
-Nie mów, że...- zaczęła, ale ja nie dałam jej skończyć.
-Nie, po prostu wczoraj po rozmowie z James'em chciałam się wyładować i uderzyłam pięścią w ścianę- odpowiedziałam.

Nic nie odpowiedziała tylko jeszcze bardziej mnie przytuliła.

-Idę zrobić śniadanie. Chcesz też?- zapytała.
-Nie jestem głodna, dzięki- wymamrotałam.
-Jak czegoś będziesz potrzebowała to dzwoń albo pisz- rzuciła i wyszła.

Usiadłam na łóżku wykończona.
Drzwi się otworzyły, a ja w ogóle się tym nie przejęłam.

-Powinnaś coś zjeść- rzucił James stając w progu drzwi.

,,Bad Move"Where stories live. Discover now