2.38 Zakończenie

540 26 5
                                    

Rok później

Daniel - Chicago

To był cudowny rok. Pełen wrażeń, przeżyć, nowych odkryć własnej osobowości... Który doprowadził do tego, że w końcu poczułem się naprawdę wolny na duszy i szczęśliwy na sercu.

Dzięki moim przyjaciołom szybko stanąłem o własnych nogach po wypadku. Człowiek, który go spowodował został puszczony wolno. Wycofałem wszelkie oskarżenia, a przestępca przeprosił mnie za wszystko. Do dziś pamiętałem jego zszokowane spojrzenie, gdy policjant puścił go na wolność. Czasem potrzebny jest chyba „potężny cios", by człowiek zrozumiał co posiada i docenił to co ma. Ja doceniłem...

- To gdzie ruszacie z Hannah w tym roku? - Pyta James.

- Moim celem jest Durham - wyznaję.

- Ona o tym wie? - Pyta z tajemniczym uśmiechem.

- Nie... Ale niedługo się dowie.

Kilka miesięcy temu James dołączył do naszej firmy. Był nowym nabytkiem w rozwijającej się przedsiębiorczości. Z tego co mówił, był zadowolony z nowej pracy, a ja cieszyłem się, że mój przyjaciel jest blisko mnie, tym bardziej teraz kiedy zostałem mianowany na kolejnego zastępcę dyrektora. Amanda i Mike potrzebowali kogoś jeszcze, kto pomógłby im to wszystko ogarnąć i jak twierdzili nadawałem się do tego idealnie. Nie wiedziałem czy mają racje, ale nowy rok będzie dla nas wyzwaniem, zamierzaliśmy rozprzestrzenić kolejne charytatywne akcje i wiedziałem, że przyda im się pomoc. Hannah uważała, że to świetny pomysł.

Kolejną zmianą w moim życiu było pojawienie się mojego brata Sean'a, o którym dowiedziałem się rok temu. Sukcesywnie zaprzestał walk na ringu i skupił się na pomocy innym. Od czasu do czasu pomagał w naszych akcja i nadal pracował jako ochroniarz .

- Więc, który wybierasz? - pyta, spoglądając na wystawę jubilerską, która mieni się w świetle lamp.

- Który doradzasz? - podpytuję, „odbijając piłeczkę", choć w rzeczywistości mam już wybrany szczególny okaz, ale zawsze dobrze jest poradzić się brata.

- Co myślisz o tym? - wskazując zielony szmaragd.

- Znasz mnie znakomicie mój bracie - mówię z radością, klepiąc go po plecach. Sean wybucha śmiechem, to bardzo miły dźwięk. Ostatnimi czasy słyszę go coraz częściej i mam wrażenie, że jest to sprawka pewnej dziewczyny.

- Jakieś plany na święta? - pytam, gdy wychodzimy od jubilera z zakupionym podarunkiem.

- Tak. Amanda zaprosiła mnie do swojej rodziny... - mówi nieśmiało.

- To świetnie. Podoba ci się?

- Owszem - wyznaje.

- Cieszę się braciszku, jak widzisz nie ma co wątpić w miłość, ona dopadnie każdego!

Amanda i Sean przez kilka tygodni mieli wspólne sesje terapeutyczne, później co było dla mnie zagadką chłopak zmienił swojego prowadzącego na innego. Dziwiłem się temu, ale nie komentowałem. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że pomimo zakończonych wspólnie sesji, oni spotykają się. Ich wypady do kina, wyjazdy na koncerty, dały mi do myślenia. Tłumaczyli to przyjaźnią, ale ja wiedziałem, że jest w tym coś więcej. Oni zwyczajnie się bardzo polubili. Oboje wpływali na siebie odprężająco. Czułem w powietrzu nową miłość. Byłem szczęśliwy, że i w jego życiu pojawiło się takie dobro, w postaci tak wspaniałej kobiety, o której marzył. Byłem ich kibicem numer 1.

***

- Czemu Durham? – podpytuje mnie Hannah, oparta wygodnie w fotelu samolotu. Na jej ustach błąka się ten słodki uśmiech, który spijam swym pocałunkiem.

- Bo tak - szepczę.

- Bo tak?

- Dokładnie. Prześpij się skarbie. Obudzę cię na miejscu.

***

Durham

- Nie podglądasz? - Pytam zasłaniając jej oczy.

Zmierzamy do ogrodu za domkiem należącym niegdyś do rodziny Hannah. To tu Pani Rose pomogła przygotować mi odpowiednią scenerię na tak szczególną okazję jak ta. Miałem zamiar oświadczyć się mojej ukochanej. Chciałem, by był to wyjątkowy dzień, dlatego wybrałem święta Bożego Narodzenia. Narodziny naszego nowego etapu w życiu.

Drzewa były przyprószone śniegiem, a ich korony były pokryte pięknymi światełkami w kształcie gwiazdek. Na środku ogrodu znajdowała się niewielka altana, gdzie miało się wszystko odbyć.

- Nie, zawiązałeś tak tą chustę, że nie widzę dokąd idziemy - odpowiada.

- To dobrze. Właśnie tak ma być.

Gdy znajdujemy się na miejscu, rozglądam się dookoła czy wszyscy już są na miejscu. Tak, wszystko jest przygotowana. Daję znak reszcie po czym zbliżam swoją twarz do mojej ukochanej.

- Gotowa? - Szepczę do jej ucha. Światełka rozbłysły swoim światłem. Wszystko wygląda magicznie.

- Tak? - Mówi nieco z zawahaniem. Uśmiecham się więc i czekam aż reszta wyjdzie za drzew, po czym rozwiązuje przepaskę z jej oczu.

- Hannah Jacobs – z silnie bijącym sercem, patrząc głęboko w jej oczy, klękam na kolano - czy wyjdziesz za mnie? - Złotowłosa piękność spogląda mnie, a jej uśmiech dosięga jej cudownych szmaragdowych oczów, które swym pięknem przerastają klejnot który trzymam w dłoniach. - Obiecuję cię kochać do końca swoich dni i nawet po śmierci, jeśli jest to możliwe...

- Tak!!! Tak!!! Po tysiąckroć tak!! - Przerywa Hannah, po czym wpada w moje ramiona. - Kocham cię! To najcudowniejszy prezent gwiazdkowy, jaki mogłam od ciebie otrzymać.

Szmaragdowy brylant w końcu trafił na palec mojej ukochanej i miał tam pozostać na zawsze.

- Brawo!!!! - nagle do tej cudownej chwili wzruszenia, włączają się nasi przyjaciele i rodzina. Każdy z nich trzyma w ręku zimne ognie, które teraz kołyszą się wśród nas, rozświetlając ogród swym blaskiem. Rozbrzmiewają też brawa, a Hannah spogląda na to wszystko ze łzami w oczach.

- To kolejny prezent - szepczę. - Te święta, jak i każde inne spędzimy z naszymi najbliższymi.

Są tu wszyscy ci których kochamy. Isabel Jacobs, Pani Rose (Pulchna), moja mama Jo i jej narzeczony Michael, William i jego żona, Clarissa z jej nowym europejskim chłopakiem, którego miałem zamiar poznać, Państwo Hastings, Minevra Sky babcia Hanny, a nawet znalazło się miejsce dla starszej Pani Heart, która znała nas od małego i która była świadkiem naszej prawdziwej przyjaźni w zimnych ścianach domu dziecka, które ogrzewały nasze serca przepełnione miłością.

W tej chwili nie ważne były złe czy dobre chwile w moim życiu, liczyło się tylko to gdzie teraz jestem i z kim. Miałem wszystko to czego potrzebowałem w zasięgu ręki.


KONIEC

Remember // Remember you [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz