2.11 Przyjaciel z Domu Dziecka

322 26 12
                                    

Daniel

Spacerujemy wzdłuż plaży, a piasek przesypuje się przez nasze palce. Fale wód oceanu obmywają go sprawiając, że staje się zimny, a zaraz potem słońce przygrzewa go, a zimno znika za dotknięciem jednego promienia. Hannah trzyma się kurczowo mojej ręki, a moje palce gładzą jej powierzchnie dłoni chcąc dać jej wsparcia. Widzę, że chce ze mną o czymś porozmawiać, ale wciąż się powstrzymuje. Nie wiem co ją tak bardzo blokuje.

Spoglądam w jej twarz, kiedy ona patrzy na wody oceanu. Jej piękne zielone oczy błyszczą się, mieniąc się od promieni odbitych od wody. Zieleń w jej oczach ożywa, a usta rozchylają się chcąc coś powiedzieć. Uśmiecham się do siebie delikatnie.

- O co chodzi Hann? – Przystajemy na chwilę. Hannah odwraca się w moim kierunku i spogląda w moją twarz, moja ręka przeczesuje jej włosy, które mienią się w świetle dnia sprawiając, że są jeszcze jaśniejsze niż zwykle.

- Jak... jak nazywasz się naprawdę? – Pyta, a jej głos niczym echo odbija się w moich uszach. Moja ręka zamiera w jej włosach, po czym opuszcza się do mojego boku. Marszczę swoje brwi i spoglądam ze zdziwieniem w jej twarz.

- Daniel Walker – odpowiadam. – Przecież wiesz...

- Jak NAPRAWDĘ SIĘ NAZYWASZ? – Podkreśla z wkradającym się zniecierpliwieniem i gniewem w głosie. Próbuję się doszukać czegoś w jej twarzy, ale nie potrafię, bo lęk i strach paraliżują mnie od środka. Rozglądam się po bokach, ale nie ma tu za wielu ludzi, którzy mogliby nas podsłuchać. Siadam wiec przy pobliskiej niewielkiej skale, by znaleźć podparcie, które pozwoli mi się przytrzymać. Hannah zbliża się do mnie, a jej twarz łagodnieje, widząc moje rozdarcie na twarzy. Nie jestem pewien czy jest na mnie zła, czy nie. W jej rękach na nowo pojawia się to co trzymała wcześniej. Wyciąga ze spodni fotografię. Rozpoznaje te stare podniszczone już przez czas rogi. Zrywam się z miejsca i wyrywam jej zdjęcie z rąk.

- Skąd to wzięłaś? Grzebałaś w moim portfelu? – Pytam wstrząśnięty. Widzę przez chwilę jej zawahanie ze skruchą malującą się na twarzy, ale zaraz ono mija i pozostaje tylko jej poważny wzrok.

- Tak, musiałam się upewnić. – Mówi z powagą. - Naprawdę nazywasz się Daniel Abels, prawda?! – Nasz wzrok mierzy się na spojrzenia. Więc dowiedziała się. Nie wiedziałem jakim cudem, ale stało się. Potwierdzam więc tylko skinieniem głowy. – Cze-emu... nic nie powiedziałeś? – Pyta obtulając się swoimi ramionami. Drży pomimo, że mamy gorący dzień.

- Ja... nie wiedziałem jak... Bałem się. – mówię zakłopotany, choć teraz wydaje mi się to bardzo głupie. - Gdy przyjechałem do Durham, nie rozpoznałaś mnie. – przypominam, a smutek wkrada się w mój głos. Chcę jej to wszystko wytłumaczyć, jak najlepiej tylko będę mógł. Chce by zrozumiała, dlaczego jest tak, a nie inaczej. -
W ogóle nie wspomniałaś o mnie ani razu słowem, tak jakbyś o mnie zapomniała. Co miałem zrobić Hann? – Patrzę w jej twarz, doszukując się odpowiedzi. - Przyjechać
i nagle od tak powiedzieć: „Witaj, jestem Daniel! Twój przyjaciel z Domu Dziecka,
z miejsca którego tak bardzo nienawidziłaś?"
. Nie znałem Cię Hannah, przyjechałem tam zastając zupełnie inną osobę. Miałaś chłopaka, bogatą rodzinę i przyszłość polityka... A ja byłem zwykłym chłopakiem, który był tak samo przerażony jak w dniu, w którym go zostawiłaś. Bałem się, że tak naprawdę nawet nie będę w stanie cię odnaleźć, a co dopiero poznać!

- Ale stało się, poznałeś mnie, czemu ani razu nie pisnąłeś ani słówka?! – Mówi rozżalona, a ja jestem w stanie poczuć jej uczucia w mojej duszy.

- Bo wtedy już nie miała znaczenia dla mnie nasza przeszłość! Nie miało już znaczenia to czy pokochasz mnie, jako starego przyjaciela, ale to czy pokochasz mnie jako człowieka jakim się stałem. Bo ja pokochałem cię taką jaką jesteś, bezwarunkowo... To tylko pokazało, że nie przeszłość, ale każda chwila w naszym życiu połączyła nas na nowo. Tak jakby było nam to pisane – stwierdzam, odszukując jej wzroku. W jej oczach pojawiają się łzy, kiedy spogląda na moją twarz. Ostrożnie zbliżam się do niej, by jej nie odstraszyć. Ale moja Hannah nie boi się, jej spojrzenie przeszywa mnie na wskroś.

Remember // Remember you [2]Where stories live. Discover now