10. Prześladowca

352 6 0
                                    

-Już się przyzwyczaiłam, że ludzie robią mi okrutne rzeczy- parsknęłam.
-Po prostu zdenerwowało mnie to, co powiedziałaś...- odparł.
-Wiem, żałuje tego. Nie powinnam ci mówić takich rzeczy... Ale to nie oznacza, że masz zostawiać mnie nagą i zmarzniętą na korytarzu z jednym, małym ręcznikiem- powiedziałam.
-Przepraszam. Myślałem... W zasadzie to w ogóle nie myślałem- powiedział.
-Chodź pod kołdrę... Pewnie ci zimno- dodał.

Niezgrabnie wdrapałam się do łóżka i otuliłam kołdrą.
Nadal było mi zimno...
Niepewnie przytuliłam się do James'a.
On po chwili objął mnie ramieniem.

-Coraz lepiej ci to wychodzi...- odparł patrząc w telewizor.
-Co konkretnie?- zapytałam szczerząc się.
-Przytulanie i takie tam sprawy- odpowiedział.
-Uczę się od najlepszych- powiedziałam unosząc kąciki ust.

Po chwili usłyszeliśmy huk gwałtownie otwieranych drzwi wejściowych do klubu.
Wstaliśmy szybko, wzięliśmy pistolety i pobiegliśmy na dół.
Dwóch facetów w kominiarkach przeszukiwało bar.
Wzięłam jednego od tył i przyłożyłam pistolet do jego skroni.
Drugi zaczął celować we mnie swoją bronią.

-Nie dasz rady, złotko. Dwóch na jedną- odparł pewny siebie mężczyzna.
-Nie byłbym tego taki pewny...- powiedział James stając za nim i celując pistoletem w jego potylice.

Już nie był taki pewny siebie.
Nie dziwię mu się...

-Jessica, kominiarki- rzucił James.

Zdjęłam jednemu kominiarkę i żałowałam tego od razu...
Spojrzałam mu głęboko w oczy, a on nie przejął się moją reakcją.

-Myślałam, że jesteś moim przyjacielem, Chris- powiedziałam czując łzy w oczach.

Powstrzymałam się od uwolnienia ich.

-Byłem- odparł uśmiechając się głupio.

Tamtego drugiego faceta nie znałam...
Gdy James wypuścił ich grożąc im, że następnym razem nie pójdzie im to na sucho miałam już dosyć.
Napływ tylu emocji, złe informacje,...

James przyglądał mi się zmartwiony.

-Wszystko okej?- zapytał niepewnie.
-Tak- rzuciłam i poszłam na górę.

Weszłam pod kołdrę i ułożyłam się wygodnie.
Minęła chwila i obok mnie był James.

-Spokojnie, będzie dobrze... Typ nie jest ciebie wart- powiedział.

Wtuliłam się w jego bok.
On objął mnie i pocałował w czubek głowy.

-On jest po stronie twoich wrogów?- zapytałam.

James tylko skinął głową w potwierdzeniu.
Głośno westchnęłam i wstałam z łóżka.

-Gdzie idziesz?- zapytał przyglądając mi się.
-Jadę do sklepu- odpowiedziałam.
-Chcesz, żebym pojechał z tobą?- zapytał.
-Nie, poradzę sobie sama. Mogę twój samochód?- zapytałam.
-Tak- odpowiedział od razu.

Gdy już się ogarnęłam wyszłam z klubu.
Wsiadłam do samochodu James'a i odjechałam.
Po jakimś czasie zauważyłam, że jeden samochód cały czas za mną jedzie.
Kilka razy skręciłam w inne uliczki, a on cały czas był za mną.
Zadzwoniłam do James'a:

-Co jest?
-Weź kartkę i długopis. Zapisz to co ci mówię
-No już
-Czarne BMW, rejestracja: *******
-Zapisałem, a co się stało?
-Ktoś mnie śledzi...
-Uważaj na siebie, dobra?
-Jasne, dzięki

Potem się rozłączyłam.
Spojrzałam jeszcze raz w lusterko znad swoich czarnych okularów przeciwsłonecznych.
Bez przerwy za mną jedzie.

Po kilku minutach byłam na parkingu pod sklepem.
Zaparkowałam, wysiadłam z samochodu i poszłam do sklepu.

Gdy zrobiłam zakupy wróciłam do samochodu.
Czarne BMW grzecznie czeka.
Wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Gdy byłam już pod klubem mój prześladowca zniknął.
Wzięłam zakupy i weszłam do ,,Blue Viper".
Poszłam na górę, do James'a.

-Jak tam?- zapytał niecierpliwie.
-Nawet nie miałam możliwości zobaczyć, kto był za kierownicą. Przyciemniane szyby...- odparłam wzdychając ze zrezygnowaniem.
-Wyluzuj... Niedługo się dowiemy kto to- odparł James, gdy położyłam kluczyki do jego samochodu na szafce nocnej.

W pewnym momencie James pociągnął mnie za nadgarstek, a ja upadłam na jego kolana.

-Masz się nie przejmować- rozkazał.

Przekręciłam się tak, że w tej chwili siedziałam na nim okrakiem.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
Zbliżaliśmy się do siebie powoli.
Po chwili delikatnie go pocałowałam.
On oddał pocałunek wkładając dłonie pod moją bluzę.
Pod wpływem jego dotyku moje ciało przeszedł dreszcz.

-Masz ciepłe ręce- rzuciłam ciężko oddychając.
-A ty zimne ciało- dodał dysząc.
-Trzeba było mnie nie zostawiać nagą z samym ręcznikiem na korytarzu- parsknęłam.
-Przestań mi to wypominać- rzucił.

Nie odpowiedziałam tylko wbiłam się w jego usta.

~~~~~~~

Leżałam właśnie z głową na klatce piersiowej James'a.

-Chyba za często to robimy... Czemu my w ogóle to robimy?- wypowiedziałam swoje myśli na głos.
-Chodzi ci o seks?- zapytał.
-No- odpowiedziałam od razu.
-Ciągnie nas do siebie...- odparł wzruszając ramionami.

Nadal nie wiem co się ze mną dzieje...
Gdy jestem z James'em nie panuje nad sobą.
Nie powinnam uprawiać seksu z facetem, z którym po pierwsze pracuje, a po drugie nawet nie jestem w jakikolwiek sposób związana.
Powinnam przestać.
Tak samo myślałam po poprzednim seksie, ale chyba znowu coś nie poszło po mojej myśli...

-Pojedziesz ze mną w jedno miejsce? Mam paczkę do odebrania- zapytał ubierając bokserki.

-Tylko dlatego, że nie chcę zostać sama- powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-Ubieraj się- rzucił.
-Daj mi chwilę... Jestem zmęczona- odparłam rozkładając się na łóżku.

James spojrzał na mnie przechylając głowę na bok.

-Możesz zostać- powiedział przeciągając koszulkę przez głowę.
-Nie chcę- odparłam wstając.

James mierzył mnie wzrokiem uśmiechając się.

-Przestań się gapić. Odczuwam dyskomfort...- parsknęłam ubierając bieliznę.
-Stoisz przede mną naga... Jak mam się nie gapić?- odparł szczerząc się jak głupi.

Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem.
Ubrałam się i wyszliśmy z klubu.
Wsiedliśmy do samochodu.

-Co to za paczka?- zapytałam.
-Skrzynia z pieniędzmi i bronią- odpowiedział nieprzejęty.

Uśmiech sam wdarł się na moje usta...











~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Where stories live. Discover now