33. Nie mam pracy...

186 5 2
                                    

Poniedziałek

Wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam makijaż.

-Jessica, czekam w samochodzie!- krzyknęła Sophie.
-Za minutę zejdę!- odkrzyknęłam.

Zabrałam telefon i zeszłam na dół.

-Możemy porozmawiać?- zapytał James stając mi na drodze.
-Nie mam czasu. Jadę do pracy- odpowiedziałam i ominęłam go ze spuszczonym wzrokiem.

Wsiadłam do samochodu, w którym czekała już Sophie.

-Spałaś chociaż godzinę?- zapytała wyjeżdżając z garażu.
-Nie- odpowiedziałam.
-Obie doskonale wiemy, że jakby James położył się obok ciebie w łóżku i by cię przytulał zasnęłabyś od razu- odparła uśmiechając się.

Nie odpowiedziałam, bo wiedziałam, że ma rację.

-Kochasz go i potrzebujesz... Nie ma w tym nic złego...- odparła.
-Chciałabym z nim porozmawiać tak normalnie...- powiedziałam.
-Zobaczysz, że w końcu uda wam się na spokojnie porozmawiać... Na poważnie, ale bez kłótni- odparła parkując pod restauracją, w której pracujemy.

Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do restauracji.

Kilka godzin później...

-Jessica! Do niczego się nie nadajesz! Nawet nie umiesz porządnie wytrzeć stolików! Klienci się skarżą!- krzyczała szefowa.
-Mogłaby pani przestać się wydzierać na swoich pracowników i zacząć ich szanować?- wysyczałam.

Uderzyła mnie w twarz z otwartej dłoni.

-Idź pod latarnię i zacznij się sprzedawać... Tylko do tego się nadajesz...- warknęła.
-Jessica, bierz swoje rzeczy... Zabieram cię stąd- rozkazał James nagle pojawiając się w progu drzwi restauracji.

Wyminęłam szefową, zabrałam swoje rzeczy i podeszłam do James'a.

-Jedziemy do domu. Nie pozwolę nigdy więcej ci tutaj przyjść- powiedział otwierając mi drzwi.

Wyszłam z restauracji, a James za mną.
Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy.
Droga dłużyła się w nieskończoność, przez napiętą atmosferę, jaka panowała.
Oboje milczeliśmy...

Gdy James zaparkował w garażu wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do domu.

-Co się stało?- zapytał Eric.
-Nadaje się tylko do stania pod latarnią i sprzedawania się- mruknęłam.
-Ktoś ci tak powiedział?- zapytał zmartwiony Eric.
-Szefowa ją spoliczkowała i to powiedziała- odparł James.
-A to suka- warknął Eric.
-Nie mam pracy...- powiedziałam przez łzy.

James przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i oparł brodę na czubku mojej głowy.

Nie ukrywajmy, że tego potrzebowałam.

-A Sophie?- zapytał Eric.
-Milczała i została tam... Kończy pracę za godzinę- odpowiedział James.
-Idę do pokoju- rzuciłam cicho i ruszyłam schodami na górę.
-Przyjść do ciebie?- zapytał James.

Niepewnie skinęłam głową w potwierdzeniu.

Może w końcu zasnę?
Czuję się źle z tym, że w pewien sposób go wykorzystuje...
Ale w sumie on sam mi to zaproponował...

Weszłam do pokoju, zrzuciłam z siebie ubrania zostając w samej bieliźnie i usłyszałam zgrzyt otwieranych drzwi.

-Ej!- krzyknęłam, gdy zobaczyłam James'a.
-Co ty masz na ciele?- zapytał przerażony.
-Co?- zapytałam zdezorientowana nie wiedząc o co chodzi.
-Masz pełno ran i blizn...- odparł przerażony.

,,Bad Move"Where stories live. Discover now